Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego zmarła Agata?

Marek Weiss
Marek Weiss
Sprawa zgonu na ostrowskiej porodówce jednak wraca do prokuratury. Po zażaleniu męża, sąd nie zgodził się z decyzją o umorzeniu.

Prokuratura ponownie zajmie się głośną sprawą śmierci młodej kobiety na ostrowskiej porodówce. Sąd uwzględnił bowiem zażalenie złożone przez męża zmarłej pacjentki. Śledczy jeszcze raz pochylą się nad obszernym materiałem, jaki zgromadzono w trakcie trwającego dwa lata postępowania. Będą też musieli uzupełnić wskazane przez sąd niedociągnięcia.

Pół roku temu Prokuratura Rejonowa w Ostrowie Wielkopolskim zdecydowała, że w związku ze szpitalnym dramatem nikomu nie zostaną postawione zarzuty. W całym zdarzeniu, które odbiło się szerokim echem w kraju, nie dopatrzono się znamion przestępstwa. Oburzony takim postanowieniem był mąż kobiety. Zaraz po otrzymaniu formalnego powiadomienia zapowiedział, że skorzysta z przysługującego mu prawa i złoży zażalenie.

- Jest dużo niedociągnięć w opiniach biegłych. Ponadto prokuratura oparła się tylko na korzystnych dla szpitala zeznaniach pielęgniarek i lekarzy. W ogóle nie wzięła pod uwagę zeznań rodziny i świadków, którzy wtedy przebywali na oddziale - mówił wtedy mężczyzna.

Jego argumenty uwzględnił Sąd Rejonowy w Ostrowie, który w ostatnich dniach przeanalizował zebrany materiał na niejawnym posiedzeniu.

- Sędzia mocno skrytykował pracę prokuratury. Przez godzinę uzasadniał swoją decyzję. Stwierdził, że to nienormalne, iż zdrowia kobieta trafia na oddział i umiera. To dla mnie duża satysfakcja, że sprawa nie została zamieciona pod dywan - dodaje mąż pacjentki.

Przypomnijmy, że 25-letnia Agata została do szpitala przyjęta na początku maja 2013 roku. Zmarła kilkanaście godzin po urodzeniu dziecka z powodu ostrych powikłań. Według rodziny działania osób opiekujących się pacjentką były nieodpowiednie. Zastrzeżenia wzbudził m.in. fakt, że lekarza, który miał dyżur, nie było na miejscu. Z kolei receptę na środek zaaplikowany pacjentce wypisał lekarz, którego tego dnia nie było na dyżurze.

Zdaniem rodziny zarówno lekarze, jak i położna zbagatelizowali stan zdrowia kobiety, starając się na siłę zatrzymać akcję porodową, zamiast zaproponować cesarskie cięcie. Dopiero po zdecydowanej interwencji bliskich miano bardziej zainteresować się pacjentką. Organizm objęty był już wtedy wysoką gorączką i zakażeniem.

Przed przyjęciem do szpitala 25-latka nie uskarżała się na żadne problemy. Była w pełni zdrowa, a ciąża, w którą zaszła dwa lata po ślubie, przebiegała prawidłowo.

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski