Najpierw wizytacja kamienicy przy ul. Stolarskiej, a następnie przy ul. Niegolewskich - tak wyglądała środowa wizja lokalna z udziałem byłych mieszkańców tych budynków, przedstawicieli sądu oraz Piotra Ś. i Pawła Ż., oskarżonych o stalking, czyli nękanie lokatorów.
- Oględziny miały udowodnić, że jestem niewinny. Zarzucono mi, że nękałem lokatorów i odcinałem im wodę, prąd czy gaz. Tymczasem w kamienicy przy ul. Stolarskiej odbywały się normalne prace budowlane, które podniosły standard budynku. Z kolei w budynku przy ul. Niegolewskich sytuacja jest zupełnie odwrotna, bo tam nie były prowadzone żadne prace. Dlatego zarzut jest całkowicie wyssany z palca - grzmiał Piotr Ś.
Mediom wstęp wzbroniony
Środowa wizja rozpoczęła się chwilę po godzinie 9.30. Udział w niej był jednak zabroniony dla przedstawicieli mediów. Wszystko dlatego, że zgody na wejście mediów do budynku nie wydał... jego właściciel. W tej sprawie wystosował nawet oficjalne pismo do sądu.
„Nie wyrażam zgody na wejście do budynku przedstawicieli prasy, radia, telewizji oraz jakichkolwiek stowarzyszeń anarchistycznych lub podobnych” - pisał Grzegorz L.
Ostatecznie, mimo prośby byłych mieszkańców, sędzia Magdalena Adamiec nie zgodziła się na uczestnictwo mediów.
- Oględziny są wykonywane z jak najmniejszym naruszeniem prawa własności. Dlatego nie możemy naruszać własności prywatnej i muszę poprosić przedstawicieli mediów o pozostanie na zewnątrz - tłumaczyła sędzia Adamiec. Dlatego też do budynku weszli tylko przedstawiciele sądu, oskarżeni, prokurator oraz byli mieszkańcy budynku przy ul. Stolarskiej i Niegolewskich, którzy pełnią rolę oskarżycieli posiłkowych.
Przypomnijmy, że wniosek o wizję lokalną ponownie złożył sam Piotr Ś. Pierwsze oględziny miały się bowiem odbyć już w lutym. Wtedy jednak nic z nich nie wyszło, bo ani Piotr Ś., ani sędzia Adamiec... nie mieli kluczy do budynków.
Mieszkańcy: To było czyszczenie
Mimo że sam Piotr Ś. po zakończeniu wizji przekonywał, że w kamienicy przy ul. Niegolewskich nie prowadził żadnych prac, byli mieszkańcy nie mają wątpliwości, że dochodziło do sytuacji, które miały ich zmusić do wyprowadzki.
- Niektórych lokatorów wyrzucano. Ponadto zalewano nas, niszczone były rury, ktoś się włamywał do naszych mieszkań. Mój mąż złapał nawet włamywacza, który przyznał, że mu za to zapłacono - opowiadała nam przy okazji poprzedniej, nieudanej, wizji Anastazja Wieczorek-Molga, jedna z byłych lokatorek kamienicy przy ul. Niegolewskich.
Równie trudna sytuacja miała być w budynku przy ul. Stolarskiej. - Mój syn mieszkał w tej kamienicy i wraz z żoną oraz córką przyjeżdżał do mnie po wodę czy zrobić pranie, bo u siebie nie mogli. To była gehenna - zeznawała na ostatniej rozprawie w sądzie Stefania Chojnacka, matka jednego z lokatorów, który miał doświadczyć działalności ze strony „czyścicieli” kamienic. Z zeznań kobiety wynikało, że jej syn wraz z rodziną mieszkali w kamienicy przy Stolarskiej od około 20 lat. I od samego początku nie mieli tam żadnych problemów, aż do momentu, gdy pojawił się Piotr Ś. ze swoją ekipą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?