Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarna wołga już nie budzi przerażenia, ale podziw [ZDJĘCIA]

Marek Weiss
Kto z obecnych 40- i 50-latków nie słyszał o tajemniczej czarnej wołdze? Takiej, co to porywa przechodniów, a ludzie siedzący w środku spuszczają im krew. Opowieści takie kierowano zwłaszcza do niegrzecznych dzieci jako poważne ostrzeżenie.

Dziś już nikt nie odczuwa strachu na widok czarnej wołgi, a na pewno najmniej Czesław Prokop. Bo jest posiadaczem dokładnie takiego samego modelu, jaki wzbudzał trwogę i odgrywał główną rolę w strasznych wizjach sprzed czterdziestu lat.
Już od najmłodszych lat ciągnęło go do motoryzacji. W wieku siedemnastu lat miał swoje pierwsze auto, które wraz z kolegą uratował od złomowania. Od blisko trzydziestu lat prowadzi własny warsztat blacharsko - lakierniczy i w ten sposób łączy przyjemne z pożytecznym, a przy okazji może powiedzieć o sobie, że jest szczęśliwym człowiekiem, bo zarabia na życie robiąc to, co najbardziej lubi. Czyli przywracając ducha w starym autom. W jego rękach odzyskują swój dawny blask. W większości przypadków robi to na zamówienie, ale z biegiem czasu pojawiła się myśl, aby kolekcjonować takie unikalne modele.

O własnej czarnej wołdze myślał od dawna. Szukał jej daleko, aż w końcu okazja nadarzyła się blisko, niemal pod nosem.

- Kupiłem ją od jednego z proboszczów w Ostrowie. Ksiądz ten także pasjonuje się samochodami, ale nie miał kiedy jeździć, więc zdecydował, że mi tę wołgę odsprzeda. Wiedział, że idzie w dobre ręce i nie będzie wywieziona przez handlarza za granicę. Zależało mi na niej ze względów sentymentalnych. Podobną wołgą, choć nieco starszym modelem, jechałem do ślubu w 1977 roku. Była więc moim marzeniem - mówi Czesław Prokop.

W ten sposób stał się właścicielem modelu GAZ-21, rocznik 1967. Wtedy, pod koniec lat 60. była to już końcówka serii, bo główna produkcja przypadła na poprzednią dekadę. To zdecydowanie najciekawsza i najbardziej luksusowa wersja wołgi, gdyż wiele rozwiązań zostało ściągniętych z amerykańskiego chevroleta. Zwykły polski śmiertelnik pół wieku temu mógł o tej radzieckiej limuzynie tylko sobie pomarzyć. Początkowo wozili się nią wyłącznie dygnitarze. Z czasem stała się dostępna dla prywaciarzy i dobrze prosperujących taksówkarzy.

Egzemplarz znajdujący się w posiadaniu pana Czesława ma wiele oryginalnych elementów - od silnika przez koła i siedzenia po radio. Nowa jest tapicerka, bo jeden z poprzednich właścicieli zmienił ją na białą. Takiej w oryginalnych autach nie było. Wypuszczano jedynie serie fabryczne z tapicerką czarną i szarą.

- Auto ma bardzo miękkie zawieszenie i wygodnie się nim jeździ. Siedzenia są na takich samych sprężynach, jakich kiedyś używano w tapczanach czy łóżkach. Jeśli chodzi o prędkość, przy 60 km/h samochód już dość mocno ,,wynosi'', ponieważ zawieszenie jest dość ciężkie. Jednak przy dobrych wiatrach możemy dobić do setki. Trzeba jednak być przygotowanym, że co jakiś czas auto stanie. Wtedy należy podnieść maskę i wiedzieć, w czym podłubać, co poprawić. Najważniejsze to dobrze poznać taki samochód - mówi pan Czesław, który wyznaje zasadę, że stary samochód jest jak stary człowiek - musi się ruszać, bo inaczej zacznie od środka rdzewieć. Dlatego wyremontowaną, 47-letnią wołgą regularnie jeździ. Z reguły po kilka razy w tygodniu. Zawsze wzbudza podziw i zainteresowanie mieszkańców, ale w ich oczach nie widać już przestrachu, jak to bywało kiedyś.

Poczciwa wołga to nie jedyny pojazd w kolekcji pasjonaty. Posiada jeszcze m.in. Gazika wyprodukowanego w roku 1969. To jeden z najpopularniejszych radzieckich pojazdów wojskowych. Gdy trafił w jego ręce, wymagał sporo pracy i pieniędzy. Został jednak odrestaurowany do tego stopnia, że obecnie jeździ niemal po całej Polsce. Innym rarytasem jest ciężarówka Magirus z 1965 roku. Udało się ją uratować praktycznie w ostatniej chwili, bo już znajdowała się na złomowisku. Część elementów zdążyli wcześniej rozkraść drobni złodziejaszkowie. I Magirusa jednak udało się gruntownie odnowić.

Czesław Prokop mieszka w Odolanowie i jest jednym z pionierów tamtejszego, dość licznego i bardzo aktywnego środowiska miłośników motoryzacji. Lokalni hobbyści nie tylko z zapałem odnawiają stare samochody, ale też chętnie wyjeżdżają na rekonstrukcje czy zloty. Z całą pewnością nie jest to najtańsza pasja, ale ludzie zakochani w autach nie przykładają aż takiego znaczenia do pieniędzy.

- Niektórzy koledzy nie przyznają się, ile wkładają w samochody, żeby czasem ich żony się o tym nie dowiedziały. W moim przypadku jest o tyle łatwiej, że wiele takich prac mogę wykonywać we własnym zakładzie. Poza tym takie same hobby co ja mają trzej moi synowie. W domu mogę więc zawsze liczyć na silne poparcie - śmieje się odolanowski pasjonat.

Szatan za kółkiem

Plotkami o czarnej wołdze Polska żyła głównie w latach 60. i 70. poprzedniego stulecia.
Według krążącej informacji, elegancka limuzyna bez tablic rejestracyjnych miała jeździć po zmroku po ulicach polskich miast i porywać dzieci. Wołga miała mieć białe firanki w oknach. Autem poruszali się, według różnych wersji, księża lub zakonnice, Żydzi, wampiry lub sataniści. Krew spuszczana porwanym dzieciom miała służyć jako lekarstwo dla bogatych Niemców umierających na białaczkę. Historia z czarną wołgą powróciła w nieco zmienionej wersji pod koniec XX wieku. Wtedy, dla odmiany, tajemniczy osobnik podróżował czarnym bmw lub czarnym mercedesem, które zamiast bocznych lusterek miały rogi, a rejestracja składała się z trzech szóstek. Kierowca zabijał przechodniów, pytając ich o godzinę, o której rzekomo później umierali. Prawdopodobnie był nim sam szatan.

A W latach 1956-1970 w Związku Radzieckim wyprodukowano ogółem 639.478 egzemplarzy wołg (wraz z wersją kombi).
Był to jedyny samochód średniej klasy produkowany w tym czasie na terenie ZSRR. Wołgi w kolorze czarnym były powszechnie spotykane jako samochody służbowe we wszystkich instytucjach państwowych, jak również w organizacjach partii komunistycznej.

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski