Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Córka kowala z podostrowskiej wioski może trafić na ołtarze [FOTO]

Marek Weiss
Siostra Maria Włodzimira Wojtczak połowę swojego, zaledwie 34-letniego życia spędziła w Ostrowie. Niebawem może trafić na ołtarze. Przygotowania do rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego prowadzą siostry Elżbietanki.

Urodziła się 20 lutego 1909 roku w podostrowskim Franklinowie. Wywodziła się ze średniozamożnej rodziny. Ojciec był kowalem. Budynek jego kuźni przetrwał do dziś i znajduje się przy wylocie z wioski w kierunku Poznania. Naprzeciwko stoi dom rodzinny Wojt-czaków. Czesława (bo takie imię świeckie nosiła przyszła zakonnica) wychowała się tam razem ze starszą o cztery lata siostrą Marysią. Obie już w dzieciństwie musiały pomagać matce w prowadzeniu gospodarstwa oraz przydrożnego zajazdu, gdy ojca wcielono do armii pruskiej i wysłano na front I wojny światowej.

Po 1918 roku rodzina przeniosła się do Ostrowa i zamieszkała w kamienicy przy obecnym placu 23 Stycznia 5. Czesława podjęła naukę w żeńskim gimnazjum im. Emilii Sczanie-ckiej. Od pierwszego dnia zaangażowała się w akcję charytatywną. Razem ze swoją grupą otoczyła opieką ubogą wdowę z trójką dzieci. Jej obowiązkiem były regularne odwiedziny, służenie pomocą i wspieranie darami żywnościowymi.

- Zawsze była pogodna, wyrozumiała dla wszystkich, pilna w nauce, lubiana przez nauczycieli i wszystkie koleżanki - wspominała po latach Czesławę bliska przyjaciółka ze szkolnej ławy Eleonora Szymczak.

W 1927 roku zdała maturę, po czym wstąpiła do Stowarzyszenia Młodzieży Żeńskiej „Młode Polki”. Pełniła tam funkcję skarbniczki, występowała w przedstawieniach i imprezach dobroczynnych. Zdradzała duże zdolności artystyczne. Jednak nie tą drogą potoczyło się jej życie. Przełomowym momentem była wigilijna noc, kiedy po przyjęciu komunii podczas pasterki usłyszała wewnętrzny głos: „Ofiaruj mi siebie”. Modliła się na zi-mnej posadzce kościoła jeszcze długo po wyjściu wiernych.

Rodzicom trudno było pogodzić się z wyborem Czesławy. Dopytywali - dlaczego nie chce wyjść za mąż i założyć rodziny, jak siostra. Zawsze odpowiadała wymijająco: „Gdybym wiedziała, że będę dobrą matką...”. Czekała ją prawdziwa batalia z mamą, która nie chciała stracić córki na zawsze. Ostatecznie jednak ustąpiła.

18 sierpnia 1930 roku wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety przy ulicy Łąkowej w Poznaniu. Przez kilka lat uczyła się w Wyższym Instytucie Kultury Religijnej i Katolickiej Szkole Społecznej. Uwieńczyła studia pracą „O podwórkowym świecie dziecka”. Napisała ją podczas wakacji w Ostrowie, ślęcząc godzinami w oknie i przyglądając się dzieciom. 27 lipca 1933 roku wraz z habitem zakonnym otrzymała imię Maria Włodzi-mira. W drodze wyjątku uzys-kała pozwolenie na to, aby być matką chrzestną siostrzeńca Zbigniewa, który później został księdzem.

Rok później rozpoczęła pracę wychowawczyni w ochronce dla dzieci z rodzin bezrobotnych, mieszkających w drewnianych barakach. Pracowała z wielkim poświęceniem, często pomagając także rodzicom podopiecznych. Kwestowała wśród bogatych kupców poznańskich. Szyła wraz z siostrami ubranka dla dzieci i własnoręcznie robiła zabawki. Wielkim wysiłkiem zdobywała subwencje na dożywianie. Wrażliwa na ludzką biedę, dokładała wszelkich starań, by ulżyć dzieciom pokrzywdzonym przez los. Zapewniała im pomoc lekarską, a w czasie przedświątecznym organizowała zbiórkę darów wśród parafian, by jej podopieczni mogli cieszyć się choć skromnymi prezentami.

- Miała silną wolę. Lubiła się umartwiać, np. jadała często suchy chleb, a swoje śniadania oddawała dzieciom, które nie przyniosły swego - wspominała siostra Anna Mikołajczyk.

Tuż przez wybuchem wojny pojawiły się pierwsze niepokojące sygnały świadczące o gruźlicy. Być może zaraziła się nią od dzieci, wśród których pracowała. Na usilne prośby matki przełożeni wysłali ją do domu rodzinnego. Jednak musiała zdjąć habit. Zrozpaczeni rodzice otoczyli ją opieką, ale choroby nie dało się ukryć przed sąsiadami. Po donosie mieszkającej w tej samej kamienicy niemieckiej rodziny, przyszedł nakaz umieszczenia s. Włodzimiry w przytułku dla starców.

Zamknięto ją w separatce, w zupełnym osamotnieniu. Rodzicom nie pozwolono nie tylko jej odwiedzać, ale nawet przychodzić pod okna. Ze względu na zakaźną chorobę nie mogła nawet uczestniczyć we mszach odprawianych potajemnie w kaplicy przytułku, choć ta znajdowała się o parę kroków od jej pokoju.

W samotności zaczęła pisać pamiętnik, który zadedykowała rodzicom. Chciała, aby był dla nich pociechą po jej śmierci. Niemal każdego dnia notowała to, co chciałaby im powiedzieć. Wynika z niego, że ze spokojem i pogodą ducha znosiła cierpienia. Pod datą 19 lutego 1943 roku zanotowała: „Jutro kończę 34 lata. Jutro pójdę do mojego Jezusa. O jakże bardzo jestem szczęśliwa. Mamo nie martw się mną. Ja zawsze będę z wami”. Zmarła 20 lutego, w dniu swoich urodzin.

- Jej śmierć była spokojna. Rozkwitł wtedy kwiat białej kalii w doniczce stojącej obok łóżka. Na jej grobie, którym opiekowała się matka, kwitły niemal przez cały rok białe kwiaty - relacjonowała s. Maria Dylak.

Siostra Anna Jakubowska, elżbietanka zaangażowana w poszukiwanie dokumentów o s. Włodzimirze, podkreśla, że prawie po 75 latach wokół jej osoby ciągle dzieją się małe cuda. Po tak długim czasie znajdują się ludzie, którzy mówią, że pomogła im w wielu sprawach. Wierzą, że po śmierci pomaga im w codziennych drobiazgach.

- Sądzę, że nie trzeba w świętych ludziach szukać wielkich dokonań i wyjątkowości - mówi siostra Anna Jakubowska. - Siostra Włodzimira jest uważana przez ludzi za świętą właśnie z powodu swojej prostoty.

Od niedawna w pokoju, w którym zmarła, w dawnym przytułku (obecnie Dom Pomocy Społecznej przy ulicy Partyzanckiej) wisi jej portret. Tak jak kiedyś, tak i obecnie przebywają tam pensjonariusze szczególnie schorowani.

- Wszyscy jesteśmy wzruszeni, że z naszą placówką wiążą się koleje życia tak szlachetnej osoby - mówi dyrektor DPS Katarzyna Modrzyńska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski