Pamiętacie Renatę Beger? Bojowniczą posłankę Samoobrony, która zasłynęła m.in. z afery z "taśmami Beger". Sama skazana została w 2009 roku za fałszowanie podpisów na listach wyborczych do Sejmu i z gmachem przy Wiejskiej się pożegnała. W kwietniu 2008 odeszła z partii i wycofała się z działalności politycznej. Czy dziś tęskni do stolicy i polityki.
Czytaj także:
Przed wyborami politycy bliżej ludzi
Lednica: Politycy zatańczą, ale nie będą agitować
- Mnie nigdy do polityki nie ciągnęło, po prostu lubię ludziom pomagać. Żyłam wcześniej bez niej i teraz mogę żyć. Tak jest mi dobrze - przyznaje Renata Beger.
Była posłanka właśnie kończy studia na Wydziale Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu; specjalność - administracja samorządowa. Ostatni egzamin już zaliczony, choć z poprawką, jest absolutorium. Przed Renatą Beger już tylko obrona pracy magisterskiej. Na jaki temat pisze?
- Tego nie powiem - zapiera się. - W każdym razie niewiele już brakuje do końca. Terminu obrony jeszcze nie mam wyznaczonego - wyznaje.
Czy magister administracji samorządowej będzie próbowała sił na mniejszej niż dotąd, lokalnej scenie politycznej?
- Nie chcę działać tylko dla społeczności lokalnej. Odczuwam potrzebę działania dla całej Polski - podkreśla Beger. - Jeżeli będziemy coś zmieniali u góry, w Sejmie, to obojętnie gdzie się w Polsce znajdziemy, będzie lepiej. A nasi samorządowcy świetnie dają sobie radę - dodaje.
Była posłanka nie ukrywa, że mimo iż od dłuższego czasu nie jest już obecna na scenie politycznej, to otrzymywała propozycje. Utrzymuje jednak w tajemnicy, jakie i skąd. Zresztą i tak musiała odmówić.
- Zrobili ze mnie przestępcę. Dostałam dwa wyroki, które na pewien czas wyeliminowały mnie stamtąd.
Kara kiedyś jednak minie. Czy wtedy będzie chciała wrócić?
- Czemu nie? Nigdy nie można mówić nigdy - dodaje.
Dawna działaczka Samoobrony jest mocno rozczarowana dzisiejszą sceną polityczną.
- Jestem zawiedziona prawie każdą partią polityczną, która obecnie działa w Polsce - ocenia. - Jest jedna, która w dużej mierze zgadza się co do moich poglądów. Nie mogę jednak powiedzieć która - dodaje tajemniczo.
Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że aktualnie Renata Beger zajmuje się domem w Nowym Dworze pod Złotowem na północy Wielkopolski oraz… ubezpieczeniami. O szczegółach nowego zajęcia mówić jednak nie chce.
Były senator wraca do gry?
Powrót do "dużej" polityki wróżony jest byłemu senatorowi Ligi Polskich Rodzin Januszowi Kubiakowi z Trzcianki.
- To naturalny kandydat Prawa i Sprawiedliwości na senatora w jesiennych wyborach - mówi o nim poseł Maks Kraczkowski, szef PiS w regionie pilskim.
Kubiak w Senacie miał swoje pięć minut w 2005 roku. Został senatorem z listy Ligi Polskich Rodzin. O reelekcję ubiegał się bez powodzenia dwa lata później, startując z listy Prawa i Sprawiedliwości. Teraz dzieli obowiązki pomiędzy praktykę adwokacką a działalność w radzie miasta w Pile. Choć w 2010 roku był jednym z czterech kandydatów na prezydenta Piły, to wyborów jednak nie wygrał. Dostał się za to rady miasta. Jest jej wiceprzewodniczącym.
Szósty rok rehabilitacji przewodniczącego
Związany z Polskim Stronnictwem Ludowym poseł Józef Gruszka, jeśli przez kogoś jest jeszcze kojarzony, to najprawdopodobniej jako przewodniczący śledczej komisji sejmowej do spraw Orlenu. Pochodzący spod Ostrowa Wielkopolskiego polityk sześć lat temu, w trakcie obrad komisji doznał wylewu. Na rok trafił do szpitala, lekarze nie dawali mu żadnej nadziei. Sześć lat po tych wydarzeniach były poseł wraca do zdrowia.
- Mówili, że nie ma nadziei, że nie wyjdzie z tego. A mimo wszystko, jest jak jest. Jest kontakt,
prawie usiądzie sam - wyznaje Halina Gruszka, żona byłego posła.
On sam wiele mówić nie może. Przyznaje jedynie, że pamięta przebieg choroby i komisję śledczą. Terapia jest mordercza, ale walka przynosi rezultaty. Potwierdzają to rehabilitanci. Dziś do powrotu do polityki nie ma szans. Dodatkowo żona skarży się, że dawni koledzy z Sejmu i PSL nie pamiętają o jej mężu.
- Z komisji Orlenu zadzwonił do nas tylko Roman Giertych. Mój mąż był przecież przewodniczącym, wypadałoby chociaż zadzwonić, zapytać - ubolewa Halina Gruszka. - W Wigilię w 2008 roku odwiedził nas Waldemar Pawlak, Kalinowski tylko raz w Katowicach - wylicza.
Zamiast polityki własny biznes
Wielkopolski europoseł Samoobrony Bogdan Golik (od kilkunastu lat mieszka w Lesznie) znany był przede wszystkim z procesu, jaki wytoczyła mu francuska prostytutka, oskarżając go o gwałt. Europoseł zrzekł się immunitetu, by prokuratura mogła wyjaśnić sprawę. Ostatecznie belgijska prokuratura umorzyła postępowanie. Mimo to seksafera nie przyniosła mu jednak niczego dobrego. Choć w 2009 roku został zarejestrowany jako kandydat do europarlamentu na liście Polskiej Partii Pracy, to jeszcze przed wyborami zrezygnował z ubiegania się po raz kolejny o mandat posła w Brukseli. Golik swą rezygnację uzasadniał manipulacjami wyborczymi. Jego zdaniem PO i PiS miały skonstruować listy wyborcze w taki sposób, by liderzy tych ugrupowań, a nie wyborcy zdecydowali o wyniku. Otwarcie wzywał do bojkotu wyborów; "7 czerwca jedźmy na grilla!" przekonywał. Później przystąpił do Unii Pracy; zasiada w radzie krajowej tej partii.
Choć oficjalnie z polityką rozbratu nie wziął, to wyraźnie jednak widać, że zdecydował się robić to, co wychodziło mu do tej pory najlepiej - własny biznes. Doświadczenia w tym zakresie ma spore. Już na początku lat 90. importował odzież do Azji, a w 1991 roku założył jedną z pierwszych w Polsce izb gospodarczych, później również izbę polsko-arabską i polsko-amerykańską.
W środę zastaliśmy go za granicą. Nie udało się go jednak namówić na rozmowę, bo uznał ją za zbyt kosztowną.
Lwica lewicy w stolicy
Własny biznes zamiast polityki wybrała również poznanianka - Sylwia Pusz. Gdy, mając 25 lat, z listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej dostała się do Sejmu, zawrzało. Gazety rozpisywały się o najmłodszej posłance w kraju. Drugi raz dostała się do parlamentu w 2001. Już trzy lata później odeszła jednak z partii wraz z grupą rozczarowanych Sojuszem polityków, tworząc Socjaldemokrację Polską. Ta przyniosła jej jednak porażkę. W 2005 roku pożegnała się z gmachem przy Wiejskiej w Warszawie. Poselski mandat zamieniła na mandat radnej sejmiku wielkopolskiego.
Jednak nie na długo. Jeszcze w 2009 roku wystartowała w wyborach do europarlamentu. Choć zdobyła bardzo dużo - ponad 16 tys. głosów, to sukcesu nie odniosła. W styczniu 2010 roku oficjalnie rozstała się z polityką.
- Zrzekłam się już funkcji w SdPL. Legitymację partyjną zachowałam wyłącznie z sentymentu - mówiła wtedy dziennikarzom.
Odchodząc, nie ukrywała, że jest po prostu rozczarowana.
- Inaczej wyobrażałam sobie samorząd wojewódzki. Radny opozycji nie może tu zrobić właściwie nic, nie ma żadnej debaty politycznej - mówi Sylwia Pusz. - Wszystkie szanse na zjednoczenie lewicy zostały zmarnowane. Dlatego postanowiłam podziękować. Jeśli kiedyś pojawią się ludzie, którzy chcą budować jedną lewicę, to może ja też wrócę - zapowiedziała jednak.
Co robi teraz? Rozstała się nie tylko z wojewódzkim samorządem, ale i samym Poznaniem. Przeprowadziła się do Warszawy. W stolicy rozkręciła własną firmę konsultingową. Swojego powrotu do polityki jednak nie wyklucza. Choć nie wygląda na to, by szczególnie do niej tęskniła.
- Nigdy nie mówi się "nigdy"; w szczególności w polityce - ucina krótko.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?