Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chora z czerniakiem nie podjęła leczenia przez błąd lekarski?

Marta Żbikowska
Renata Wojciechowska uważała, że błąd lekarski uniemożliwił jej właściwe leczenie
Renata Wojciechowska uważała, że błąd lekarski uniemożliwił jej właściwe leczenie archiwum prywatne
Może gdyby w 2006 roku wykryto komórki nowotworowe w wycinku skóry pobranym od Renaty Wojciechowskiej, kobieta nadal by żyła? Może gdyby już wtedy skierowano ją na dalsze leczenie, byłaby dla niej szansa? Pani Renata miała znamię na prawym udzie, które zostało usunięte w Wielkopolskim Centrum Onkologii w 2006 roku. Badanie histopatologiczne wykazało, że to niegroźna zmiana barwnikowa. Dopiero po ośmiu latach przeprowadzono kolejne badanie tej samej próbki. Stało się to po tym, jak w organizmie pacjentki wykryto przerzuty czerniaka. Wtedy okazało się, że znamię na udzie mogło być pierwotnym ogniskiem choroby. W próbce wykryto bowiem komórki nowotworowe czerniaka złośliwego.

Renata Wojciechowska miała niewiele ponad 40 lat, gdy w 2006 roku w Wielkopolskim Centrum Onkologii usunięto jej niewielkie znamię na prawym udzie. Po przebadaniu pobranego wycinka stwierdzono, że to niegroźna zmiana barwnikowa. Wynik uspokoił panią Renatę. Do czasu. Po ośmiu latach kobieta wyczuła w prawej pachwinie guza. Ponownie trafiła do szpitala, gdzie przeszła szereg badań diagnostycznych m. in. przewodu pokarmowego. W marcu 2014 roku doszło do usunięcia węzłów chłonnych w prawej pachwinie. Badanie histopatologiczne wykazało „węzły chłonne z przerzutami czerniaka”.

Czytaj też:
Lekarze 2 lata nie widzieli przerzutów czerniaka

- Mama przeszła mnóstwo badań, w tym PET/CT, które miały na celu znalezienie ogniska choroby nowotworowej - mówi Daria Wojciechowska, córka pacjentki. - Okazało się, że pierwotne ognisko mogło zostać wcześniej usunięte chirurgicznie.
Wtedy kobieta poprosiła o ponowne przebadanie pobranego w 2006 roku materiału. Niedługo po tym okazało się, że guz węzłów chłonnych nie był jedynym przerzutem czerniaka. Zmiany pojawiły się także na innych narządach, między innymi na płucach. Kobieta rozpoczęła leczenie farmakologiczne.

- Kiedy mama poszła do laboratorium dowiedzieć się, jaki jest wynik ponownego badania próbki, najpierw usłyszała, że wszystko jest w porządku - wspomina córka pacjentki. - Była tam dwukrotnie, prosiła o wynik na piśmie, ale powiedziano jej, że nie jest to możliwe, ponieważ potrzebny jest jakiś podpis. Zapewniono ją jednak, że próbka była przebadana prawidłowo i że nowe badanie nie wykazało czerniaka.

Kobieta skupiła się więc na leczeniu. Brała udział w badaniu klinicznym, ale pojawiły się przerzuty i została z programu wyeliminowana. - Później okazało się, że mama była w grupie, która przyjmowała placebo - mówi Daria Wojciechowska. Wtedy zaczęła stosować lek Zelboraf, który działał przez 10 miesięcy. Kolejnym ratunkiem była terapia lekiem, który nie był dostępny w Poznaniu. Pani Renata miała zostać przyjęta do Zachodniopomorskiego Centrum Onkologii. Wtedy z poznańskiego szpitala otrzymała dokumentację, którą miała przekazać szczecińskim lekarzom. - Przeglądaliśmy te dokumenty i wtedy dopiero przeczytaliśmy, że w 2014 roku przy ponownym badaniu próbki znamienia z uda wykryto komórki nowotworowe czerniaka złośliwego.

W grudniu 2015 roku Renata Wojciechowska złożyła pozew przeciw szpitalowi. - Moja klientka po tym, jak w 2006 roku usunięto jej znamię, usłyszała, że to nie było nic poważnego. Nie skierowano jej na dalsze leczenie, a w badanym wycinku nie stwierdzono żadnych zmian nowotworowych. Po latach okazało się, że to badanie było błędne - mówi adwokat Sławomir Szczęsny, który przed sądem reprezentuje córkę pani Renaty. - Fakty są takie, że w WCO doszło do błędu, który opóźnił prawidłowe leczenie, czego konsekwencją było rozwinięcie się choroby nowotworowej.

Pierwszy termin rozprawy wyznaczono w lutym 2016 roku. - Mama już wtedy bardzo źle się czuła, miała przerzuty do mózgu, objawy neurologiczne nie pozwoliły jej na wzięcie udziału w rozprawie - mówi córka pacjentki.
Renata Wojciechowska zmarła 14 kwietnia 2016 roku. Jej sprawę przejęła córka, która domaga się od szpitala 500 tys. zł zadośćuczynienia.

- Nie uznajemy tego roszczenia - mówi Tomasz Marcinkowski, radca prawny WCO. - Nie uznajemy, że doszło do popełnienia błędu.

Kolejna rozprawa miała odbyć się w ubiegłym tygodniu. Nie stawił się na nią nikt ze strony pozwanego szpitala.

Jak rozpoznać czerniaka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski