Ledwie owdowiały brat Toma, Ronnie, Ken - poczciwy łasuch i przyjaciel rodziny, stara panna Mary... Wszyscy wpadają pod ich dach po kubek herbaty i dobre słowo.
Mike Leigh się nie zmienia. Od lat brytyjski reżyser pozostaje wierny humanistycznemu spojrzeniu na zwykłych ludzi z tłumu, czyniąc to na przemian brutalnym naturalistycznym okiem ("Vera Drake" czy "Nadzy") i życzliwie, jak choćby w "Happy Go Lucky" czy wchodzącym jutro na ekrany kin "Kolejnym roku". Ale ciepło podszyte jest w tym filmie goryczą. Tom i Gerri są idealną parą od kilkudziesięciu lat. Choć zawsze chętnie wysłuchają problemów zaprzyjaźnionych singli, nie są w stanie w jakikolwiek sposób im pomóc. Ich życie ukonstytuował wieloletni związek, z czasem pozbawiający każdego z nich umiejętności empatii. I ona, i on nie potrafią już wcielić się w rolę osoby samotnej i zrozumieć jej lęki.
A ci starają się zabić smutek w czynnościach prozaicznych. Mary podrywa dorosłego już syna Toma i Gerri, Ken zażera samotność chipsami. Starają się trzymać fason, by po chwili rozmowy wybuchać płaczem. To znana cecha kina Mike'a Leigh. Jego kameralne obrazy utkane są ze scen o dwuznacznym ładunku emocji. Jeśli radość, to nadziewana wewnętrzną porażką, jeśli łzy, to z nadzieją na lepszą przyszłość.
I taki jest właśnie "Kolejny rok". Krzepiący jak diabli, a zarazem smutny jak diabli.
"Kolejny rok", reż. Mike Leigh, wyst. Ruth Green, Jim Broadbent, premiera: 18 lutego 2011
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?