Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były europoseł zachorował na przedawnienie?

Marek Weiss, Barbara Sadłowska
To zdjęcie archiwalne, wczoraj obu panów w  sądzie nie było
To zdjęcie archiwalne, wczoraj obu panów w sądzie nie było Romulad Królak
Przed Sądem Rejonowym w Ostrowie Wielkopolskim miała się wczoraj odbyć kolejna rozprawa byłego europosła Witolda Tomczaka. Odpowiada on za znieważenie policjantów, którzy jedenaście lat temu przyłapali go na jeździe pod prąd jednokierunkową ulicą. Niestety, wczoraj nie stawił się ani oskarżony, ani jego obrońca. Mecenas Janusz Wojciechowski usprawiedliwił swoją nieobecność strajkiem kontrolerów lotniczych w Belgii.

Z tego powodu eurodeputowany adwokat nie mógł dolecieć na rozprawę. Z kolei sam Tomczak po raz kolejny przysłał zaświadczenie lekarskie - prawidłowo wydane przez medyka sądowego. Sąd musiał wyznaczyć kolejny termin - będzie to 18 października. Pojawiły się jednak wątpliwości dotyczące wcześniejszych zwolnień Witolda Tomczaka. Biegły sądowy zakwestionował jego poprzednie zaświadczenie lekarskie. Wskazał, że lakoniczne rozpoznanie nie pozwala na jego weryfikację. Nie przekreślało ono także zdolności oskarżonego do uczestniczenia w rozprawie.

- Wszystkie zaświadczenia przedstawione na rozprawach w dniach 15 lipca, 19 sierpnia i dziś wskazują na tę samą jednostkę chorobową i są wystawione przez tego samego lekarza. W związku z wątpliwościami co do ich rzetelności, o sprawie powiadomiono Sąd Okręgowy, prokuraturę i Okręgową Radę Lekarską - powiedziała sędzia Renata Sztendel.

Tymczasem za kilka dni zarzuty stawiane byłemu europosłowi przedawnią się, a termin kolejnej rozprawy Tomczaka, wyznaczony na 18 października, wypada dwa tygodnie później. Czyżby były europoseł miał uniknąć kary za znieważenie policjantów?

Inną ciągnącą się od lat sprawą sądową na południu Wielkopolski jest proces wiceprezydenta Kalisza Daniela Sztandery. Postawiono mu łącznie 22 zarzuty dotyczące oszustw popełnionych przed 2002 rokiem. Wielu oskarżonym nie zależy na szybkim i sprawnym postępowaniu. Im dłużej trwa bowiem proces, tym większe są szanse uniknięcia odpowiedzialności. Jedni uciekają w chorobę, inni - zasłaniają się immunitetami. Niekiedy przydatne okazują się formalne uchybienia.

W słynnej sprawie poznańskiego Elektromisu większość zarzutów przedawniła się po 10 latach. Proces trzeba było powtórzyć, bo zmienił się skład sądu.

Z kolei były prezes Rivala Zdzisław W. dwukrotnie sfingował własną śmierć, by uniknąć skazania w procesie za wyłudzenie odszkodowania za fikcyjne mienie zabużańskie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski