Na stronie internetowej NFZ-u, w zakładce "Dla pacjenta/Lista oczekujących" podawany jest czas, jaki musi upłynąć, zanim chory zostanie przyjęty: na zabieg, operację czy rehabilitację. Gdy ją wyświetlimy - w rubryce czas oczekiwania - wpisane są zera. To oznacza, że pacjent będzie przez lekarza przyjęty od ręki.
Zobacz też:
Długie kolejki do specjalistów. Jest źle, a będzie jeszcze gorzej
Sprawdziłem, czy do specjalistów z listy zostanę przyjęty następnego dnia. Wykonałem kilkanaście telefonów do wybranych szpitali i przychodni w województwie (za każdym razem podawałem się za przypadek stabilny, czyli taki, w którym życie nie jest zagrożone). To, co usłyszałem w żadnym wypadku nie pokrywało się z informacją NFZ.
Najkrótsza różnica między "wirtualnymi kolejkami" a tymi realnymi to osiem dni. Ktoś, kto miał kontakt z osobą chorą na gruźlicę i chciałby przebadać się w Wojewódzkim Specjalistycznym Zespole Zakładów Opieki Zdrowotnej Chorób Płuc i Gruźlicy w Wolicy koło Kalisza, właśnie tyle musi poczekać. Także osoby z problemami stomatologicznymi mogą być zaskoczone. Jak podaje NFZ w Specjalistycznej Poradni Lekarsko-Stomatologicznej w Puszczykowie, zapisanych jest 1991 osób, ale czas oczekiwania to jeden dzień. Dzwoniąc usłyszałem, że aby przejść zabieg leczenia kanałowego trzeba poczekać 14 dni (zapisując się do pani doktor) lub 26 dni (aby być leczonym przez doktora).
Chorzy na odmę również mogą się pogubić. Aby dostać się do Wielkopolskiego Centrum Pulmonologii i Torakochirurgii w Poznaniu, trzeba czekać 31 dni. Na stronie NFZ podaje: pięć dni. Fakty nie zgadzają się też, jeśli chodzi o artroskopię kolana. W internecie czas oczekiwania to 16 dni. W rzeczywistości, w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Lesznie, pacjent musi czekać 489 dni.
Najgorzej jest w przypadku kontuzji biodra. Według wielkopolskiego NFZ-u, endoprotezo-plastyka stawu biodrowego w Ortopedyczno-Rehabilitacyjnym Szpitalu Klinicznym w Poznaniu, to zero dni oczekiwania. Faktycznie pacjent czeka co najmniej 547 dni!
Skąd takie różnice? - Z założenia - tłumaczy Jerzy Wachowiak z oddziału NFZ. - To, co pan usłyszy w przychodniach i szpitalach to jedno, a to co ich pracownicy podają do systemu - to drugie.
Jerzy Wachowiak na pytanie, jaki jest więc sens działania strony dezinformującej pacjentów, nie odpowiedział.
WIDZIAŁEŚ COŚ CIEKAWEGO? ZNASZ INTERESUJĄCĄ HISTORIĘ? MASZ ORYGINALNE ZDJĘCIA?
NAPISZ DO NAS NA ADRES [email protected]!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
