- Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Nie ukrywam, że pierwsza informacja o tym, że będę czekał na walkę ponad osiem miesięcy bardzo mnie zmartwiła. Wiem, że z takiej decyzji niezadowoleni byli też moi fani. Teraz to jednak już wszystko nieaktualne. Szykuje się na wielki bój 6 grudnia w Krakowie i nie przejmuję się za mocno tym, z kim przyjdzie mi się zmierzyć – przyznał 25-letni wojownik MMA.
Jak przystało na mistrza KSW w wadze półśredniej i wschodzącą gwiazdę polskiego MMA, Mańkowski wystąpi w jednym z trzech głównych starć wieczoru. Stanie się tak, ponieważ kontuzje odnieśli Tomasz Drwal (miał być przeciwnikiem Mameda Chalidowa w pojedynku dekady) i Michał Materla. Poznaniak to najmłodszy z posiadaczy tytułów w organizacji KSW. Do okrągłej klatki wróci po fantastycznym majowym zwycięstwie nad Aslambekiem Saidowem na KSW 27. Reprezentant Ankosu poddał w Trójmieście olsztynianina, nie tylko odbierając mu pas w kategorii do 77 kg, ale również rewanżując mu się za swoją jedyną porażkę (poniesioną w wyniku kontuzji) w ostatnich czterech latach.
- Borys jest w wielkiej formie, więc w jego sytuacji przyspieszenie walki nie ma większego znaczenia. Tak samo zresztą jak nazwisko przeciwnika. To raczej jego rywal będzie musiał się martwić jak przetrwać trzy rundy – podkreślił Mariusz Stachowiak, menedżer Ankosu Zapasy.
Nikt o tym głośno nie mówi, ale wiadomo, że przyszłość Mańkowskiego związana będzie z największą organizacją MMA na świecie, czyli z UFC. Trudno się nawet dziwić, skoro na co dzień „Diabeł tasmański” trenuje z Janem Błachowiczem, który ma za sobą już bardzo udany debiut w UFC.
- Janek to profesjonalista pełną gębą. Na gali UFC w Szwecji kilka minut przed starciem udzielał wywiadu dla miejscowej telewizji. A potem w klatce zrobił swoje i nawet nie musiałem mu zbyt dużo wskazówek udzielać. Czym różni się KSW od UFC. Otoczka zawodów i frekwencja na trybunach jest na bardzo podobnym poziomie. Różnice pojawiają się na poziomie obsługi imprezy. Zawodnikom w UFC pomaga grupa około 30 osób, w KSW jest ona trzy razy mniejsza – zauważył Andrzej Kościelski, trener Ankosu Zapasy.
W obecności 15 tys. widzów w Krakowie swoją kolejną walkę stoczy także Mateusz Gamrot. Jego rywalem będzie doświadczony zawodnik gospodarzy, Łukasz Chlewicki. - Wiem, że często mówi się, że MMA jest nieprzewidywalne i nie warto widzieć w kimś zdecydowanego faworyta. W tym przypadku nie można jednak mówić, że szanse obu zawodników są równe. Gdyby wygrał Chlewicki, to byłaby megasensacja – dodał Stachowiak.
Pod Wawelem wszyscy ostrzyli sobie zęby na starcie Chalidowa z Drwalem. Wiadomo już, że do niego nie dojdzie, ale kontrakt z Drwalem został już podpisany i pewnie obu zawodników wcześniej czy później zobaczymy naprzeciwko siebie w klatce KSW. Warto dodać, że Drwal to prestiżowego pojedynku miał się przygotowywać pod okiem Kościelskiego. - Nawet byłem trochę zaskoczony, że się do nas odezwał, ale z drugiej strony my nikomu nie odmawiamy pomocy. Kontuzja pokrzyżowała plany, ale zdaję sobie sprawę, że Drwal i tak będzie potrzebował wzmocnienia treningu zapaśniczego, bo parter nie jest jego mocną stroną. Jeśli chce mieć jednak szanse na pokonanie Chalidowa, to i tak musi większość pojedynku stoczyć w stójce – zakończył Kościelski.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?