W niedzielne popołudnie na alarmowy numer telefonu zadzwonił mężczyzna. - W tramwaju linii nr 5 na ul. Fredry w Poznaniu jest podłożony ładunek wybuchowy. Zaraz wybuchnie - powiedział.
Zaalarmowano wszystkie służby ratownicze.
- Policyjni pirotechnicy przeszukali wszystkie „piątki” w mieście, bo na Fredry żadnej z nich nie było - mówi Iwona Liszczyńska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. - W żadnym z sześciu tramwajów nie było bomby. Ewakuacja pasażerów nie była konieczna.
Ale nie oznacza to, że pasażerowie nie ucierpieli przez działanie "dowcipnisia".
- Trzeba było wysadzić pasażerów na przystankach. "Piątki" zjechały do zajezdni lub miejsc, w których można było je przeszukać - mówi Iwona Gajdzińska z MPK w Poznaniu. - Od razu uruchomiliśmy rezerwy, na trasy wyjechały inne składy, ale zanim sytuacja się znormalizowała minęło trochę czasu.
Kiedy jeszcze tramwaje były sprawdzane kryminalni zaczęli szukać osoby, która przekazała informację o ładunku wybuchowym. 18-letni poznaniak został zatrzymany w poniedziałek.
- W rozmowie z policjantami przyznał się do wywołania fałszywego alarmu. Mówił, że był to głupi żart - opowiada Iwona Liszczyńska. I dodaje: - Konsekwencje tego żartu mogą być dla 18-latka poważne. Poznaniak usłyszał zarzuty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?