Tydzień Baby: Spalony przy kasie, czyli jak przetrwać mistrzostwa

I nie przekonały jej argumenty, że tak razem jesteśmy, że waśnie polityczne na plan daleki schodzą. Film babie pokazała, do boju zagrzewający z Jackiem Gmochem, husarią, powstańcami warszawskimi. Że po swoje idzie-my, w sensie po mistrzostwo.

– Sądzisz, że Francuzom wpadłoby do głowy Bastylię do piłki mieszać? – retorycznie przyjaciółka spytała.

– Jakby tak nawet trochę racji ci przyznać – baba delikatnie konflikt gasić próbowała. – Ani Lewandowskiej, co Roberta pocieszała i do kibiców apelowała, lubić nie musisz. Ale co do Ziutka nagle masz? Męża twojego od lat...

– Przy komputerze go złapałam, jak ze śmiechu się pokładał, czytając, jak kobiecie wytłumaczyć, co to spalony jest – koleżanka wyjaśniła. – Rozumiesz, biegniesz z ciuchami do kasy, co to ją inne blokują, gdy przyjaciółka ci szałową spódnicę dorzuca… Ale co tam Ziutek, fizjoterapeuta gorszy jeszcze jest.

Ów sprzęt specjalny przyjaciółce polecił.

- A w domu ktoś młody jest? – spytał.

– Najmłodsza to ja jestem.

– To może mąż pani pomoże, bo aplikację ściągnąć trzeba…

– Że niby baba taka po czterdziestce to nie poradzi sobie – wzburzona przyjaciółka opowiadała. – Rozumiesz? A facet tak, nawet jak starszy jest… Póki kopią, to lepiej z domu nie wychodzić chyba.

A baba wyszła i nie żałowała. Po kosmetyki się udała. Miła ekspedientka krem jej poleciła. Własnym oczom baba nie wierzyła, ale to 30 plus był. Już zaprotestować miała, że ona w wieku znacznie słuszniejszym jest, gdy kierownik przyszedł:

– To znakomity krem jest, idealny dla pani!

Głupio tak było facetowi tłumaczyć, że dwie dekady temu to idealny może był, no to baba kupiła, że dla dziecka będzie. Dużo radości jej pomyłka taka dostarczyła, zaraz dziadowi opowiedziała.

– A, bo bez okularów byłaś – entuzjazm jej zaraz studził.

– No to co? Okulary aż tak nie postarzają…

– Ale widzi się przez nie lepiej. Że to filtr 30 jest...