Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień Baby: Powrót dziada i inwazja much

Kamilla Placko-Wozińska
Kamilla Placko-Wozińska
Powrót dziada z konferencji naukowej w Anglii dziwnym był. Jak tylko baba go do domu przywiozła, zaraz do koszenia trawnika się rzucił. – Po mojemu, to on sumienie nieczyste ma – brat baby ocenił. – Te Angielki…

Baba o Angielki to spokojna raczej była. Raz, że program konferencji napiętym bardzo był, dwa, że w Leeds owym przyjaciele mieszkają, co się dziadem w chwilach wolnych zajmowali.

Deszcz padać zaczął, to dziad kosiarkę odstawić musiał. Zasiadł pod dachem i opowiadał. O restauracji pakistańskiej i tajskiej też, co w nich z przyjaciółmi był. O wycieczkach do miast pobliskich. Miał też spostrzeżenia natury ogólnej.

– A wiecie, że jak oni w tych pubach piwo leją, to ono wcale piany nie ma – obwieścił i dodał: – Ale dobre jest…

– Dziadzie, o konferencji opowiedz – baba się odezwała. Ciekawa była, bo temat ją zainteresował, co o obcych już w średniowieczu był.

– Nie wyobrażasz sobie nawet babo, jaki oni na tym kampusie pub wielki mają – opowiadał dalej. – A obok salę dyskotekową…

– Tańczyłeś dziadzie? – baba bardziej zażartowała niż spytała, bo wiadomo, że dziada na parkiet wyciągnąć trudno.

– E, tak tam, chwilę popodrygiwałem sobie… – odpowiedź niespodziewana padła.

Już się wydawało, że baby dociekania o naukową stronę wyjazdu na niczym spełzną, gdy dziad niespodziewanie sam kwestie owe poruszać zaczął.

– Prezentacje książek w różnych miejscach ciekawych się odbywały – poinformował.

– Jakich książek? – baba zainteresowanie wykazała.

– Różnych – odpowiedź zdawkowa padła. – Ale na każdej prezentacji degustacje wina były też…

Mucha końska, co go ugryzła, opowieści dziada przerwała. Cierpieć zaczął. Tak sobie baba pomyślała, że to kara trochę być może, za to, że jak babę końskie w ilościach sporych pogryzły, to dziad mówił, że nic takiego się nie stało, że przejdzie…
Baba przygodę przykrą miała jak na porannych kijach wielkie sowy (w sensie grzyby) trafiła. Żal zostawić było, więc z trudem w dłoniach je niosła. I wtedy właśnie muchy zaatakowały. Bronić się przed nimi grzybami jedynie mogła, ale kanie delikatne bardzo są. No to baba dzielnie ukąszenia zniosła. Ale potem to już dzielna nie była i jak najszybciej do apteki się udała, celem zakupu maści.

Kolejka niestety stała, a baba coraz bliższa ran rozdrapania była. Już, już prawie do okienka dochodziła, gdy klient trudny się trafił. Z dziesięć minut opatrunki różne oglądał i bandaże też.

– Sam już nie wiem… – pod nosem się zastanawiał i oglądał dalej. Kolejka cierpliwość tracić zaczęła, gdy starszy pan w końcu do farmaceutki się zwrócił:

– Wybrać nie potrafię. Może pani magister coś doradzi?

– Oczywiście! – kobieta uśmiechnęła się. – Zwłaszcza, że pielęgniarskie wykształcenie też mam…

– No to który najlepszy będzie do nalewki filtrowania?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski