Mail przyziemnie bardziej się kończył: „Dzieci też biedne były jak pieniążków potrzebowały, bo taki przekaz to długo pewnie szedł. A ja właśnie potrzebuję, bo w sklepie byliśmy i fajne rzeczy były. Chustę kupiłam we wzory i bransoletę. Jakbyś mi od razu przelała, to jutro na karcie mieć będę”.
- Drugi dzień, a ona pieniędzy już nie ma? - mąż przyjaciółki się oburzył. - Utracjuszka, jak ty, niedaleko pada jabłko od jabłoni…
Pomyślała sobie baba, że coś w tym być musi, bo synek kolegi jej jednego, co menedżerem z zawodu jest na obozie pływackim, w oburzenie popadł, że z przyjacielem w grupie jednej nie jest, a miał obiecane. Nie tam, żeby smucił się gdzieś w kąciku, rozmowy z dyrektorem pływalni zażądał. Jak nic do końca obozu dziewięciolatek zarządzanie basenem przejmie…
Tak sobie w ogrodzie u koleżanki o dzieciach historie zabawne opowiadały, a synek jej obok żołnierzykami i rycerzykami się bawił. Co rusz którymś na stół wjeżdżał.
- Księznicki ratuję, na koniu je powiozę – czterolatek tłumaczył. - A te księznicki to wy jesteście…
Pochwalony zaraz został, w przeciwieństwie do ojca własnego, co na chwilę przy stole się pojawił. Minutę może był, a zdążył babie powiedzieć, że utyła chyba ostatnio, koleżance, że ona też, ale bardziej jeszcze, innej, że rude włosy to ją postarzają znacznie…
- U nas jabłko od tamtej jabłoni to na szczęście daleko padło – przyjaciółka skwitowała, czule synka po główce głaszcząc. - I co, księżniczki wszystkie uratowane? - spytała, bo mały rycerzy na trawę odrzucił i czołgiem bawił się teraz.
- Jesce nie – poważnie odparł. - Telaz ratować babę jadę!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?