I jak się tak baba zastanowiła, to rzeczywiście, sporo się już nagadała w tym 2017. Najpierw z dzieckiem, co to pouczało ją jak budżet domowy prowadzić powinna i oszczędniej bardziej żyć. Jedzenie szanować i wodę zaś zwłaszcza.
Potem ze dwie godziny na spotkaniu koleżeńskim z kolegą debatowała baba na tematy różne. I wcale nie polityczny tylko. O rodzinie mówili, pracy i o książce jednej nawet.
– Mogę? – na koniec kolega spytał na talerz baby wskazując.
Kość od nóżki kurczaka tam leżała. Może niespecjalnie dokładnie objedzona, ale mięsa dużo to tam nie było. Za to na stole półmisek z nietkniętymi nóżkami stał. Zaraz babie do głowy przyszło, że przyjaciel widać te same książki co dziecko czyta. Że nic marnować się nie powinno, jak świat głoduje.
– Proszę, jedz – talerz podsunęła zawstydzona, że skórki kawałek zostawić zamierzała. A kolega oczy wybałuszył jedynie i milczał chwilę dłuższą.
– Zwariowałaś? – wykrztusił wreszcie. – Pestkę od oliwki odłożyć chciałem tylko…
Przyjaciółka baby to też się nagadała z dzieckiem własnym. Czternastolatka nalegać zaczęła, żeby aparat ortodontyczny jej założyć.
– Poczekać jeszcze musisz, przecież pani doktor mówiła, że zęby jeszcze ci się kształtują – matka wyjaśniła. A pociecha w coraz większy upór szła, żeby dnia następnego najlepiej aparat na zęby jej założyć. Jak w końcu zrozumiała, że nic nie wskóra, łzy złości w oczach jej się pojawiły, a policzki pokraśniały z oburzenia.
– Nie możesz w taki sposób w moje życie seksualne ingerować! – wykrzyczała w końcu, a przyjaciółka baby w przerażenie popadła.
– Jakie życie seksualne? – głosem grobowym spytała. – Przecież ty masz dopiero czternaście lat!
– Teraz tak. Ale aparat taki to dwa lata się nosi – córka wyjaśniła. – Jakby od razu założyć, to jak będę miała szesnaście, mogłabym się całować… A tak, to nie wiadomo ile jeszcze czekać będę musiała.
Na fali rozmów owych licznych z radością baba do koleżanki dawno niewidzianej zmierzała.
– Dziadzie, nie czekaj na mnie, bo posiedzę długo – na pytanie owego, o której wróci odpowiedziała. – Pół roku się nie widziałyśmy, będzie o czym gadać. No i kolację zrobi na pewno, wiesz, ten jej koktajl z krewetek – dodała, żeby zazdrość dziada wzbudzić jeszcze.
Wyściskały się radośnie na powitanie, ledwie do kawy siadły i opowiadać zaczęły, komórka przyjaciółki się odezwała. Przeprosiła więc grzecznie i odebrała.
– Dzień dobry pani Basiu – powiedziała. – Przepraszam bardzo, ale rozmawiać teraz nie mogę, gościa mam... Zadzwonię za pół godzinki...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?