Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień Baby: Deszczowe opowieści

Kamilla Placko-Wozińska
Kamilla Placko-Wozińska
Po głowie by się baba postukała pewnie, jakby dajmy na to koleżanka podziękowała jej, że na obiedzie u teściowej własnej baba była. Albo, że z dziadem do kina chodzi. A tak mniej więcej podziękowania różnych ważnych brzmiały. Platforma dziękowała, PSL, a Petru to maila przysłał nawet.

A baba spacerowała, bo ją Franek zaprosił jeden. Drobny, niepozorny, a światełka takie rozpalał, że nawet gdy deszcz padał, to spacerować się tysiącom poznaniaków chciało. I po co partie dziękują?

– Na deszcz taki, to i tak spacerować lepiej, niż na urlopie być – przyjaciółka pod Areną oceniła. I racji sporo w tym było, bo dziecko właśnie do baby na urlop zjechało. Z jednej strony dobrze, że pada, bo pociecha w domu siedzi i jak nazwa wskazuje, obecnością swą resztę rodziny cieszy. A że w czasie deszczu dzieci się nudzą, to i pomaga babie w robieniu słoików z ogórkami na ten przykład. Z drugiej strony jednak nudzące się dzieci pomysły niebezpieczne mają.

– W góry chyba z namiotem na dni parę skoczę – pociecha oświadczyła nagle. Baba zaprotestowała stanowczo. Dziad jeszcze bardziej, dodając, że po trupie jego i że na głowę upadła chyba.

– Dawno dzieckiem już nie jestem i niczego zakazać mi nie możecie – dziecko do kłótni przeszło.

No to baba po dobroci, jakby dzieckiem jeszcze było, tłumaczyć zaczęła. Że w górach też pada. Że mało, że zimno, to niebezpiecznie w namiocie takim być może. Że źli ludzie albo żmije trafić się mogą. I że w przypadku najlepszym to chore wróci. Przeziębione i z gorączką.

– No i co z tego? – pociecha spytała. I dodała: – Najwyżej to swoje ulubione powiedzieć babo mogła będziesz: A nie mówiłam...

Przez ten deszcz to przyjaciel baby tak niefortunnie się poślizgnął, że upadł na nogę, co to ją do rehabilitacji na październik przeznaczoną ma. Nic się na szczęście nie stało, ale nerwy były, bo ów ledwo ortezę po wypadku nosić przestał. Noga pilnej rehabilitacji wymaga, ale wyszło na to, że się nie da.

Kolega zarejestrować się próbował, a jak usłyszał, że 10 października termin ma, to awanturę bezskuteczną zrobił.

– Przecież, że pilne lekarz zalecił! Ślepa pani czy co?! – brzydko na rejestratorkę naskoczył. – W październiku to za późno być może i chodu swojego nie odzyskam nigdy!

Pani z okienka przez zęby zaciśnięte odparła, że to termin na „pilne” właśnie jest, a jak mu śpieszno, to prywatnie iść może. Na to on, że nie po to składki latami płaci, żeby za pieniądze nogę leczyć, że skandal z tą służbą zdrowia jest. Na to rejestratorka, że 17 października przyjść ma, bo się pomyliła…

W końcu po rozum do głowy poszedł, że baby sposobem, po dobroci to więcej załatwić można.

– Ja z tą nogą już nie wytrzymuję – głosem łagodnym przemówił. – I ogólnie schorowany taki jestem. Do października, to ja może nie dożyję nawet – na litość brać próbował.

– Dam numer telefonu – pani po karteczkę sięgnęła. A przyjacielowi lico się rozpromieniło. Już, już dziękować miał, gdy owa dodała: – W razie czego, to niech z rodziny ktoś termin zwolni...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski