Czytaj także:
Pięć lat czekania na zabieg? W Polsce to norma
Poradnie odciążą szpitale. Będą krótsze kolejki
Kolejka do ortopedy. Trzeba czekać nawet 9 godzin
Stanisław Zaremba jest emerytem. Mieszka w Swarzędzu. Od 30 lat cierpi na dnę moczanową - chorobę, która atakuje stawy. W sierpniu 2011 r. spadł z krzesła. W wyniku upadku 75- letni mężczyzna poważnie stłukł sobie rękę i bark.
- W związku z dną moczanową, w ręku i barku odczuwam nieustający ból. Najgorzej jest w nocy - żali się S. Zaremba. - Potrzebna jest mi jak najszybsza rehabilitacja. Jednak najwcześniejszy termin, jaki mi zaproponowano, to koniec lipca lub połowa sierpnia tego roku.
Pan Stanisław próbował umówić się w poradni w Swarzędzu. Nie zaakceptował tak długiego oczekiwania i skontaktował się z kilkoma placówkami, które prowadzą fizykoterapię w Poznaniu. Udało mu się znaleźć wolny termin na rehabilitację tylko barku w lutym, w poradni przy ul. Śniadeckich.
- Mamy jeszcze wolne terminy na koniec lutego oraz marzec - potwierdza Andrzej Kuc, kierownik poradni. - Ale tylko dlatego, że z zapisywaniem pacjentów czekaliśmy do zakończenia negocjacji z NFZ.
Inne poznańskie poradnie zapisy prowadziły już pod koniec ubiegłego roku. W poradni przy ul. Kasprzaka najwcześniej do rehabilitanta można dostać się w lipcu. Z kolei w Lesznie pierwsze terminy dostępne są dopiero we wrześniu.
W Pile do poradni rehabilitacyjnej na zabieg trzeba czekać kilka tygodni. Sami rehabilitanci przyznają, że w mieście jest zbyt mało poradni z kontraktem z NFZ. W tym roku popularna poradnia Orthos przy ul. Wojska Polskiego kontraktu od NFZ na rehabilitację nie otrzymała, więc pacjenci z Piły są czasem odsyłani nawet do Kaczor.
Kłopot z dostaniem się na wizytę u specjalisty fizjo- i fizykoterapii znany jest nie od dziś. Jak podkreśla dr Maciej Jaruga, wojewódzki konsultant ds. fizjoterapii, lekarze interweniowali w tej sprawie w Ministerstwie Zdrowia. Efekt? Usłyszeli, że nic nie da się zrobić, bo wszystko zależy od wielkości kontraktów, jakie podpisuje NFZ na ten rodzaj usług medycznych.
- Jeśli kontrakt ośrodka jest na niewielką liczbę zabiegów, to - nawet gdy pacjent potrzebuje rehabilitacji natychmiast - dostanie się na nią za pół roku. Stąd takie problemy jak ten w Swarzędzu czy w innych małych poradniach - wyjaśnia dr Maciej Jaruga. - Najgorzej, gdy dotyka to chorych po operacjach złamań kości czy ścięgien. Tu liczy się przecież czas.
Nieco lepiej wygląda sytuacja w większych ośrodkach, np. w poznańskiej poradni POSUM, która ma duży kontrakt z funduszem, a więc krótsze kolejki.
- Niezrozumiałe jest też, dlaczego Wielkopolska, w porównaniu np. ze Śląskiem, ma przyznanych mniej punktów kontraktowych na rehabilitację pacjentów - dodaje dr Jaruga.
Na to odpowiedzi resortu zdrowia nie ma. A skutek jest taki, że niektórzy pacjenci są "zmuszani" do korzystania z prywatnych zabiegów.
- Gdy w poradni pojawia się pacjent np. z bólem kręgosłupa i słyszy, że ma przyjść za pół roku, to przecież nie będzie czekał, tylko pójdzie do rehabilitanta prywatnie - mówi dr Marian Majchrzycki z wielkopolskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Fizjoterapii.
Tymczasem wielkopolski oddział NFZ informuje, że w 2012 r. dwa dodatkowe ośrodki będą leczyły pacjentów wymagających rehabilitacji. Jak twierdzi Sylwia Wądrzyk-Bularz z biura prasowego NFZ, w najbliższych dniach oddział podejmie decyzję o ogłoszeniu konkursów uzupełniających również na usługi rehabilitacyjne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?