MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Barka UK zostanie bez pieniędzy i przestanie pomagać bezdomnym w Londynie?

Maciej Roik, Agnieszka Świderska
Łażą w dresach z piwem po ulicach, krzyczą, zachowują się jak typowe "dresy" - po tym można często poznać Polaka w Londynie. Gorzej z bezdomnymi - chociaż co dziesiąty z nich jest Polakiem, nie wyróżniają się na ich tle. Bezdomni są tam zresztą mniej widoczni niż w Poznaniu i Warszawie - chociaż jest ich w Londynie kilka tysięcy, wydaje się, że jest ich znacznie mniej. Pomocą zajmuje się m.in. Barka UK. Niestety z powodu braku pieniędzy, wkrótce może nadejść kres jej działalności czyli pomocy bezdomnym w Londynie.

Tak samo jednak potrzebują pomocy. Przez pięć lat mogli liczyć na Barkę UK. To dzięki niej wielu emigrantów, którzy w Londynie stoczyli się na dno, wróciło do Polski. I tu, w ośrodkach na terenie całego kraju zaczynali na nowo życie. Teraz działalność Barka UK staje pod znakiem zapytania. Wszystko z powodu umów partnerskich, których nie chcą z nimi przedłużyć londyńskie dzielnice.

- Tak naprawdę dzisiaj nie wiemy co z nami będzie - nie ukrywa Ewa Sadowska, dyrektor Barka UK. - Z trzynastu dzielnic, które dopłacały do naszej działalności zostały cztery. Ze wszystkimi kończą nam się umowy pod koniec marca. I z tego co wiemy, żadna nie zostanie przedłużona.

Na utrzymanie działalności 12-osobowego zespołu każda z dzielnic płaci obecnie między 30 a 35 tysięcy funtów rocznie. Pieniądze są przeznaczane m.in. na wyżywienie, leczenie, paszporty tymczasowe i koszty powrotów. Opłacane są z nich również pensje dla tzw. liderów, których zadaniem jest docieranie do bezdomnych i przekonywanie ich do powrotu do kraju. Liderzy trafiają nie tylko do Polaków, ale też m.in. obywateli Rumunii, Litwy czy Bułgarii.

- Teraz według naszego wzorca chcą się tym zająć angielskie organizacje - mówi Ewa Sadowska. - Kłopot w tym, że my pracujemy dzień po dniu, docieramy do osób potrzebujących wsparcia za pośrednictwem ludzi, którzy kiedyś byli w takiej samej sytuacji. A Anglicy po prostu będą oferować możliwość powrotu tym osobom, które się na to zdecydują.

Emigranci, którzy dzięki Barce UK wrócili do kraju trafiają m.in. do ośrodków w Chudobczycach, Posadówku, Marszewie czy Władysławowie. Jedno z tych miejsc to najczęściej ich pierwszy przystanek w Polsce. To tam leczą się z londyńskiej bezdomności i próbują ułożyć sobie życie, które się rozpadło. Każdy ma za sobą inną londyńską historię. Każdy z innych powodów znalazł się tam na ulicy.

- Jednych zgubiło uzależnienie od alkoholu czy narkotyków, ktoś inny stracił pracę, komuś okradli dom i stracił wszystko, co miał -mówi Katarzyna Bielerzewska, kierownik Centrum Integracji Społecznej w Chudobczycach.

Wszyscy wrócili jednak z bagażem bezdomności, którego teraz próbują się pozbyć. Jedni są w Chudobczycach od kilku lat. Ostatni "londyńczyk" przyjechał kilka dni temu. Czy był ostatnim, któremu Barka UK pomogła wrócić do kraju?

Nieprzedłużone umowy z londyńskimi dzielnicami, to jednak tylko jeden z jej kłopotów. Bo horyzont działalności jest znacznie
szerszy. Poza organizacją powrotów fundacja zajmuje się też prowadzeniem telefonu zaufania dla emigrantów, którzy sobie nie radzą, a także pomagają w szukaniu pracy. Niestety pieniądze na ten rodzaj działalności także mogą się skończyć. I to w ciągu najbliższych kilku miesięcy.

- Te programy mają zapewnione finansowanie do października - podkreśla Ewa Sadowska. - Dlatego pomimo wielkiego sukcesu jaki udało się nam osiągnąć, wkrótce może nadejść nasz koniec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski