18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bakero: Zapomnieć o tym, co było i grać o puchary

Radosław Patroniak, Karolina Kuśnierek
Jose Mari Bakero, trener Lecha Poznań.
Jose Mari Bakero, trener Lecha Poznań. Waldemar Wylegalski
Z trenerem Bakero rozmawiamy o zmianach w Lechu Poznań, o tym co myśli o Polsce i czym różni się piłka nożna w Hiszpanii od piłki nożnej w Polsce.

Jak się pan czuje w nowym Lechu?

Jose Mari Bakero: - W profesjonalnym futbolu zmiany to normalna rzecz. Czasami te zmiany polegają na wymianie zawodników. Czasami zaś na zmianach strukturalnych, z czym mieliśmy do czynienia ostatnio w naszym klubie. Moim zadaniem jako trenera jest jednak przygotowanie sportowe drużyny, a nie naprawianie struktury. Jedyną zmianą jest przyjście Aleksandara Tonewa. Nie sądzę, żeby ktoś oprócz niego do nas dołączył. Będę kontynuował pracę, którą rozpocząłem w poprzednim sezonie. Był on ciężki nie tylko dla zespołu, ale również dla kibiców, bo Lech rozpoczynał sezon z pułapu obrońcy tytułu. Jak przychodziłem pracować do Poznania, to Lech był jednak dopiero na dziesiątym miejscu. To sugerowało, że w klubie potrzebne są zmiany. Teraz trzeba zapomnieć o trudach poprzedniego sezonu i tak działać, by szybko w serca wszystkich wróciła nadzieja.

A co z uzdrawianiem psychiki poszczególnych piłkarzy?

Jose Mari Bakero: - Od końcówki ubiegłego roku Lech był w trójce najlepszych polskich drużyn. Doszliśmy do finału Pucharu Polski. Byliśmy ekipą, która traciła najmniej goli. Do pełni szczęścia zabrakło 5-6 trafień więcej. Mentalnie więc zespół był już dobrze przygotowany w poprzednim sezonie. Oczywiście czas pracuje na naszą korzyść. Dzięki temu piłkarze mnie lepiej znają, a ja ich, klub i miasto. Naszym celem w zbliżających się rozgrywkach będzie więc powrót do europejskich pucharów.

Jakie ma pan oczekiwania wobec bułgarskiego pomocnika, Aleksandara Tonewa?

Jose Mari Bakero: - Już w pierwszym sparingu nasz nowy nabytek zdał sobie sprawę, że futbol to trudna gra, ale kontuzja nie jest groźna i podejrzewam, że w ciągu kilku dni Bułgar będzie już trenował na maksymalnych obrotach. Bardzo na niego liczę, bo ma duży potencjał szybkościowy i techniczny. Jedynym jego mankamentem jest młody wiek.

Jak pan wspomina swój występ na Bułgarskiej w 1988 roku, kiedy Barcelona do wyeliminowania Lecha z Pucharu Zdobywców Pucharów potrzebowała dogrywki i serii rzutów karnych?
Jose Mari Bakero: - Nie zasłużyliśmy wtedy na zwycięstwo. Taka jest prawda. W sensie kulturowym przyjazd do Poznania nie był dla mnie szokiem, bo już wcześniej gościłem w Polsce w barwach Realu Sociedad San Sebastian, kiedy mierzyliśmy się ze Śląskiem we Wrocławiu. Wtedy wydawało mi się, że wyjeżdżając na Wschód przenosimy się do innej rzeczywistości. Dziś jakiekolwiek porównania tracą sens. Kiedy przyjeżdżałem ponownie do Polski, by podpisać kontrakt z Polonią Warszawa, wybrałem się na kilkudniowy rekonesans, by rozwiać wątpliwości żony. Okazało się, że Polska to normalny kraj, wyprzedzający w rozwoju Rumunię, Bułgarię czy Rosję. Poznań ma fantastyczny stadion, równie fantastycznych kibiców i dobrą drużyną. Musimy stworzyć tylko zwartą ekipę, w myśl hasła, że najważniejszy jest zespół, a nie poszczególni piłkarze.

Czy w cementowaniu Kolejorza będzie nadal uczestniczył Semir Stilic?
Jose Mari Bakero: - Z tego, co wiem, to nie otrzymał on propozycji gry w innym klubie. W dalszym ciągu więc na niego liczę. Historie, że go za karę sadzałem na ławce, są nieprawdziwe, o czym najlepiej przekonuje statystyka minut spędzonych przez niego na boisku. Nie mogę jednak obiecać, że teraz będzie wychodził w pierwszym składzie, nawet jak będzie w świetnej formie. Wszystko będzie zależeć od taktyki.

Co się stanie, jeśli koncepcja odmłodzenia drużyny nie sprawdzi się w ogniu walki?
Jose Mari Bakero: - W drużynie zachowamy równowagę między dojrzałymi graczami a tymi młodymi. Marcin Kamiński i Mateusz Możdżeń już teraz mogą grać w pierwszym składzie. Następny w kolejce jest Wojciech Golla, ale musi jeszcze nabrać doświadczenia. Pozostali będą trenować i grać w spotkaniach towarzyskich. Wprowadzanie młodzieży musimy łączyć z odpowiednimi wynikami. Jeśli będziemy robić to inteligentnie, czarny scenariusz nam nie grozi.

Czym się różni szkolenie młodych piłkarzy w Hiszpanii od pracy z młodzieżą w Polsce?
Jose Mari Bakero: - Do 12. roku życia adept futbolu gra i trenuje na małych boiskach. O punkty zaczyna się już grać w wieku 8 lat. Ze sportem jest jak z nauką. Nie prowadzi się dziecka do szkoły, gdy skończy 13 lat. Na pierwszym etapie edukacji kształci się bowiem zazwyczaj osobowość człowieka. Nie wiem czy system szkolenia obowiązujący w Hiszpanii jest idealny, ale wyniki pokazują, że się sprawdza.

A jak wygląda baza treningowa i czy Hiszpanie bardziej od Polaków udzielają się w piłce amatorskiej?

Jose Mari Bakero: - Na Półwyspie Iberyjskim nie brakuje amatorów i turniejów dla nich. Różnica polega na tym, że ze względu na upały, u nas gra się dopiero od godz. 22. Czasami takie mecze kończą się o 1 w nocy. Przed amatorami pierwszeństwo ma zawsze młodzież. W każdym miasteczku znajdują się 2-3 boiska z naturalną trawą, a to oznacza, że wszyscy chętni mają gdzie grać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski