Poznań: Czy miastu uda się zdobyć pieniądze na termy?

Gdy po wielu perypetiach udało się wybrać wykonawcę, wydawało się, że już nic nie utrudni inwestycji. Kryzys jednak nie służy przedsięwzięciom prowadzonym z tak dużym rozmachem. A to właśnie brak pieniędzy był i może okazać się, że jest najpoważniejszym problemem.

Budowa term ma kosztować 271 mln zł. Za tyle zadeklarował wybudować je wykonawca, który wygrał przetarg. Nie jest to jednak ostateczna cena. Firma Alstal Budownictwo Alojzy Szczupak, która przewodzi konsorcjum polsko-ukraińskiemu, może liczyć, jeżeli wzrosną ceny materiałów budowlanych na 10-procentową waloryzację wspomnianej kwoty.

Te pieniądze wystarczą na powstanie obiektu, ale potrzebne są jeszcze dodatkowe na wybudowanie układu komunikacyjnego oraz na wykorzystanie źródeł geotermalnych. Jeżeli spółka Termy Maltańskie będzie chciała wykorzystać gorące źródła do ogrzania całego kompleksu, to trzeba będzie wykonać głębszy odwiert. Koszty tej inwestycji mogą sięgnąć kilkudziesięciu milionów złotych. Skąd wziąć pieniądze?

Mirosław Kruszyński, zastępca prezydenta Poznania przyznał publicznie, że sprawy finansowania inwestycji nie są jeszcze do końca sfinalizowane. Magdalena Wesołowska, prezes spółki Termy Maltańskie twierdzi, że spółka ma fundusze. Pieniądze będą pochodzić częściowo z budżetu miasta. 50 mln zł na baseny olimpijskie przekaże Ministerstwo Sportu. Firma stara się również o kredyt.

- Chcemy pożyczyć do 50 mln euro z Europejskiego Banku Inwestycyjnego - wyjaśnia Wesołowska. - EBI żąda gwarancji dla kredytu z banku komercyjnego. Kredyt dotyczy przede wszystkim zamierzeń proekologicznych związanych z geotermią i z wykorzystaniem do ogrzewania kompleksu wód geotermalnych z istniejącego odwiertu, a także obniżenia przyszłych kosztów eksploatacji przy zastosowaniu nowoczesnych rozwiązań technicznych.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że istotnie EBI wykazuje zainteresowanie finansowaniem inwestycji. Rozmowy z jego przedstawicielem mają się odbyć dopiero w połowie kwietnia.