- Wyrok jest już prawomocny - informuje Katarzyna Błaszczak z biura rzecznika Sądu Okręgowego w Poznaniu.
O tej historii "Głos Wielkopolski" pisał na początku 2012 roku. Ujawniliśmy, że w sądzie toczy się postępowanie o odszkodowanie za śmierć kierowcy, który zginął w 2003 r. na przejeździe w Nowym Dworze (gm. Zbąszyń). Okazało się, że mimo upływu wielu lat córka nie otrzymała żadnej rekompensaty od kolejarzy za spowodowanie śmierci jej ojca.
Czytaj także: Proces o 200 tys. za śmierć na przejeździe kolejowym. Co powiedział biegły?
A ich wina, choć próbowano przedstawiać inne wersje zdarzenia, była bezsporna. Do tragedii doszło, gdy jadący volkswagenem Stanisław W. znalazł się na przejeździe kolejowym. Wówczas w prowadzone przez niego auto uderzyła lokomotywa. Kierowca nie miał żadnych szans. Zginął na miejscu.
Jak mogło dojść do tragedii na przejeździe, na którym są zapory? W czasie śledztwa wyszło na jaw, że w chwili zdarzenia zapory były uniesione! O pociągu nie informowała sygnalizacja świetlna. Ona również była wyłączona.
Prokuratura uznała, że winnymi niezabezpieczenia przejazdu są pracownicy spółki PKP Polskie Linie Kolejowe. Dwóch mężczyzn w czasie prowadzonych prac wyłączyło bowiem komputer sterujący urządzeniami na przejeździe w Nowym Dworze. Ich wina polegała na tym, że nie ustawili znaków informujących o tym, że rogatki są uszkodzone, a sygnalizacja świetlna nie działa.
- Kiedy pociąg przejeżdżał, rogatki nie były opuszczone - przyznał przed sądem jeden z pracowników PKP PLK.
Ostatecznie na ławie oskarżonych zasiadły trzy osoby. Tą ostatnią był maszynista, który nie zmniejszył prędkości przy przejeździe, choć - według przepisów - powinien tak uczynić. Mimo wyroku skazującego dla wszystkich oskarżonych przedstawiciele PKP bronili się przed wypłatą odszkodowania córce ofiary wypadku. Początkowo pełnomocnik pokrzywdzonej chciał polubownie załatwić sprawę, jednak kolejarze nie przystali na takie rozwiązanie.
I tak sprawa trafiła do sądu, w którym PKP przekonywało m.in., że tak naprawdę to Stanisław W. nie jechał prawidłowo. Według kolejarzy to on bowiem najechał na jadącą lokomotywę. Powołany przez sąd biegły uznał jednak, że za tragedię nie odpowiada kierowca samochodu.
Ostatecznie jednak po przesłuchaniu wszystkich świadków sąd uznał, że odszkodowanie za śmierć się należy i nakazał wypłacić ponad 108 tys. zł.
WIDZIAŁEŚ COŚ CIEKAWEGO? ZNASZ INTERESUJĄCĄ HISTORIĘ? MASZ ORYGINALNE ZDJĘCIA?
NAPISZ DO NAS NA ADRES [email protected]!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?