Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarosław Śmietana nie żyje. Ostatni koncert dał w Poznaniu

Marek Zaradniak
Jarosław Śmietana nie żyje
Jarosław Śmietana nie żyje Paweł Miecznik
W wieku 62 lat po długiej chorobie zmarł najwybitniejszy polski gitarzysta jazzowy Jarosław Śmietana. W Poznaniu był on częstym gościem.

Po długiej chorobie w Krakowie zmarł Jarosław Śmietana. Był najwybitniejszym polskim gitarzystą jazzowym, ale bliski też był mu rock. Miał 62 lat. Dwa lata temu na poznańskim Starym Rynku prowadził happening Polskiej Akademii Gitary, podczas którego wykonano wielki przebój Tadeusza Nalepy "Kiedy byłem małym chłopcem". Często występował też w poznańskim klubie Blue Note. Tutaj 12 stycznia tego roku dał jak się okazało swój ostatni koncert.

Był rodowitym krakowianinem. Ukończył Wydział Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. W 1972 z bluesowo-rockową grupą Hall został laureatem festiwalu Jazz nad Odrą. Potem przez wiele lat był liderem jazzowej grupy Extra Ball, a także grupy Jarosław Śmietana Symphonic Sound, współtworzył Namysłowski -Śmietana Quartet oraz własne trio i kwartet. Koncertował takimi tuzami jazzu jak John Scoffield, John Abercrombie czy Freddie Hubbard, a także z całą czołówką rodzimego jazzu. To dzięki niemu poznaliśmy takie osobowości jak wokalistki Karen Edwards i Z-Star czy wokalista Bill Neal. Bliska mu była muzyka Jimiego Hendrixa, ale i muzyka współczesna czego dowodem był m.in. występ na Poznańskiej Wiośnie Muzycznej. Dla Nigela Kennedy'ego napisał "Suitę jesienną", która została nagrana na płytę przez Galicja Chamber Orchestra pod batutą Krzesimira Dębskiego. Rezultatem współpracy z Beatą Rybotycka był album "Szurum Burum". W sumie nagrał 31 płyt autorskich oraz 50 z innymi artystami. Stworzył ponad 200 kompozycji. Środowisko nie było obojętne na zmagania z Jego chorobą. Wiosną w Warszawie odbył się koncert charytatywny na Jego rzecz. Tegoroczny Happening gitarowy Polskiej Akademii Gitary był dedykowany właśnie Jemu.

Dwa lata temu kilka tygodni przed happeningiem Polskiej Akademii Gitary Jarosław Śmietana udzielił Głosowi Wielkopolskiemu obszernego wywiadu. Przeczytaj!

W najbliższą niedzielę wszyscy uczestnicy trwającego w Wielkopolsce festiwalu Polskiej Akademii Gitary podczas maratonu na poznańskim Starym Rynku wykonają wielki przebój Tadeusza Nalepy „Kiedy byłem małym chłopcem”. Aby się przygotowali wcześniej nagrał pan własne lekcje z tym utworem, które możemy znaleźć na stronie WWW.gloswielkopolski.pl i www.akademiagitary.pl Co powinien umieć każdy gitarzysta zarówno klasyczny , jazzowy czy rockowy?
Jarosław Śmietana: To trudne pytania. Każdy gitarzysta powinien umieć wiele rzeczy. Muzyka klasyczna rządzi się innymi regułami niż bluesowa czy rockowa. Gra się inną techniką i innymi sposobami. To co jest wspólne to muzykalność. Musi być warunkiem grania. A do tego poczucie rytmu, poczucie frazy... Jeśli tego nie ma to nie powinno się zabierać za granie. A jeśli ktoś ma dobry słuch i poczucie rytmu i determinację, żeby zdobywać wiedzę i poszerzać ją to wtedy wszystkie warunki są spełnione. Pozostaje kwestia co go interesuje. Świat gitary klasycznej jest olbrzymi i wspaniały. Nieporównywalny z niczym, ale zarazem to inna technika. To bardzo żmudna praca i trzeba mieć wielką determinację i bardzo kochać gitarę, aby mieć z tego efekty. Ale satysfakcja jest tutaj naprawdę wielka. Ja do średniej szkoły muzycznej chodziłem na gitarę klasyczną, ale później zaintersowałem się jazzem i przez ostatnie 35 lat jestem muzykiem jazzowym. I rozwinąłem się do tego stopnia, że w tej chwili gdyby mi przyszło zagrać koncert na gitarze klasycznej nie umiałbym tego zrobić. Ja już tą techniką nie gram od lat. Nie wiem czy w ogóle bym był w stanie, a jeśli to musiałbym dobre pół roku poćwiczyć, aby przypomnieć sobie technikę i sposób grania. Doszło do tak wąskiej specjalizacji, że trzeba się zdecydować co się chce grać. Czy być gitarzystą klasycznym, jazzowym czy rockowym, Bo to różne style i techniki. Oczywiście pewne rzeczy są wspólne, bo mamy gryf, gramy lewą ręką melodię, a prawą uruchamiamy struny, choć są i muzycy grający odwrotnie. Ale gdy chodzi o samą realizację dźwięku i realizację samej muzyki to bardzo odległe światy i trzeba się po prostu w każdy z nich zanurzyć.

Mówiliśmy o gitarze klasycznej, znamy pana jako doskonałego gitarzystę jazzowego, ale od pewnego czasu prezentuje pan program "Tribute To Jimi Hendrix", który także usłyszymy w niedzielę w ramach Polskiej Akademii Gitary. Skąd się to wzięło?
Jarosław Śmietana: Jako młody chłopak zaczynałem od bluesa i Hendrixa, Nie uważam go wcale za rockowego gitarzystę. Miles Davis powiedział, że to największy jazzman i najlepsza jazzowa gitara w owym czasie. On się wymykał kwalifikacjom. Dał się poznać jako rythm and bluesowy, ale cokolwiek wziął do ręki to miało sens. Wywodził się z bluesa, a wiadomo, że jazz to zawsze powinien być blues. To ten sam korzeń, ale frazy, które grał i na płycie "Electric Ladyland" słychać, że to również jazzowy gitarzysta. Hendrix to była moja pierwsza fascynacja. Jako nastolatek, w 1968 roku byłem na jego koncercie w Londynie i przeżyłem to do tego stopnia, że do dziś o tym myślę jako muzyk jazzowy. Po latach pomyślałem dlaczego nie wrócić do tych korzeni, bo to coś z czego wyrosła moja muzyka. Zrobiłem całą płytę poświęconą twórczości Hendrixa, a ostatnio razem z Wojtkiem Karolakiem zrobiliśmy płytę "I Love Blues" co też jest jakimś naszym credo, bo uważamy, że cała muzyka współczesna jakiej słuchamy wywodzi się z bluesa. Gdyby nie było bluesa miała by zupełnie inny kształt.

Kto spośród wielkich gitarzystów oprócz Hendrixa wywarł na pana wpływ?
Jarosław Śmietana: Gdy zająłem się jazzem to nieżyjacy już Wes Montgommery. Zaraz potem kontynuator jego dzieła George Benson. Potem się trochę cofnąłem i zacząłem poznawać jazz od podszewki. Charlie Christiana, Jimma Halla Joe Pass, i cała generacja moich rówieśników jak John Scoffield z którym się znamy i przyjaźnimy od czasów gdy jeszcze nie był znany. Ja będąc w USA w 1978 roku poznałem go gdy był jeszcze sidemanem. Graliśmy razem i od tej pory korespondujemy ze sobą. Ja śledzę jego karierę światową, a on śledzi to co ja robię w Polsce. Uważam go za wybtną postać podobnie jak John Abercrombie, z którym też się przyjaźnię i nagrałem płytę. Zawsze dobrze jest wrócić do korzeni. Zawsze z pewnym sentymentem wracam do bluesa i Hendrixa. To mi nie przeszkadza, a tylko uszlachetnia muzykę bo tak jak powiedziałem jazz ma ścisłe związki z bluesem. Jeśli jazz od bluesa odchodzi to przstaje być jazzem.

A Tadeusz Nalepa, którego melodię "Kiedy byłem małym chłopcem" nagrywa pan i którą wspólnie wykonają gitarzyści na poznańskim Starym Rynku?
Jarosław Śmietana: Znałem go osobiście. Gdy zakładał grupę Breakout byłem początkującym , ale już znanym gitarzystą i nawet miałem propozycję, aby grać z nim. W efekcie na płycie "Blues" Breakout gra Dariusz Kozakiewicz, którego poleciłem Nalepie.Ja nie skorzystałem, bo już wtedy chciałem grać jazz. Zakładałem Extra Ball i bylem tym tak pochłonięty, że nie zdecydowałem się na tak atrakcyjną propozycję. Uważam, że Nalepa to ojciec chrzestny polskiego bluesa. Teraz słucha się jego nagrań z łezką w oku, ale one bronią się swoim autentyzmem i świeżością. Wybraliśmy bluesa "Kiedy byłem małym chłopcem", bo on jest oparty na trzech akordach , na jednej skali i na jednej zagrywce. Można się tego szybko nauczyć i wykonać wspólnie.

Mówimy o postaciach, które miały na pana wpływ, a na pana gitary ?
Jarosław Śmietana: Mam bardzo dużo instrumentów, Kolekcjonuję je od początku mojej działalności. Uwielbiam je. Uważam, że mają duszę. Utożsamiam się z nimi. Gram na nich i nie mogę się z nimi rozstać. Gdy już kupię jakiś instrument to nie rozstaję się z nim. I tak przez lata nazbierałem około 40 instrumentów, które można nazwać Rolls Royce'ami gitary. Mój pierwszy instrument Les Paul Gold Top , który był wspaniały i ja po to, aby sobie kupić jazzową gitarę Gibsona, która kosztowała majątek bo to były czasy gdy dolar w Polsce był królem i gitara kosztowała tyle co dwa samochody musiałem sprzedać tę poprzednią i tego rozstania do tej pory nie mogę sobie podarować. Wtedy zmusiła mnie rzeczywistość, ale powiedziałem, że to ostatni raz, a następne będę kupował za zaoszczędzone pieniądze.

Jest projekt z Hendrixem, jest projekt bluesowy, a dalsze pana plany?
Jarosław Śmietana: Płyta bluesowa z trzema wokalistami wyszła dwa tygodnie temu. Z- Star to wspaniała, charyzmatyczna dziewczyna z Londynu pochodząca z Trynidadu. Śpiewa też ze mną program hendrixowski. Już ma Brit Awards. Za chwilę będzie ona wielką gwiazdą. Mam też wokalistę australijskiego Billa Neala, który dysponuje bardzo mocnym, rockowym głosem oraz Karen Edwards, która jest wokalistką stricte jazzową. Jest na tej płycie muzyka instrumentalna i wokalna. Ta płyta mogła by się nazywać "Kolory bluesa", ale pomyślałem, że deklaracja "I Love The Blues" będzie bardziej znacząca. Dalszych planów nie chcę zdradzać, bo projekt, nad którym pracuję wymaga olbrzymiej determinacji i działań logistycznych, więc nie chcę zapeszać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski