Pieski los podatku

Uchwała nie pozostawia złudzeń. Poznaniacy, którzy mają psa, powinni płacić 55 zł rocznie. Opłaty nie pobiera się od personelu dyplomatycznego, osób znacznie niepełnosprawnych, osób powyżej 65 lat (które samodzielnie prowadzą gospodarstwo domowe) i rolników. Nie trzeba płacić za czworonogi wysterylizowane lub wykastrowane oraz zabrane ze schroniska. Tajemnicą poliszynela jest jednak, że większość poznaniaków posiadających psy uchyla się od rejestracji i płacenia podatku.

- Szacujemy, że w mieście może żyć 50 tysięcy psów - mówi Józef Rapior z Wydziału Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej Urzędu Miasta Poznania. Swoje wyliczenia opiera na ilości wywożonych odchodów (10 ton dziennie) oraz liczbie szczepień. - Weterynarze twierdzą, że szczepionych jest około 30 tysięcy zwierząt, ale zapewne nie wszyscy właściciele psów dopełniają tego obowiązku.

Jeśli te szacunki są prawdziwe, za 50 tysięcy psów miasto powinno zebrać w ciągu roku 2 miliony 750 tysięcy zł podatku. Wpływów jest mniej, bo oficjalna liczba czworonogów jest znacznie niższa.

- W 2008 roku podatek za psa zapłaciło 6 tys. 467 osób, a 667 osób zwolniono z tego obowiązku - mówi Rafał Łopka z Urzędu Miasta Poznania.

- Płacą tylko uczciwi - komentuje radny Michał Grześ. Przed laty wnioskował o zlikwidowanie podatku za psa. Został przegłosowany. - Jeśli jednak są przepisy, trzeba je egzekwować. Kilka lat temu, gdy straszyliśmy kontrolami, liczba zarejestrowanych psów wzrosła. Czas mijał, a straż miejska nie sprawdzała znaczków, więc ludzie przestali płacić - dodaje.

- W ubiegłym roku skontrolowaliśmy 1655 właścicieli psów. Robimy to podczas kontroli posesji. Sprawdzamy psy wyprowadzane do parków - twierdzi Przemysław Piwecki ze straży miejskiej. Zaznacza, że municypalni nie mogą dać mandatu za nieopłacenie podatku, tylko za niesprzątnięcie odchodów po pupilu albo gdy pies jest bez kagańca lub puszczony wolno. - Jeśli pies nie ma identyfikatora, legitymujemy właściciela i przesyłamy dane do Wydziału Finansowego Urzędu Miasta Poznania.

- Urzędnicy z tego wydziału wysyłają wezwanie do przedstawienia potwierdzenia zapłaty podatku - tłumaczy Łopka. - Przyłapani mieszkańcy szybko uiszczają opłaty i z kwitkiem potwierdzającym wpłatę przychodzą do urzędu. W ubiegłym roku zanotowaliśmy 194 takie przypadki.

W tym roku strażnicy w ogóle nie mają podstaw, by kontrolować właścicieli psów.
- Identyfikatory były ważne do końca 2008 roku. W tym roku potwierdzeniem "legalności" psa ma być czip. Dopóki akcja czipowania nie zakończy się, nie będzie kontroli - tłumaczy Piwecki.

Właśnie w czipowaniu urzędnicy upatrują szansę na zwiększenie ściągalności podatku. Akcja będzie bezpłatna, ale obligatoryjna. Zwierzęta trzeba oznakować do 31 czerwca.
- Kto tego nie zrobi, poniesie konsekwencje finansowe - ostrzega Rapior. - Strażnicy dostaną czytniki, dzięki którym będą mogli kontrolować czworonogi i ich właścicieli.

- Czipowanie niczego nie zmieni - irytuje się radny Grześ. - Widziałem, jak szedł "łysy" z psem bez znaczka. Municypalni udawali, że tego nie widzą. Nikt mi nie powie, że łatwiej jest sprawdzić, czy pies ma czipa, niż dostrzec znaczek. Aby ściągalność podatku wzrosła, straż miejska musi kontrolować posiadaczy psów.

- Przy tej liczbie funkcjonariuszy i zadań, jakie mają, zawsze będzie niedosyt kontroli - mówi Tomasz Kayser, zastępca prezydenta Poznania. - Czipowanie ma uszczelnić system, nie chodzi o przesuwanie strażników z innych zadań do kontrolowania właścicieli psów.