Mimo że od stycznia 2012 r. w Polsce nie można na giełdach handlować psami i kotami, w pobliży Sielanki bez kłopotu można znaleźć zwierzęta z nielegalnych hodowli. I to w cenach kilka razy niższych od rynkowych.
14 lipca, godz. 10. Jak co niedzielę, od godz. 8 do 12 na giełdzie swoje zwierzęta hodowlane wystawiają lokalni przedsiębiorcy. Sprzedaż kurcząt, gołębi, kogutów, indyków i królików jest legalna. Jednak zawsze znajdzie się kilka osób, które chcą pozbyć się psów i kotów. A to jest już od półtora roku zabronione.
Czytaj także:
Poznań: Sielanka bez psów i kotów
Kobieta z yorkshire terrierem stała trzy metry od wejścia na giełdę. Nie kryła swoich zamiarów. Na pytanie o cenę odpowiedziała: - 600 złotych. Pies ma rodziców z rodowodami. Jest po szczepieniach. Jest energiczny i lubi dzieci - zachwala zwierzaka.
Z kolei stojąca obok niej kobieta proponuje swojego psa.
- Mam dwumiesięcznego pinczera. Za 300 złotych. Jest w samochodzie, kilka minut drogi stąd - mówi. Zapytana o zakaz handlu odpowiada: - Nie można sprzedawać, ale kto zabroni mi tutaj spacerować z psem?
Inna, ze szczeniakiem na rękach, na pytania o cenę zwierzęcia odpowiada: - To jest mój pies. Nie chcę go wydać. Po chwili jednak stwierdza, że za 100 złotych może go sprzedać. - Nie mam co z nim zrobić. Chcę chociaż, żeby koszty karmy się zwróciły - mówi.
Nielegalny handel: Sprzedam smycz, pies za darmo
Na giełdzie można kupić yorkshire terriery, pinczery, golden retrievery, owczarki niemieckie, shih tzu i koty, mieszankę dachowca i kota norweskiego.
- Taka sytuacje powtarza się co tydzień - denerwuje się Emilia Kaczmarek, prezes Fundacji Ochrony Zwierząt "Animal Security". - Interweniowaliśmy tam już kilka razy. Prosimy i tłumaczymy, niestety jest to walka z wiatrakami . O procederze wiedzą władze. Dlaczego nic nie robią? - pyta E. Kaczmarek.
Jednak Ireneusz Sobiak, Powiatowy Inspektor Weterynaryjny zapewnia, że nie zna problemu.
- O wznowieniu sprzedaży przed "Sielanką" dowiadujemy się od "Głosu Wielkopolskiego". Przyjrzymy się sprawie - zapewnia Sobiak.
Straż Miejska czuje się bezradna.
- Po wprowadzeniu zakazu, targowisko często kontrolujemy. Początkowo odnotowaliśmy kilka przypadków próby handlu, ale po poinformowaniu, że jest to zakazane sprzedający opuszczali teren giełdy - wyjaśnia Przemysław Piwecki, rzecznik Straży Miejskiej w Poznaniu.
Piwecki przyznaje także, że sprzedających trudno złapać na gorącym uczynku. Jak mówi, problemem jest także to, że kontrolujący strażnicy muszą interweniować w mundurach. Wtedy sprzedający się tłumaczą, że przyszli kupić karmę dla psa lub że są ze swym pupilem na spacerze.
Wojciech Spychała, prezes Poznańskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego, który zarządza terenem giełdy mówi, że problem z samej "Sielanki" zniknął, ale pojawił się przed jej wejściem.
- Z terenu giełdy wypraszamy takie osoby. Na ulicy nie mogę jednak interweniować - tłumaczy W. Spychała.
Emilia Kaczmarek twierdzi, że kłopotliwi są także kupujący.
- Wiele osób nie rozumie, dlaczego usuwamy sprzedających. Padają pytania: "A co maja zrobić jak urodzą im się małe?" lub "Dlaczego mam kupić psa za 2000 złotych, skoro mogę go mieć za 200?" -wyjaśnia E. Kaczmarek: - Przestrzegamy przed kupowaniem zwierząt z pseudohodowli, które zwykle są zaniedbane. Bardzo często są potomstwem skojarzonego rodzeństwa, co ma określone skutki genetyczne, jak np. nieprawidłowy rozwój pupila, choroby kończyn, problemy z chodzeniem - tłumaczy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?