18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Wieloch: Chór lepszy od mody na eventy i projekty

Marek Zaradniak
Od ponad roku Poznańskimi Słowikami kieruje Maciej Wieloch
Od ponad roku Poznańskimi Słowikami kieruje Maciej Wieloch Marek Zakrzewski
Maciej Wieloch, kierownik artystyczny chóru Poznańskie Słowiki, o swoim słynnym chórze i upamiętnieniu Stefana Stuligrosza.

Niedawno minął rok od śmierci profesora Stefana Stuligrosza. Jak dziś funkcjonuje chór Poznańskie Słowiki?

Maciej Wieloch: Mimo że nie ma już z nami naszego Druha, w zespole jest wola istnienia i chęć wspólnego śpiewania. Działamy w tym samym, sprawdzonym systemie wypracowanym przez Stefana Stuligrosza w ciągu jego kilkudziesięciu lat prowadzenia naszego chóru. Niekiedy nieznacznie modyfikowanym, intensywniejszym niż w ostatnich latach. Ćwiczymy nowe utwory, dopracowujemy już wcześniej śpiewane, dajemy koncerty, szkolimy nowych śpiewaków. Wszystko toczy się normalnie.

Czy chłopcy garną się do chóru? Dawniej były lata gdzie zgłaszało się ich nawet 300, ostatnio jednak dużo dużo mniej i dlatego zauważyłem, że intensyfikujecie działania na rzecz pozyskiwania nowych głosów.

Maciej Wieloch: Gdy zdawałem do chóru w 1965 roku było 210 kandydatów, z których przyjęto 15. Teraz chętnych jest znacznie mniej i ta tendencja jest zauważalna już od kilkudziesięciu lat. Zmieniły się nasze realia życia. Pojawiły się inne atrakcyjne formy spędzania wolnego czasu. Wiele złego, szczególnie dla poznańskiej chóralistyki, zrobiła sprawa Wojciecha Kroloppa. Nasz chór, Chór Chłopięcy i Męski Filharmonii Poznańskiej popularnie zwany "POZNAŃSKIMI Słowikami" zawsze był zespołem niezwykle wartościowych ludzi kierowanym przez wybitną, charyzmatyczną osobowość Stefana Stuligrosza. Dlatego dorośli śpiewacy, również ja, przyprowadzali do chóru swoich uzdolnionych muzycznie synów. Wiedzieli, że to będzie dla nich dobre. Jesteśmy przekonani, że śpiewanie w chórze jest znakomitą, choć może przez niektórych uważaną za nieco staroświecką, alternatywą dla wszystkich obecnie modnych "projektów" i "eventów". Śpiewanie w chórze wymaga systematyczności, pracowitości i pewnego uporu. Ale chór jest też takim miejscem, gdzie oprócz realizowania swoich pasji muzycznych można znaleźć grupę świetnych kolegów o podobnych zainteresowaniach i wrażliwości, można poznać przyjaciół rzeczywistych, a nie facebookowych. Dlatego po to, by dotrzeć z informacją o naszym zespole do jak największego kręgu uczniów, prezentujemy krótkie koncerty w poznańskich szkołach. I bywa, że z jednej szkoły zgłasza się 20-30 chłopców. W ciągu ostatniego roku daliśmy w sumie kilkadziesiąt koncertów w Polsce i w Niemczech. Zawsze przy pełnych salach i kościołach. To utwierdza nas, że warto kontynuować i pielęgnować dzieło życia Stefana Stuligrosza.

W czerwcu ukazała się płyta z "Pieśniami eucharystycznymi". To ostatnia płyta nagrana z druhem Stuligroszem. Planowano wtedy jeszcze jedną płytę. Będzie?

Maciej Wieloch: Na początku czerwca rozmawiałem z przedstawicielem wytwórni Musicon i zgadzamy się, że warto nagrać tę brakującą płytę, aby zakończyć cały cykl. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku nagramy "Pieśni adwentowe" opracowane przez Stefana Stuligrosza.

Co z upamiętnieniem profesora Stefana Stuligrosza? Jesteście za tym, aby było w Poznaniu przynajmniej rondo jego imienia, a na jakim etapie jest kwestia izby pamięci lub muzeum profesora?

Maciej Wieloch: Jeszcze w ubiegłym roku pomyśleliśmy, aby rondo, które powstanie przy budowanym nowym dworcu nazwać jego imieniem. Złożyliśmy stosowny wniosek, ale odpowiedziano nam, że zgodnie z przepisami, dopiero pięć lat po śmierci można ubiegać się o nadanie imienia. Niedawno temat patrona tego miejsca ponownie pojawił się na łamach poznańskiej prasy. Być może, radni rozważą jakąś modyfikację tego przepisu. A co do izby pamięci czy muzeum, to warto by było znaleźć miejsce, gdzie byłyby ogólnodostępne wszelkie pamiątki po Stefanie Stuligroszu. Na razie porządkujemy i katalogujemy tysiące materiałów nutowych i setki jego własnych kompozycji . Mimo że Profesor był niezwykle skrupulatny, po poznańsku porządny, to jednak jest to ogromna, mrówcza praca, którą wykonuje nasz bibliotekarz. Dodam, że niedawno imię Stefana Stuligrosza otrzymał odbywający się w Długiej Goślinie festiwal "Musica Sacra Musica Profana".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski