Sądowy spór pomiędzy przedsiębiorcą a ekologami toczył się pięć lat. Wpierw chodzieski sąd ukarał oskarżonych grzywną. W drugim procesie uniewinnił. Związane ze Stowarzyszeniem oskarżycielki prywatne złożyły apelację. Niestety, w ocenie sądu odwoławczego, nie zanegowały ustaleń sądu w Chodzieży.
- Intencją oskarżonych było przedstawienie swojego stanowiska, a nie zniesławienie kogokolwiek - powiedział sędzia Piotr Gerke. - Tego oskarżyciele też nie zakwestionowali.
Sędzia przyznał, że Stowarzyszenie inicjowało działania kontrolne w zakładach Stokłosy.
- Ale cały szereg zachowań nie miał żadnego związku z ekologią - powiedział sędzia Gerke. Jak na przykład: namawianie świadków do zeznań, że były senator stosował przemoc wobec nich. Sąd Rejonowy w Chodzieży ustalił też, że zdarzały się sytuacje, iż prowokacyjnie podrzucano martwe ptaki na teren firmy Henryka Stokłosy w okresie paniki przed ptasią grypą, co mogło sugerować, że przedsiębiorca może mieć z tym związek.
Natomiast sam proces dotyczył kilku określeń z książki: "ekoterroryści" "esbeckie metody". - Mamy w Polsce określony poziom debaty publicznej i takie określenia funkcjonują - stwierdził sędzia Gerke.- Sąd nie żyje w próżni i trudno, żebyśmy o tym zapominali. Bez względu na to, jak byśmy takie praktyki oceniali, taki jest poziom debaty publicznej.
Ogłoszenia wyroku wysłuchali tylko dziennikarze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?