Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

DPS w Poznaniu: Świerzb problemem mieszkańców

Agnieszka Świderska
Ze świerzbem walczyli też mieszkańcy DPS w Piotrkowie
Ze świerzbem walczyli też mieszkańcy DPS w Piotrkowie Archiwum Polskapresse
Świerzb to niemal już zapomniana choroba brudnych rąk. Tym trudniej uwierzyć w jej istnienie w samym środku Poznania, gdzie w Domu Pomocy Społecznej przy ul. Konarskiego znaleźli ją reporterzy programu TVN Uwaga.

- Jedna pensjonariuszka chodziła ze świerzbem trzy, cztery miesiące. Była w opłakanym stanie. Krzyczała. Drapała się. Krwią mazała ściany w korytarzach. Miało się wrażenie, że skóra się na niej rusza przez świerzb - to jedna z najbardziej dramatycznych wypowiedzi, która pada w reportażu.

Sprawdź też:

Stowarzyszenie "Radosne dzieci" wyłudziło prawie milion. Sławomir R. usłyszał zarzuty

W DPS przy ul. Konarskiego, gdzie przebywa 170 osób, w ciągu ostatniego półtora roku miało dojść do licznych zakażeń - niektórzy pensjonariusze mieli chorować po dwa, nawet trzy razy. Mieli zarażać nie tylko siebie, ale także swoich bliskich. Dyrektor DPS Jerzy Dłużak zaprzeczył przed kamerami, że w jego placówce panuje epidemia świerzbu. Maria Remie-zowicz, dyrektor wydziału zdrowia i spraw społecznych, która nadzoruje DPS, zleciła kontrolę. Trwała tydzień - od 14 do 21 czerwca. W tym czasie pracownicy wydziału rozmawiali z pensjonariuszami, także z tymi, którzy wcześniej skarżyli się na problemy ze skórą. Takich osób było kilkanaście.

- Jeszcze przed naszą kontrolą w tych kilkunastu przypadkach zlecono konsultacje dermatologiczne - mówi dyrektor Maria Remiezowicz. - U dwóch osób zdiagnozowano świerzb. To były jedyne przypadki. Pozostałe to były w większości zmiany łuszczycowe. Po naszej kontroli lekarz dermatolog jeszcze raz zbadał pensjonariuszy. Było jedno podejrzenie świerzbu, ale nie zostało potwierdzone.

Wydział nie ma jednak żadnych zastrzeżeń do dyrektora.

Czytaj również:
Prokuratura prawie trzy lata czeka na opinię biegłej. Nie ma opinii, a teraz zaginęła sama biegła

- Dokładnie prześledziliśmy wszystkie przypadki i podejrzenia zgłoszone w ciągu ostatniego roku - zapewnia Maria Remiezowicz.

To właśnie rok temu pod koniec czerwca stwierdzono w DPS przy Konarskiego pierwszy przypadek świerzbu. Personel zastosował się do zaleceń lekarza w leczeniu pensjonariusza. Powiadomił też Wojewódzką Stację Sanitarno-Epidemiologiczną, która w lipcu przeprowadziła na Konarskiego kontrolę.

Sprawdź też:

Stowarzyszenie "Radosne dzieci" wyłudziło prawie milion. Sławomir R. usłyszał zarzuty

- Nie było żadnych zastrzeżeń - mówi Maria Remiezowicz. - Jedynym zaleceniem było opracowanie procedury na wypadek kolejnych zachorowań. I taka procedura została wdrożona.

Objęto nią dwa kolejne przypadki - ostatni w tym roku. Skąd w ogóle w DPS wziął się świerzb?

- Źródło zakażenia równie dobrze mogło być na zewnątrz. DPS nie jest placówką zamkniętą. Pensjonariusze mogą wychodzić - tłumaczy Maria Rezimowicz. - Mogą również odwiedzać ich bliscy. Świerzb w DPS to na pewno nie jest dobra wiadomość. Trudno nawet uwierzyć, że taka choroba może wystąpić w takim miejscu.

Czytaj również:
Prokuratura prawie trzy lata czeka na opinię biegłej. Nie ma opinii, a teraz zaginęła sama biegła

DPS na Konarskiego nie jest wyjątkiem. Rok temu głośno było o kilkunastu przypadkach zakażeń w Krakowskim Centrum Rehabilitacji, a w tym roku o świerzbie w szpitalu wojewódzkim w Białymstoku. Jak się przed nim uchronić? Lekarze znają tylko jedną receptę: higiena, higiena i jeszcze raz higiena.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski