Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pobicia obcokrajowców w Poznaniu to incydenty, a nie codzienność

Błażej Dąbkowski
Syryjczyk George Mamlook został pobity na początku listopada na ul. Półwiejskiej. W grudniu to samo spotkało instruktora tańca z Chile - Victora Baezę
Syryjczyk George Mamlook został pobity na początku listopada na ul. Półwiejskiej. W grudniu to samo spotkało instruktora tańca z Chile - Victora Baezę Waldemar Wylegalski/Facebook
Przewodnicząca Gminy Żydowskiej w Poznaniu uważa, że Poznań jest miastem otwartym i bezpiecznym dla mniejszości i obcokrajowców. Eksperci od marketingu terytorialnego radzą władzom stolicy Wielkopolski, by przeprowadziły pozytywną kampanię społeczną z cudzoziemcami.

3 listopada w centrum Poznania 18-letni Patryk K. i dwóch jego kolegów dotkliwie pobiło George’a Mamlooka, Syryjczyka od trzech lat mieszkającego w Polsce. Choć sąd skazał nastolatka na trzy miesiące bezwględnego więzienia, nie dopatrzył się w jego działaniu pobudek rasistowskich. Ponad miesiąc później, 15 grudnia na ul. Jaskółczej, krzycząc „Polska dla Polaków”, zaatakowano i pobito 35-letniego Chilijczyka Victora Baezę.

W czwartek poznańska policja zatrzymała dwie osoby - 26- i 27-latka, którzy pobili mężczyznę. Obaj byli wcześniej notowani przez funkcjonariuszy za narkotyki, uszkodzenie mienia i pobicie.

Oba zdarzenia wywołały lawinę komentarzy, a na ostre reakcje pozwolił sobie też prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. „Surowe kary dla sprawców to za mało. Konieczna jest akcja edukacyjna. To kolejne pobicie obcokrajowca z powodów rasowych w Poznaniu jest następstwem tolerowania przez lata rasistowskich wybryków, transparentów na meczach czy wypraszania z restauracji Romów. Zdaję sobie sprawę, że walka z rasizmem w Poznaniu nie będzie łatwa, ale poradzimy sobie z tymi półgłówkami, którym przeszkadza trochę ciemniejsza karnacja” - napisał prezydent Jaśkowiak na swoim facebooku po ataku na Chilijczyka. Wcześniej z kolei zapowiadał, że rozważa dochodzenie od Patryka K. i jego kolegów odszkodowania za straty wizerunkowe.

Czy stolica Wielkopolski jest zamknięta na mniejszości? Czy jest bezpieczna dla obcokrajowców? Alicja Kobus, przewodnicząca Gminy Żydowskiej w Poznaniu jest przekonana, że wydarzenia z listopada i grudnia należy rozpatrywać jako bolesne, ale tylko incydenty.

- Nie jesteśmy miastem zamkniętym, mieszka u nas wielu obcokrajowców, studentów spoza Polski. Poznań jest dla mnie międzynarodowy, ale oczywiście musimy dbać o bezpieczeństwo i piętnować zachowania rasistowskie. Boleję nad faktem, że pojedyncze osoby niszczą pozytywny wizerunek miasta wypracowany przez lata - komentuje. Sama nie przypomina też sobie agresywnych zachowań wobec mniejszości żydowskiej w Poznaniu lub obelg rzucanych pod jej adresem.

- Przykra była dla mnie jedynie sytuacja kiedy w 70. rocznicę wyzwolenia hitlerowskiego obozu Auschwitz-Birkenau pod synagogą pikietę zorganizował Poznański Związek Patriotyczny Wierni Polsce - opowiada Alicja Kobus. W styczniu jej członkowie pojawili się z transparentami, na których można było zobaczyć m.in. gwiazdę Dawida i swastykę połączoną znakiem równości.

Dr hab. Magdalena Florek, ekspert od marketingu terytorialnego z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, uważa, że informacje o pobiciu obcokrajowców są poważnym zagrożeniem dla wizerunku miasta w skali ogólnopolskiej.

- Takie wydarzenia są bardzo szybko podchwytywane przez media. To oczywiście ważne, ale musimy pamiętać, że negatywne opinie samoczynnie możemy przenosić też na inne sfery funkcjonowania Poznania. Kilka przykrych wydarzeń może więc stworzyć wrażenie, że mieszkańcy notorycznie dopuszczają się napaści na obcokrajowców - stwierdza. Ekspertka przytacza tu przykład Białegostoku, który dużo stracił wizerunkowo po serii ataków na mniejszość romską i czarnoskórych studentów.

- Dlatego uważam, że ryzykowne jest promowanie hasła mówiącego o Poznaniu, jako mieście otwartym. Wystarczy jeden incydent, by zburzyć całą narrację - mówi dr hab. Magdalena Florek.

Co można zrobić, by stolica Wielkopolski nie była postrzegana jako miasto, gdzie swobodnie nie może się czuć osoba o ciemniejszej karnacji? Zdaniem M. Florek choć należy potępiać takie zachowania, warto powstrzymać się od bardzo ostrych reakcji, mających znamiona publicznego linczu na agresorach.

- Poza oczywistymi działaniami policji, należy pomyśleć, jak zrównoważyć ten przekaz, pokazując na przykład studentów z zagranicy, którzy tu mieszkają i lubią to miasto. Ze strony władz miasta powinien też połynąć pozytywny komunikat, że mimo tych incydentów Poznań chce gościć obcokrajowców. Dobrym pomysłem może być zaangażowanie mieszkańców w kampanię wizerunkową - podsumowuje.

Choć napaści na Syryjczyka i Chilijczyka były komentowane w całej Wielkopolsce, Robert Stępowski ekspert od marketingu terytorialnego z Warszawy, w rozmowie telefonicznej przyznaje, że o nich nie słyszał.

- Ale takie informacje rzeczywiście bardzo szybko się rozprzestrzeniają, zwłaszcza na portalach społecznościowych - przyznaje. Podobnie jak Magdalena Florek radzi władzom miasta, by nie angażowały się zbyt intensywnie w publiczne potępianie sprawców pobić.

- Warto się raczej skupić na zainicjowaniu pozytywnej kampanii viralowej w internecie, w którą zaangażowani będą obcokrajowcy. W Poznaniu pracuje wielu Ukraińców, są studenci, którym zapewne dobrze żyje się w Wielkopolsce - wyjaśnia Robert Stępowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski