Koniec rowerowych schowków przy dworcu

Stworzono je z myślą o cyklistach, którzy będą swoimi jednośladami dojeżdżać na dworzec i tam wsiadać do pociągów. W okolicach ulicy Dworcowej ustawiono zamykane skrytki. Miały być bezpieczne, a znajdujące się w nich pojazdy chronione także przed zmieniającymi się warunkami pogodowymi. Do tego za darmo.

Jednak właśnie to przyczyniło się do końca tej inicjatywy. Garaże rowerowe stały się noclegownią dla bezdomnych. Nadrzwiach montowali swoje kłódki. W środku nocowali lub przechowywali rzeczy. Gdy już było zbyt brudno, to przenosili się do kolejnego boksu. O zostawieniu rowerów nie można było nawet pomyśleć.

- Wielokrotnie musieliśmy sprzątać boksy, ale i tak trudno było zachować w nich czystość - wyjaśnia Agnieszka Smogu-lecka z Zarządu Transportu Miejskiego. Dlatego też mieszkający w okolicy, a także przechodnie coraz częściej domagali się likwidacji tych stanowisk. Na miejscu co jakiś czas musieli interweniować strażnicy miejscy lub policjanci.

Jak wyjaśnia Maciej Wudarski, zastępca prezydenta Poznania, to ostatecznie policja zwróciła się do Zarządu Dróg Miejskich i Zarządu Transportu Miejskiego o uporządkowanie sprawy garaży rowerowych.

- Obecnie trwa procedura, która ma doprowadzić do tego, że ZTM będzie - z ramienia miasta Poznania - właścicielem boksów - wyjaśnia Agnieszka Smogulecka.

To dlatego, że ZTM choć się nimi opiekuje, to jednak nie jest właścicielem obiektów. Te w przyszłości mogą zostać ustawione w innym miejscu, mniej uczęszczanym przez bezdomnych. Jednocześnie możliwe jest wprowadzenie symbolicznej opłaty (w innych miastach, gdzie podobne funkcjonują, jest to dwa złote) w zamian za możliwość garażowania roweru.

Dodatkowo miasto zleciło mycie chodników, ścieżki rowerowej w okolicach mostu Dworcowego trzy razy w tygodniu. Mają tam też częściej pojawiać się patrole straży miejskiej.