Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Makerspace w Poznaniu: Zostali „zakładnikami” na Jeżycach

Bogna Kisiel
Makerspace w Poznaniu: Zostali „zakładnikami” na Jeżycach
Makerspace w Poznaniu: Zostali „zakładnikami” na Jeżycach Adrian Wykrota
To miejsce wyzwala twórczy potencjał, inspiruje, pozwala na realizację pasji. Zakład ratuje też w sytuacjach awaryjnych, gdy na przykład trzeba przyciąć deskę. Nie potrafisz? Inni pomogą.

Ulica Wawrzyniaka 39. To tutaj mieściły się Poznańskie Zakłady Graficzne. Wejście prowadzi przez bramę. Po prawej portiernia z nieco znudzonym pracownikiem ochrony. Spowite w ciemnościach podwórko rozświetla lampa. Z fabrycznych okien zieje pustką, tylko gdzieniegdzie przebija się nikłe światło. Mury budynków z ubiegłego stulecia, mocno nadgryzione przez ząb czasu. Gdyby nie zaparkowane auta i dochodzące przez bramę odgłosy miasta, można by pomyśleć, że życie stąd uszło. Tunel po lewej prowadzi na następne podwórko. Nad kolejnym tunelem widnieje szyld „Zakład”. Rozświetla go żółtawe światło lampy. Po lewej wysłużone, drewniane schody. Idąc po nich, czuć unoszącą się w powietrzu specyficzną woń smaru przemysłowego (?), a może to zapach, który pozostawiły po sobie maszyny drukarskie?

Tych dawno już tu nie ma. Ale po otwarciu jednych i następnych drzwi, człowieka dopada ciepło, dźwięk jakichś maszyn, głosy ludzi, muzyka płynąca z radia. To żyje!

Notariusz: Etatowo robię lady
- Tutaj znajduje się tzw. strefa czysta - wskazuje na halę po prawej stronie Krystian Patyna, architekt, który akurat ma dyżur. - To część graficzna. Jest ploter na pisaki starej generacji. Drukarki 3 D. Jeden z chłopaków „drukuje” drukarki, składając je z różnych komponentów. Na trzech zlewach trwa produkcja filamentu, czyli drutu do drukowania.

Produkcja odbywa się na urządzeniach spreparowanych własnym sumptem. Po lewej stoją maszyny do szycia i chyba overlok.

- Głowy nie dam - zastrzega Krystian. - Szycie to nie moja bajka. To działka Żanety. A tu kolega robi witraże. Jest facet, który naprawia telewizory. Stoją w tym zakątku, bo to najmniej zapylona część makerspace’u (makerspace to pomysł na wspólną przestrzeń, w której można realizować twórcze przedsięwzięcia - red.). Dalej jest studio fotograficzne.

Po prawej stronie od wejścia, za kotarą zaczyna się część „brudna”. W pierwszym pomieszczeniu jest ślusarnia. - Tutaj chłopaki walczą - mówi Krystian.

- Etatowo robię lady recepcyjne - żartuje Daniel Drążkiewicz, notariusz, zabierając się do spawania. - To moja druga konstrukcja. Pierwszą kancelarię przejęła żona, teraz muszę swoją umeblować. Zrobię też stół i biurka. 1 grudnia otwarcie, czas nagli dramatycznie. Od dziesięciu dni siedzę tu od rana do wieczora.

Bierze telefon i pokazuje zdjęcie stołu, jaki zrobi. - Żona zobaczyła go w sklepie za 4 tys. euro - twierdzi Daniel. - A ja za stal zapłaciłem 800 zł, za blat 400.

D. Drążkiewicz wcześniej konstruował meble w garażu, ale sąsiedzi narzekali, bo było głośno. - Tu mam park maszynowy, przestrzeń, prąd i to za niewygórowaną kwotę - podkreśla.

Pomaga mu Piotr Lisiecki. - Nie tylko, bo robię też do swojego domu regał na książki - dodaje Piotr. - Elementy nośne są metalowe, a półki drewniane.

Łukasz Pietrasik obróbką aluminium zajmuje się komercyjnie. Pracuje po sąsiedzku, w tym samym budynku.

- Czasami przychodzę do Zakładu gościnnie, czasami w celu wymiany myśli lub towaru - wyjaśnia Łukasz.

Z kolei Jojo twierdzi, że w makerspace zajmuje się „wszystkim i niczym”. Teraz robi dysze do drukarki. Gdzie się tego nauczył?

- Wystarczy spojrzeć, jak coś działa, wygląda i przeanalizować na chłopski rozum - odpowiada Jojo. - Przeszedłem przeszkolenie z obsługi tokarki, to mogę jej używać.

Jojo pracuje zdalnie w domu. Mówi, że jak kończy pracę, to musi wyjść z mieszkania i robić coś innego. Do Zakładu trafił przez przypadek. - Chciałem odwiedzić jakiś hackerspace czy makerspace. Śledziłem grupę dyskusyjną, która się tutaj wybierała. Stwierdziłem, że też przyjdę, wmieszam się w tłum. I tak jakoś zostałem - wspomina Jojo. - Można powiedzieć, że jestem tu stałym bywalcem, „zakładnikiem”.

Meblom dajemy drugie życie
Za ślusarnią jest stolarnia. Krystian odsłania kotarę. - Tutaj odbywa się obróbka drewna. Jest piła stołowa, dwie ukośnice, wiertarka kolumnowa - wylicza Krystian. I wskazuje: - Ta dwójka pochylona nad pianką, ma dostęp do Zakładu 24 godziny przez siedem dni w tygodniu. To co-workersi, wynajmują tutaj kawałek przestrzeni.

Katarzyna Jabłońska i Mateusz Muszyń-ski podnoszą wzrok i uśmiechają się.

- W tym momencie przycinamy gąbkę, bo później będziemy tapicerować krzesło - wyjaśnia Mateusz.

Kasia pracuje od 11 do 19, a wieczorami oraz w weekendy przychodzi z Mateuszem do Zakładu i odnawiają stare meble. Na razie dla siebie. - Myślę, że to może być dobry biznes - uważa Mateusz. - Ludzie wyrzucają piękne, stare meble, palą je w piecach.

- Takie perełki, jak te krzesła, można znaleźć na śmietniku, czasami kupić okazyjnie przez internet. Na targi staroci jeździmy rzadko, bo jest drogo- mówi Kasia. - Stare meble mają duszę. My dajemy im drugie życie.

Nie jest to proste, wymaga cierpliwości. Samo powyjmowanie gwoździ, którymi przytwierdzony był materiał do siedzisk dwóch krzeseł, zajęło trzy godziny. - Śmialiśmy się, że nas bardziej kręci kupowanie materiałów w Praktikerze i Castoramie niż ciuchów - przyznaje Kasia. - Bawimy się.

Kasia i Mateusz są samoukami. Informacje zdobywali, czytając fachowe książki, w internecie, oglądając instruktażowe filmy. Podstawowy kurs tapicerski przeszli w Zakładzie. Na początku Kasia remontowała meble w domu. - To było bardzo uciążliwe - przyznaje. - W końcu znaleźliśmy to miejsce, jest super. Można bezkarnie nabałaganić. Zakład skupia nietuzinkowych ludzi, którzy tutaj mogą się spełnić, realizować swoje pasje.

Kundel zniszczył mu pół mebli

Bartosz Niżniowski, jak ma czas, prowadzi tu warsztaty stolarskie. Na ostatnich szkoliło się trzech panów. Jeden z nich ma psa. Jak mówi, kundla z dziada pradziada, który zniszczył mu pół mebli. I ujawnia, dlaczego bierze udział w warsztatach: - Pomyślałem, że fajnie będzie nauczyć się czegoś nowego, a przy okazji odbudować zniszczone meble.

- Zobaczymy, jak wyjdzie mi szafka na wino. Jeśli sobie poradzę, to może rozpocznę zabawę ze stolarką - rozważa Damian Sosnowski, który zajmuje się pisaniem programów komputerowych. - Największą frajdą jest stworzyć coś własnego.

Szafka na wino to wcale nie taki prosty projekt. Trzeba wielu rzeczy się nauczyć - wyrzynania, szlifowania, wiercenia...

Bartosz cierpliwie podpowiada, jak odrysować otwory, nawiercić je, gdzie założyć ściski. Nie jest stolarzem. Po raz pierwszy pomyślał o pracy z drewnem, gdy przechodził Młyńską koło warsztatu naprawy mebli. Później w wakacje pomagał matce przyjaciela odnawiać stary kredens. - To mnie wciągnęło, zainspirowało do zmiany studiów - wspomina Bartosz. Zrezygnował z językoznawstwa na rzecz technologii drewna. Przez pół roku pracował w warsztacie na Młyńskiej.

- Potem zajmowałem się stolarką na własną rękę, na zasadzie prób i błędów.

Mieli pomysł i zero kasy. Wypaliło!
Zakład makerspace prowadzi Fundacja Animatornia: Zosia Machowiak, Żaneta Przepiera, Agata Pakieła, Paweł Janowski. Jest też księgowa Anna Szymańska.

- Takie miejsca funkcjonują w Europie, USA - twierdzi Zosia. - Zainspirowani nimi postanowiliśmy przenieść je na polski grunt.

Żaneta przypomina, że w Polsce są już miejsca zbliżone do tej idei.

- My chcieliśmy pójść trochę dalej, stworzyć otwarty warsztat, dający możliwości laikom, którzy chcieliby coś zrobić, ale jeszcze nie wiedzą, jak się za to zabrać, nie mają miejsca, by to zrobić - tłumaczy Żaneta.

Mieli pomysł i zero kasy. Przez pół roku szukali tego jedynego miejsca. W końcu znaleźli, tutaj. - To powinien być obiekt poprzemysłowy, bo one mają przestrzeń, odpowiedni prąd, siłę i były tak lokowane, by można było w nich pracować przez 24 godziny - mówi Żaneta.

Na początku mieli jedną ukośnicę, kilka przyrządów ręcznych. Żaneta wniosła w posagu maszynę do szycia, a jej tata stolarz dorzucił trochę sprzętu. Teraz wyposażenie jest imponujące.

Od kiedy powstał Zakład, ich życie się zmieniło. Czas muszą dzielić między nim, pracą zawodową i mieć go jeszcze trochę dla siebie. - My tutaj nie pracujemy zarobkowo - zaznacza Zosia. - Dlaczego to robimy? Cały czas mamy z tego jakiś fan.

Sprzedaż dawnej drukarni
Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych kupiło obiekty po Poznańskich Zakładach Graficznych. Umowa z nowym właścicielem zostanie podpisana 14 grudnia. - Wtedy dowiemy się, na czym stoimy, czy dogadamy się z przyszłym właścicielem - mówi Zofia Machowiak. - Jeżeli nie, będziemy myśleć o przeprowadzce.

Żaneta Przepiera przypomina, że w kompleksie przy ul. Wawrzyniaka funkcjonuje 60 podmiotów. - Fundacje są dwie: my i Fundacja Czapski, reszta to małe firmy, start-upy. Są biura projektowe, fotograf, graficy, muzycy, niektórzy szyją, inni zajmują się roślinami - wylicza Ż. Przepiera. - To przecież dobrze, jeśli młody człowiek nie idzie pracować do korporacji, tylko zaczyna coś swojego, kreatywnego wytwarzać. Byłaby ogromna szkoda, gdyby miało to być zaprzepaszczone.

Zakład makerspace

Fundacja Animatornia wykorzystała część kompleksu po Poznańskich Zakładach Graficznych na stworzenie miejsca dla kreatywnych mieszkańców. Zakład makerspace otwarty jest od poniedziałku do piątku w godz. 16-21, a w soboty w godz. 12-21. Jest tu warsztat stolarski i ślusarski, maszyny do szycia. Można przyjść przyciąć deskę, coś przyspawać czy uszyć. Stawka nie jest wygórowana - 10 zł za godzinę lub 20 zł za pobyt do godz. 21. - Kolejną formą jest abonament miesięczny za 100 zł, który umożliwia korzystanie z maszyn przez 30 dni, ale rzeczy, nad którymi pracujemy, trzeba zabrać ze sobą - tłumaczy Żaneta Przepiera. - Jeśli wykupi się abonament za 150 zł, to meble można tutaj pozostawić.

Odbywają się tutaj warsztaty, np. krawieckie, spawania, stolarskie, programowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski