Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ewa Tylman wciąż poszukiwana. Pomoże detektyw Rutkowski?

Norbert Kowalski
Los 26-letniej Ewy Tylman wciąż jest nieznany. Przypomnijmy, że kobieta po raz ostatni była widziana w nocy z niedzieli na poniedziałek. Od tego czasu nie wróciła do domu i nie kontaktowała się z rodziną. Bliscy Ewy podejrzewają, że mogła zostać porwana.

Możesz pomóc w odnalezieniu Ewy? Zadzwoń: tel. 61 841 23 13, 61 841 23 11 lub 997.

- Nie mamy żadnych nowych informacji i to nas przeraża. Czasami ktoś dzwoni i pyta, czy może jakoś pomóc. Jednak do tej pory nikt nam nie powiedział, że widział Ewę - opowiada Natalia Nowak, znajoma Ewy, która zaangażowała się w poszukiwania.

Ewa Tylman pochodzi z Konina. Do Poznania przeprowadziła się w zeszłym roku, gdy dostała propozycję pracy. Początkowo była zatrudniona w sklepie Rossmann w jednej z poznańskich galerii handlowych. Później przeniosła się do placówki Rossmanna w innym centrum handlowym.

Nagranie z monitoringu, na którym widać zaginioną Ewę:

Źródło: Nagranie z monitoringu

W niedzielę wieczorem Ewa spotkała się ze swoimi znajomymi z byłej pracy. Około godziny 21 umówili się na grę w kręgle w galerii MM. Stamtąd poszli w kierunku Starego Rynku. Początkowo przebywali w Pijalni Wódki i Piwa, a później przenieśli się do klubu Mixtura na ul. Wrocławskiej.

- Około 2 w nocy większość znajomych wyszła, a Ewa została z kolegą. Przed godziną 3 zadzwoniła do swojego chłopaka, że za godzinę będzie w domu. Jednak się nie pojawiła - relacjonuje Natalia Nowak.

Zobacz też: Poznań: Policja poszukuje zaginionej 26-latki

Wiadomo, że oboje razem wyszli z klubu. A potem przez pl. Bernardyński i ul. Mostową poszli w stronę mostu św. Rocha. W tamtych okolicach Ewa była widziana po raz ostatni.
- Ślady urywają się około godziny 3. Na nagraniu z kamer widać, jak Ewa siedzi na murku obok hotelu Ibis, niedaleko ul. Mostowej. A potem nie ma już żadnych śladów - opowiada Dawid Tylman, brat Ewy.

Znajomi i rodzina nie wiedzą, czy kobieta przeszła na drugą stronę mostu św. Rocha lub w jakim innym kierunku mogła się udać. Nie znają również kolegi, z którym Ewa była widziana po raz ostatni. - Wiem tylko, że to był znajomy z jej pracy. Nie byli chyba wielkimi przyjaciółmi - mówi Natalia Nowak.

Sprawą od początku zajęła się poznańska policja. - Kilkukrotnie przeszukaliśmy rzekę Wartę zarówno od strony wody, jak i lądu. Przesłuchaliśmy wszystkie osoby, które miały jakąkolwiek wiedzę na temat Ewy. Odtworzyliśmy przebieg wieczoru z dnia zaginięcia - opowiada Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy wielkopolskiej policji.

Do akcji poszukiwawczej zostały zaangażowane również psy tropiące. Te jednak nie podjęły żadnego śladu. W poszukiwaniach wykorzystywano też policyjne helikoptery, lecz i to nie przyniosło efektu.

- Ona po prostu rozpłynęła się w powietrzu. Raczej nie utonęła, bo nigdzie nie znaleziono ciała. Podejrzewamy, że mogła zostać porwana - przyznaje Dawid Tylman. I wyklucza możliwość, by jego siostra sama postanowiła gdzieś uciec, nie mówiąc o tym nikomu.
- Ona nigdy w życiu by czegoś takiego nie zrobiła. Miała odpowiedzialną pracę. Była zastępcą kierownika w sklepie. Codziennie musiała go otwierać. Nie uciekłaby, nikomu nic nie mówiąc - mówi D. Tylman.

Z kolei Natalia Nowak dodaje: - To jest wesoła i kontaktowa osoba, a jednocześnie bardzo rozsądna i odpowiedzialna. To był szok, że nie stawiła się w poniedziałek w pracy. Zawsze była na czas.

Rodzina i znajomi bardzo szybko rozpoczęli poszukiwania Ewy. W okolicach Starego Rynku, placu Bernardyńskiego oraz ul. Mostowej porozwieszali plakaty z jej wizerunkiem. Rozdawali również ulotki i odwiedzili bary, w których Ewa była ze znajomymi. Zapewniają, że nie ustaną w swoich działaniach. Dlatego też do poszukiwań zaangażowali detektywa Krzysztofa Rutkowskiego.

- Chodzi o życie mojej siostry. Ta sytuacja odcisnęła duże piętno na mojej rodzinie i wykorzystam wszystkie możliwości, by ją odnaleźć - wyjaśnia Piotr Tylman, brat zaginionej.

I dodaje, że liczy się każda godzina, bo Ewa ma chorą tarczycę. Kilka lat temu przeszła operację tarczycy i do końca życia musi brać lewotyroksynę. Dlatego rodzina apeluje do lekarzy i aptekarzy o zwrócenie uwagi na osoby kupujące ten lek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski