Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Muzyka jako przerywnik reklam - rozmowa z Mieczysławem Szcześniakiem

Marek Zaradniak
Piosenek Mieczysława Szcześniaka słuchamy już od 30 lat
Piosenek Mieczysława Szcześniaka słuchamy już od 30 lat Arkadiusz Ławrywaniec
Z Mieczysławem Szcześniakiem rozmawiamy o nowej płycie, lansowaniu gwiazd i 30-leciu obecności na profesjonalnej scenie

Płyta, którą zrobiliście z Krzysztofem Herdzinem nosi tytuł „Songs from Yesterday”. Dlaczego się robi takie płyty? Czy w pewnym wieku artysta taki jak Pan chce się po prostu sprawdzić? Nagrać to co nagrywają wszyscy, bo taką płytę wypada mieć w swojej dyskografii? Czy może były jakieś inne powody?

Zrobiliśmy to z bardzo prostego powodu - obaj mamy radość muzykowania i chcieliśmy coś razem zdziałać. Do tego projektu podpuszczała nas radiowa Trójka, która zorganizowała koncert na cześć Radia Luksemburg. Zaprosiłem Krzysia z jego triem, żeby w naszych aranżacjach zrobić Beatlesów, Davida Bowie. Spotkaliśmy się z bardzo dobrym przyjęciem i nabraliśmy ochoty, by rzecz kontynuować, złożyć hołd naszym idolom i ich dziełkom i mieć radochę pomuzykowania. Tak robią muzycy operowi i jazzmani ze znacznie masywniejszym muzycznie materiałem, od wieków. Mieliśmy na nasze standardy fajne pomysły, Herdzin zrobił piękne aranżacje, harmonie. Czasem zmieniliśmy metrum, charakter utworu. Ale najważniejsze była opowieść...

Co decydowało o doborze wykonawców. Czy fakt, że wywarli oni na was największy wpływ?

Tak. Piosenki Marvina Gaya, mojego mistrza Billa Whithersa, Steviego Wondera, Davida Bowiego czy Burta Bacharacha są inspirujące, na nich uczyliśmy się muzykowania, sposobu traktowania materii muzycznej. Chcieliśmy, żeby nagranie było świeże i lekkie. Nie robiliśmy miliona prób. Omówiliśmy struktury, szkielety harmoniczno-rytmiczne, w studiu przegraliśmy to parę razy i postanowiliśmy nagrać na żywo, na tak zwaną „setkę”. I tak zrobiliśmy. Pozostawiliśmy też element niespodzianki - były improwizacje, ale przede wszystkim - współsłuchanie i przyjemność grania, interpretacja tekstów, dźwięków, haromonii i rytmu.

Jaki wpływ wywarli na Pana wykonawcy tacy jak The Beatles, Eric Clapton czy Rolling Stones?

Dla mnie i dla Krzyśka, bo jesteśmy z tego samego pokolenia, są to wielkie postaci. I nie dlatego, że zostały po prostu wylansowane, ale dlatego, że myśleli i muzyką, i sercem, że o parę dobrych rzeczy im chodziło w muzyce i w przekazie, że tworzyli piękne całości, które pozostały w głowach, w wyobraźni i w sercach słuchaczy.

To są albo były wielkie postaci. Czy dzisiaj łatwiej czy trudniej promuje się takie gwiazdy?

Myślę, że trzeba odpowiedzieć na pytanie co by było, gdyby dziś zadebiutowały takie postaci polskiej muzyki jak Ewa Demarczyk, Marek Grechuta, Stanisław Soyka, Grażyna Łobaszewska, Krystyna Prońko czy Ewa Bem. No kto by to puścił?

Czyżby aż tak się świat zmienił?

Zmieniły się media.

W świecie też?

W świecie też. Szczególnie komercyjność spowodowała, że muzyka przestała się liczyć i jest ona dziś tylko przerywnikiem między reklamami, które dają pieniądze. Mamona.

Czy to oznacza, że standard jazzowy, piosenka tradycyjna nie mają dziś szans?

Nie mają szans zaistnienia w komercyjnych mediach. A inne media ścigają się z komercyjnymi.

Każda twórczość ma swoich zwolenników, ludzi, którzy podążają za wyobraźnią artystów. Zmieniło się to, że media nie wszystkich udostępniają, zamykając tym drogę do odbiorców. Mało jest autorskich audycji, które nie tylko promowały, ale i pozwalały pokazać osobowość artysty. Bo istota idola polega na tym, że ten tak zwany tłum idzie za idolem, za jego przesłaniem, nie odwrotnie.

Ale od Pana debiutu w Opolu, zarazem pierwszego sukcesu, mija w tym roku 30 lat. Które z momentów w Pańskiej karierze były dla Pana przełomowe? Najważniejsze?

Oczywiście najbardziej przełomowy był debiut, ponieważ otworzył mi drogę do masowej wyobraźni. Wszystko co robiłem później, wynikało z doświadczeń i etapów, z fascynacji i możliwości. Ale nie o kamienie milowe mi chodzi, działam intensywnie i ulegam fascynacji.

A jakie znaczenie miały dla Pana studia na Akademii Muzycznej w Katowicach?

Kluczowe.

Czy bez nich nie byłby Pan tym, kim jest dziś?

Studia były kluczowe z paru względów. Przede wszystkim moja edukacja muzyczna, chodzi o opanowanie literatury muzycznej, bardzo się rozszerzyła. Znalazłem ludzi, którzy jak ja mieli pasję i rozwijali się dzięki swoim umiejętnościom, dzięki otwarciu na świat, dźwięki, słowa i interpretacje. Były to też specyficzne czasy. Nie było internetu. Nie było płyt, które można było kupić w sklepie. Ale tam kipiało życie, w każdym pokoju grała muzyka, którą przywozili nasi koledzy, byli studenci, grający na statkach. Z całego świata przywozili najlepszą muzykę jaka się pojawiała. Każdego dnia, jeśli się chciało, mogliśmy grać, jamować, tworzyć projekty. Wiele fajnych kapel z tego powstało.

Dziś sam jest Pan wykładowcą na Wydziale Artystyczno-Edukacyjnym Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Kaliszu. Co jest dla Pana najważniejsze w przekazywaniu wiedzy i doświadczeń studentom?

Wychowanie muzyczne ma swoją specyfikę. Dla mnie najważniejsze jest otwieranie głowy. Myślę, że nauczyciel muzyki czy instruktor w domu kultury powinien być obeznany z różnymi gatunkami muzycznymi i mieć wrażliwą łatwość kierowania młodego człowieka w dobrym dla niego kierunku. Powinien mieć też umiejętność rozwijania warsztatu śpiewaczego.

Kiedy można się spodziewać koncertów związanych z płytą, którą nagraliście z Krzysztofem Herdzinem?

Będzie ich dużo. Na razie mamy zabookowane terminy do końca lutego, a ciągle ich przybywa.

Tymczasem 9 stycznia usłyszymy Pana razem z Edytą Górniak w Sali Ziemi w Poznańskim Koncercie Noworocznym.

Bardzo się na to cieszę.

Rozmawiał: MAREK zARADNIAK

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski