Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jaka przyszłość czeka lewicę? Łybacka: Nie ma powodu, by SLD tracił tożsamość

Paulina Jęczmionka
- Odejście Millera z polityki byłoby ogromnym błędem. Jego doświadczenia są bezcenne - uważa Krystyna Łybacka
- Odejście Millera z polityki byłoby ogromnym błędem. Jego doświadczenia są bezcenne - uważa Krystyna Łybacka archiwum
Z Krystyną Łybacką, europosłanką SLD, a wcześniej w latach 1991-2014 posłanką krajową, rozmawia Paulina Jęczmionka.

Cieszy się Pani, że zdążyła uciec do Brukseli?
Słyszę to pytanie kolejny raz. Przeceniacie mnie państwo, nie byłam aż tak przewidująca.

Ale już w zeszłorocznych wyborach SLD nie miał się za dobrze. Dziś wytyka się Leszkowi Millerowi, że partia nie wyciągała wniosków z kolejnych porażek.
Gdyby wtedy lewica szła już jedną ławą, pewnie wyniki eurowyborów byłyby lepsze. Ale naprawdę nie było możliwości porozumienia się z Januszem Palikotem. Uważał, że ma tak silną charyzmę i zaplecze, iż nie potrzebuje koalicji. Nie udało się. Podobnie, jak nie zadziałała Europa Plus czy wcześniej LiD. To były koalicje wydyskutowane w gabinetach, bez udziału działaczy najniższych szczebli. Nie uda się żaden projekt, który będzie postanowiony w centrali i nakazany na dole.

To przyczyna porażki ZL?
Tu dyskusja była poszerzona o radę krajową partii, w której zasiadają reprezentanci terenów. Było jednak za mało czasu na rozmowy w lokalnych kołach. One powinny odbyć się już przed wyborami do PE oraz prezydenckimi. Gdyby nie ambicje Palikota, już wtedy można było wystawić Barbarę Nowacką. Miałaby dziś zupełnie inną pozycję na lewicy.

Czyli Pani nie popierała zjednoczenie z Januszem Palikotem?
Bardzo chciałam zjednoczenia. Bo mówienie, że wystarczy nam pięć procent poparcia, więc idziemy sami, oznacza totalny minimalizm. Powinniśmy mieć ambitne cele. Niestety, zjednoczenie nastąpiło za późno. Wyborcy odebrali to jako łączenie tylko na wybory. Bardzo trudne ustalenia wspólnego minimum programowego nie przebiły się.

Co musi się teraz na lewicy stać?
To będzie bardzo trudny czas. Lewica nie ma naturalnego sposobu przekazu z trybuny sejmowej. Nie może pokazywać swoich preferencji w postaci projektów ustaw. Musi więc nauczyć się zupełnie innego sposobu działania. Przede wszystkim musi wejść w ruchy społeczne, inicjować je. Musi zawiązywać stowarzyszenia, kluby dyskusyjne. Zachęcać ludzi - nawet myślących radykalnie inaczej - do dyskusji. Żeby stabilnie wypracować wizję i program.

Zjednoczonej lewicy? Czy SLD?
Mówienie o zjednoczonej lewicy to dość odległa perspektywa. Projekt formalnie istnieje do rozliczenia przez PKW wyborów. Ciała statutowe partii, które tworzyły ZL, muszą same podjąć decyzje - co do władz, swojej przyszłości. Bardzo chciałabym, żeby najpóźniej wiosną 2016 roku odbył się drugi kongres lewicy, który nie wiązałby formalnie, ale byłby płaszczyzną dyskusji nad podstawowymi tezami programowymi. Będziemy mogli się przekonać, na ile w tej różnorodności możemy stworzyć wspólne pryncypia.

Taka bliższa współpraca miałaby oznaczać zdjęcie szyldu SLD?
Nie. Na początek powinniśmy na kongresie określić charakter platformy współpracy, rodzaj dyskusji, którą będziemy ciągle toczyć. Bo życie jest dynamiczne i nawet jeśli wypracujemy minimum programowe, będzie trzeba je zmieniać.

Ale docelowo SLD ma istnieć?
Na razie na pewno. Nie widzę powodu, żeby partia miała tracić tożsamość. Przecież każda lewicowa formacja jest inna. Jeden nieideologiczny przykład: Zieloni są całkowicie przeciwni elektrowniom atomowym, a SLD mówi: najpierw zróbmy bilans energetyczny i sprawdźmy, co się Polsce bardziej opłaca. Jest wiele takich problemów, o których możemy na lewicy dyskutować. Nie chcę sztucznego zjednoczenia.

Tylko że SLD wielu młodym ludziom kojarzy się z minioną epoką komunizmu.
W grudniu nastąpi zasadnicza zmiana władz SLD. Leszek Miller zapowiedział, że nie będzie kandydował.

Powinien raz na zawsze odejść?
Byłby to ogromny błąd. Suma doświadczeń Millera jest bezcenna dla każdego młodego lidera. Błąd wypchnięcia czołowych postaci SLD już kiedyś popełnił i za niego zapłacił. Nie chodzi o to, że ci starsi liderzy mają pełnić władzę czy sterować młodymi. Ale o to, żeby młodsi zawsze mieli kogo poprosić o radę. Bo w grudniu SLD uzyska nową twarz.

Czyją?
Nie będę prorokować. Nie widzę jednego, niekwestionowanego, naturalnego lidera.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski