15 kwietnia kobieta jechała autobusem linii 74, kiedy ten tak gwałtownie zakręcał, że pasażerka przewróciła się i uszkodziła sobie kolano. Jak mówi, już chwilę wcześniej pracownik MPK usłyszał pod swoim adresem wyzwiska. - Ktoś z pasażerów zwrócił mu nawet uwagę stwierdzeniem "Co pan, pyry wiezie?" - wspomina L. Kubas. Według niej kierowca w ogóle nie zareagował na zdarzenie i pojechał dalej w trasę.
Laura Kubas zgłosiła wypadek do MPK i zadzwoniła po karetkę. Po kilkunastu minutach trafiła do szpitala. Tam lekarz wypisał jej zwolnienie lekarskie i skierowanie do ortopedy. Od tej pory kobieta bierze bardzo mocne leki przeciwbólowe. Do zeszłego czwartku miała założony gips. Nie jest w stanie pracować i zapewnić pieniędzy dla siebie i swoich czterech synów. - Niestety, wykonuję taki zawód, w którym wypłata jest zależna od moich wyników. Teraz, kiedy nie pracuję, nie mam żadnych pieniędzy - mówi Kubas i dodaje: - Dlatego poprosiłam MPK o szybkie odszkodowanie.
Następnego dnia po wypadku pasażerka wysłała wniosek o odszkodowanie. Formalności przeciągają się do dziś. Pod koniec ubiegłego tygodnia L. Kubas osobiście spotkała się z prezesem MPK, Wojciechem Tulibackim.
Polecamy: Poznań na starych fotografiach: Tak zmieniła nam się komunikacja!
- Pani Kubas domagała się natychmiastowego odszkodowania od spółki - opisuje Wojciech Tulibacki. Jak twierdzi, wszystko co mógł zrobić w sprawie, zrobił - poinformował ubezpieczyciela o prośbie odszkodowawczej. - Ubezpieczamy się od odpowiedzialności cywilnej, aby nie wypłacać odszkodowań - mówi prezes. Według niego zażalenia trzeba kierować do ubezpieczyciela. Tulibacki twierdzi też, że kobieta zachowywała się "nieelegancko". L. Kubas równie negatywnie opisuje postawę prezesa. - Pan Tulibacki był zupełnie obojętny - mówi kobieta.
Jej zdaniem przewoźnik nie wykazuje dobrej woli. - Wiem, że MPK jako duży klient mógłby poprosić ubezpieczyciela o zaliczkę odszkodowania. To pozwoliłoby mi przynajmniej na jakiś czas zabezpieczyć się finansowo - mówi pasażerka.
Prezes nie ma zastrzeżeń do pracy swoich podopiecznych. Tłumaczy także zachowanie kierowcy. - Nasz pracownik pojechał na pętlę autobusową, gdzie poddał się badaniu alkomatem. Był trzeźwy - wyjaśnia. Dodaje również, że wszystkie procedury odbywają się zgodnie z terminami.
Poszkodowana we wtorek ponownie była na badaniach lekarskich. Ma uszkodzoną łękotkę i więzadło krzyżowe. Pacjentka otrzymała skierowanie na operację na 3 czerwca, a jej koszt to około 15 tys. zł.
Pasażerka musi czekać na decyzję ubezpieczyciela. Ten na odpowiedź ma 30 dni, czyli do 9 czerwca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?