Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator: Ziętara myślał, że w demokratycznym kraju dziennikarz jest bezpieczny

Krzysztof M. Kaźmierczak
Piotr Kosmaty
Piotr Kosmaty Krzysztof M. Kaźmierczak
O ustaleniach wznowionego po 12 latach śledztwa w sprawie śmierci dziennikarza Jarosława Ziętary, z prowadzącym sprawę prokuratorem Piotrem Kosmatym rozmawia Krzysztof M. Kaźmierczak.

Wkrótce miną 2 lata od wznowienia sprawy Jarosława Ziętary. Ile procent planu śledztwa zostało dotąd zrealizowane?
Piotr Kosmaty: My czynności w tej sprawie prowadzimy tak naprawdę od 22 miesięcy. Trudno ocenić poziom zaawansowania śledztwa. Plan, który powstał na początku, był już wielokrotnie zmieniany.

Dlaczego?
Piotr Kosmaty: Zmiany wiązały się z kolejnymi ustaleniami.

Ile tomów liczą obecnie akta sprawy Ziętary?
Piotr Kosmaty: Właśnie rozpocząłem 31 tom.

Ile ich przybyło w ciągu tego śledztwa?
Piotr Kosmaty: Gdy podejmowaliśmy wznowioną sprawę, akta główne miały 5 tomów.

Ilu świadków dotąd przepytaliście?
Piotr Kosmaty: Kilkudziesięciu.

Przesłuchiwaliście kogoś uprzedzając go, że może zostać podejrzanym?
Piotr Kosmaty: Były takie osoby, ale jest to objęte tajemnicą postępowania.

Dlaczego stosujecie podczas przesłuchań wykrywacz kłamstw?
Piotr Kosmaty: To dobry sposób weryfikacji zeznań. Przydatny szczególnie w przypadkach, gdy zgłaszają się do nas osoby (np. więźniowie), które tylko przypisują sobie wiedzę na temat losu Jarosława Ziętary, lecz w rzeczywistości jej nie posiadają.

Czy przesłuchaliście też policjantów, którzy zajmowali się wcześniej sprawą Ziętary?
Piotr Kosmaty: Tak, przesłuchaliśmy chyba wszystkich ówczesnych funkcjonariuszy policji związanych ze sprawą. Zeznania niektórych były interesujące. Nie mogę jednak o nich mówić.

Policja miała w latach 90. wiele wersji zniknięcia dziennikarza. Sztandarową z nich była ucieczka za granicę. Co może Pan o tej wersji powiedzieć?
Piotr Kosmaty: Nie widzę podstaw do tego, by traktować poważnie wersję potajemnego wyjazdu.

Opublikowaliście jednak portret Jarka Ziętary z uwzględnieniem progresji wiekowej. Czyli dopuszczacie, że może on żyć.
Piotr Kosmaty: Formalnie nie możemy takiej wersji wykluczyć, gdyż nie znaleziono ciała. Ale traktujemy taką możliwość jako bardzo mało prawdopodobną.

A jak wiarygodna jest inna policyjna wersja, że dziennikarz w latach 80. siedział w więzieniu, a potem szantażował poznanego tam kryminalistę?
Piotr Kosmaty: To czysta fantazja. Nie widzę uzasadnienia do traktowania jej poważnie.

Niektóre media ogłosiły przełom w sprawie Ziętary. Czy faktycznie do niego doszło?
Piotr Kosmaty: Nie mówiłbym o przełomie.

A o czym możemy mówić? Przez ponad 20 lat nie było żadnego świadka, a teraz opublikowaliście jego portret...
Piotr Kosmaty: To bez wątpienia ważna czynność, która, mam nadzieję, przybliży nas do rozwiązania sprawy. Ale z punktu widzenia zasad postępowania prokuratorskiego przełomem byłoby dopiero postawienie komuś zarzutów, a do tego nie doszło.

Prowadząc śledztwo, zdobył Pan wiele informacji na temat Jarosława Ziętary. Jak by go Pan krótko scharakteryzował, jakim on był człowiekiem?
Piotr Kosmaty: Uczciwym i ambitnym. Do tego skrytym.

A jakim był dziennikarzem?
Piotr Kosmaty: Rzetelnym i ambitnym.

Dwukrotnie wskazuje Pan na ambicję, to takie istotne dla jego oceny?
Piotr Kosmaty: Ambicja motywowała go jako człowieka i dziennikarza. Mogło to wpłynąć na to, co go spotkało.

A co go spotkało?
Piotr Kosmaty: Przyjmujemy za najbardziej prawdopodobne, że został zamordowany w związku z wykonywaną pracą dziennikarską.

Czy nie uważa Pan, że ryzykowny dla Ziętary temat mógł być przeciekiem ze służb specjalnych?
Piotr Kosmaty: Nie mamy żadnych dowodów na to, by tak sądzić.

To jak Pan tłumaczy tak długie ukrywanie faktu zainteresowania Urzędu Ochrony Państwa zatrudnieniem Ziętary?
Piotr Kosmaty: To dobre pytanie. Zadałem je szefowi Agencji Wywiadu. On także jest zdziwiony takim postępowaniem UOP-u i nie potrafi go wytłumaczyć.

Dziennikarze odnosili wrażenie, że UOP starał się utrudnić śledztwo lub przynajmniej go nie ułatwiał. Też tak Pan uważa?
Piotr Kosmaty: Przedmiotem śledztwa nie jest działalność UOP-u.

Zainteresowaliście się metodologią działania specsłużb PRL na temat popełnianych przez nie zbrodni. Do czego potrzebna była ta wiedza?
Piotr Kosmaty: Jedna z naszych wersji zakłada, że w przestępstwo, którego ofiarą padł dziennikarz, mogli być zamieszani ludzie, którzy w czasach PRL byli pracownikami służb specjalnych. Poznanie metodologii ich działań może być przydatne w śledztwie.

Jak Pan ocenia wieloletnie starania Edmunda Ziętary o wyjaśnienie losu jego syna?
Piotr Kosmaty: Żałuję, że nie dane mu było dożyć wznowienia śledztwa. Jego spostrzeżenia mogłyby być przydatne. Jestem pod wrażeniem tego, co robił. Jego analizy i wnioski były bardzo racjonalne i przemyślane. Do dzisiaj nie straciły swojej aktualności. Wykorzystujemy je w prowadzonym obecnie postępowaniu.

A co Pan sądzi o działaniach dziennikarskiej grupy śledczej w latach 90.? Pomagała czy przeszkadzała organom ścigania?
Piotr Kosmaty: Z pewnością nie przeszkadzała. Gdyby nie starania dziennikarzy, nie rozmawialibyśmy teraz.

Obecnie przyjmujecie wersję, na którą od początku stawiali dziennikarze, że Ziętara zginął z powodu zainteresowania się aferami, nieprawidłowościami w biznesie. Dlaczego?
Piotr Kosmaty: Wskazuje na to zebrany materiał dowodowy, o którym nie mogę bliżej mówić. Jarosław Ziętara interesował się zawodowo patologiami ówczesnego systemu gospodarczego. To był czas, gdy biznes nie tylko często stykał się z przestępczością, ale czasami wręcz z nią się przeplatał.

W tamtym okresie byli w Wielkopolsce ludzie, którzy gotowi byli zabić lub zlecić zabójstwo, aby uniemożliwić publikację artykułu na ich temat?
Piotr Kosmaty: Niestety, tacy ludzie byli wówczas nie tylko w Wielkopolsce, ale w całym kraju. Początek lat 90. to był bardzo niebezpieczny okres w porównaniu do lat obecnych. Tyle że wówczas raczej nie miało się takiej świadomości.

Czy Jarka Ziętarę nie zgubiło czasem to, że myślał, iż nikt nie tknie dziennikarza? Może gdyby się asekurował, nie działał w pojedynkę, byłby bezpieczny?
Piotr Kosmaty: Był młodym człowiekiem, który wszedł w życie w czasie, gdy Polska odzyskała wolność. Trudno się dziwić temu, że był przekonany o tym, że w demokratycznym kraju dziennikarz może czuć się bezpiecznie.

Uważa Pan, że nie czuł, iż zajmuje się czymś ryzykownym? Nie bał się?
Piotr Kosmaty: Może się obawiał, ale nie sądzę, by spodziewał się, że może stracić życie.

Sprawę Ziętary prowadziło dotąd trzech prokuratorów, była kilkakrotnie umarzana. Czy Pan już także rozważał taki finał śledztwa?
Piotr Kosmaty: Dotąd nie brałem tego pod uwagę.

A kiedy może Pan powiedzieć sobie "stop, nie ma sensu nic dalej robić"?
Piotr Kosmaty: Musiałbym mieć poczucie, że zrobiłem już wszystko, co tylko jest możliwe, by wyjaśnić, co stało się z Jarosławem Ziętarą. Daleko mi jednak do takiego przekonania.

KALENDARIUM ŚLEDZTWA W SPRAWIE UPROWADZENIA JAROSŁAWA ZIĘTARY:

Czerwiec 2011 - Wznowione śledztwo w sprawie uprowadzenia Jarosława Ziętary otrzymuje Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.

Lipiec 2011 - Pierwsza w historii sprawy wizja lokalna odtwarzająca ostatnią dobę życia dziennikarza.

Grudzień 2011 - Prokuratura zmienia kwalifikację sprawy na zabójstwo.

Maj 2012 - Poszukiwania szczątków dziennikarza w lesie pod Poznaniem - bez rezultatu, ale eksperci stwierdzają, że w miejscu tym kiedyś były zakopane czyjeś zwłoki.

Kwiecień 2013 - Prokuratura informuje, że zawężono krąg osób, które mogą mieć związek z zabójstwem dziennikarza.

Maj 2013 - Publikacja portretu ważnego świadka - mężczyzny, który był widziany z Jarosławem Ziętarą w okresie poprzedzającym jego zabójstwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski