Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzień Dawcy Szpiku już dzisiaj. Może i ty uratujesz komuś życie?

Marta Żbikowska
Dorota Raczkiewicz
Dorota Raczkiewicz archiwum
Rozmowa z Dorotą Raczkiewicz, prezesem Fundacji Anny Wierskiej "Dar Szpiku" i szefową Drużyny Szpiku

Czy pobranie szpiku boli?
Dorota Raczkiewicz: Nie. To jeden z mitów na temat dawstwa szpiku, które staramy się obalać.

Dziś obchodzimy Światowy Dzień Dawcy Szpiku. To okazja, żeby te mity przypomnieć. Jak wygląda takie pobranie szpiku?
Dorota Raczkiewicz: Są na to dwa sposoby. Jeden to powiększenie krwiobiegu, które w wielkim uproszczeniu wygląda tak: Do jednej ręki dawca ma podłączony wenflon, przez który pobierana jest krew. Ta krew przepływa potem przez separator, który wyodrębnia i pobiera elementy potrzebne biorcy. Dawca w drugą rękę ma również wbity wenflon, przez który jego krew wraca z separatora. To metoda bezbolesna. Taki zabieg trwa cztery godziny. Dawca może po nim wrócić do domu. Druga metoda to pobranie szpiku z talerza miednicowego. Wykonuje się je w całkowitym znieczuleniu, więc również jest bezbolesne. Po takim pobraniu dawca musi dobę pozostać w szpitalu. Ważne, że trzy tygodnie po pobraniu organizm dawcy wraca do stanu sprzed zabiegu. Następuje całkowity reset.

Żeby jednak do pobrania doszło, dawca musi nie tylko zarejestrować się w bazie dawców szpiku, ale także wytrwać w postanowieniu niesienia pomocy. Czy dawcy często się wycofują?
Dorota Raczkiewicz: Niestety, tych osób jest ostatnio dużo. A każda taka odmowa, to odebranie szansy na życie konkretnej osobie. Często dziecku. Jak w przypadku 14-letniego Piotrka. Jego dawca się wycofał. Chłopiec obecnie ma trzecią wznowę. Nie ma dla niego innego bliźniaka genetycznego. W podobnej sytuacji znaleźli się Tomek, Natalia, Seweryn. A niektórzy ludzie mają tylko jednego takiego bliźniaka, jak Piotrek właśnie. Jeśli ten dawca odmawia, możliwości leczenia wyczerpują się. Dlatego decyzję o rejestracji w bazie dawców szpiku trzeba podejmować świadomie. To musi być przemyślany krok, a nie podążanie za moda.

Akcje nawołujące do zostania dawcą szpiku trafiają też do osób, które pod wpływem emocji mogą podjąć nie do końca przemyślaną decyzję. Spoty pokazują, że zostać dawcą to „tylko” wysłanie patyczka ze śliną. A nie do końca tak jest?
Dorota Raczkiewicz: Jako Drużyna Szpiku staramy się przede wszystkim prowadzić akcje edukacyjne. Jedziemy do szkoły, rozmawiamy z osobami, które już mogą zarejestrować się jako dawca, czyli mają 18 lat. Mówimy, jak wygląda taki proces, dla kogo to się robi. Mówimy, że miesiąc, dwa przed ewentualnym pobraniem trzeba o siebie szczególnie dbać, że osoba chora musi dostać szpik najlepszy z możliwych, że trzeba unikać w tym czasie alkoholu, starać się nie łapać infekcji. Wydaje mi się, że to niewiele, jeśli można uratować życie człowieka. Ale jeśli dla kogoś to za dużo, jeśli nie da rady to niech zrezygnuje.

Ilu mamy w Polsce zarejestrowanych dawców?
Dorota Raczkiewicz: Obecnie to 900 tysięcy, a zaczynaliśmy od bazy z 30 tysiącami osób. W Niemczech natomiast taka baza liczy 4,5 miliona potencjalnych dawców szpiku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski