Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rada osiedla: Urzędnicy tworzą lepsze warunki dla zwierząt niż dla ludzi

Błażej Dąbkowski, Marta Danielewicz
Radni osiedlowi nie wzięli udziału w wyjeździe do berlińskiego schroniska dla zwierząt. Wysłali podopiecznych Monaru i Pogotowia Społecznego

Czwartkowy wyjazd do schroniska dla zwierząt pod Berlinem miał przekonać mieszkańców Kobylegopola, by podobne powstało w ich dzielnicy. Miałoby zastąpić to istniejące na Bukowskiej. Niestety, okazało się, że samych zainteresowanych sprawą, mieszkających na Kobylim-polu było niewielu. W wycieczce do Berlina, wzięło udział 13 podopiecznych Monaru, 11. Stowarzyszenia Pogotowie Społeczne oraz 2 osoby z osiedla socjalnego. Pojawiły się też trzy inne osoby, jednak nie było nikogo z Rady Osiedla Antoninek-Zieliniec-Kobylepole. To efekt uchwały, jaką jednostka pomocnicza samorządu podjęła w lipcu.

Zobacz komentarz: Karta przetargowa radnych
- Rada stwierdziła, że 15 tys. zł, czyli tyle, ile miała kosztować wycieczka, lepiej przeznaczyć na przystosowanie przystanku Darzybór dla siedmiu osób niepełnosprawnych, które z niego korzystają - stwierdza Krzysztof Bartosiak, przewodniczący RO. Dodaje też, że skoro żaden z radnych nie był zainteresowany wyjazdem, to warto było pomóc osobom bezdomnym. - Zarówno z Monarem, jak i Pogotowiem Społecznym współpracujemy już intensywnie od pół roku. Cieszymy się, że urząd miasta umożliwił zagraniczną wycieczkę tym, których nie byłoby na nią stać - dodaje.
- Wyszliśmy z inicjatywą wyjazdu do wzorcowego schroniska w Niemczech, by wszystkie osoby mające wątpliwości zobaczyły, że i u nas powstanie czyste, przestronne i ciche miejsce dla bezpańskich zwierząt. Zgadza się, że nie wszyscy z tej możliwości skorzystali, ale część osób to byli mieszkańcy lokalu socjalnego, więc mam nadzieję, że efekty będą pozytywne - mówi Tomasz Lewandowski, radny SLD, pomysłodawca wyjazdu. Dodaje też, że w budżecie zarezerwowano 15 tys. zł na wyjazd, jednak wydano na niego tylko 5 tysięcy zł.

Jak się okazuje miejsce, w którym w czwartek rano pojawił się autobus po mieszkańców nie było przypadkowe. Bo był to właśnie przystanek Darzybór.

- Świadomie też mieszkańcy Kobylegopola zaproponowali udział w wyjeździe podopiecznym Monaru i Pogotowia, być może dzięki temu radni i urzędnicy zreflektują się, że zaczynają tworzyć lepsze warunki dla zwierząt niż dla ludzi. To przykre - stwierdza Krzysztof Bartosiak.

Nawet ci mieszkańcy, którzy pojechali na wycieczkę do Berlina nie są przekonani do schroniska. - Podoba mi się to niemieckie schronisko, ale to, które u nas będzie, nawet jeśli będzie podobne, to przysporzy nam problemów - mówi Ryszard Kozak, mieszkaniec Kobylegopola. - My też musimy mieć godne warunki do życia, a wciąż nie mamy poprowadzonych wodociągów ani zrobionej kanalizy. Już teraz są problemy z wodą, a co dopiero, gdy na 8 ha postawią schronisko.
Niechętni inwestycji mieszkańcy wskazują, że bliska odległość od torów kolejowych, może być za bardzo uciążliwa dla zwierząt w schronisku. - To ciągłe drgania i hałas. Plany budowy są świetne, ale nie w tym miejscu - mówi Krzysztof Grobelny, mieszkaniec.

Krzysztof Bartosiak zapowiada, że rada nie zmieni swojego stanowiska w kwestii budowy schroniska dla zwierząt, ponieważ ma swój pomysł na zagospodarowanie tego terenu.

- Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest stworzenie tam centrum integracji społeczno-kulturalnej, zarówno dla naszych mieszkańców, jak i podopiecznych ośrodków. Mogłoby tam powstać miejsce skupiające spółdzielnie socjalne czy zajmujące się pośrednictwem pracy - opowiada przewodniczący RO.

Tomasz Lewandowski zaprzecza jednak, by dla miasta większą wartość stanowiły zwierzęta niż osoby potrzebujące. - Zderzenie potrzeb ludzi z problemem bezpańskich zwierząt w Poznaniu to bardzo zły tok myślenia - mówi Lewandowski. Jednym z argumentów budowy schroniska zamiast CIS-u są... pieniądze. - Miasto nie ma funduszy na budowę centrum integracji społecznej. Co innego jeśli chodzi o schronisko. Nowe powstałoby za pieniądze ze sprzedaży działek przy ul. Bukowskiej - dodaje radny.

Terenem po schronisku przy ul. Bukowskiej jest zainteresowany prywatny przedsiębiorca z Hiszpanii, który w jego okolicy nabył już dwie inne nieruchomości. - Za te pieniądze jesteśmy w stanie postawić nowe schronisko na Kobylimpolu - tłumaczy T. Lewandowski.

Dyrektor schroniska, Maciej Dźwig zaznacza, że inwestycja w tej części miasta będzie wstrzymana dopóki nie zostanie wydana decyzja środowiskowa. Ta ma zapaść na początku przyszłego roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski