Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces Tadeusza Bąbelka: szef aptekarzy już nie gra ofiary

Łukasz Cieśla
Tadeusz Bąbelek po styczniowym zatrzymaniu chciał, by media nie ukrywały jego danych i wizerunku. Twierdził też, że jest ofiarą
Tadeusz Bąbelek po styczniowym zatrzymaniu chciał, by media nie ukrywały jego danych i wizerunku. Twierdził też, że jest ofiarą Paweł Miecznik
Dr Tadeusz Bąbelek, były szef wielkopolskich aptekarzy, wpadł w ręce policji podczas przyjmowania pierwszej raty łapówki. Było to w styczniu 2015 roku. Wtedy twierdził, że padł ofiarą misternej prowokacji. Jednak potem zmienił zdanie – w najbliższą środę w poznańskim sądzie chce przyznać się do winy. Tego dnia ruszy jego proces. W związku z tym, że Bąbelek chce dobrowolnie poddać się karze, proces będzie błyskawiczny. Ma skończyć się tego samego dnia.

Tadeusz Bąbelek, szef wielkopolskich aptekarzy, uchodził za pogromcę nieuczciwych farmaceutów, którzy szkodząc polskim pacjentom sprzedawali leki za granicę. Publicznie sprzeciwiał się tzw. odwróconemu łańcuchowi dystrybucji. I doprowadził do zamknięcia niektórych aptek. Ale w styczniu został zatrzymany przez poznańską policję pod zarzutem korupcji. Wtedy jeszcze przekonywał, że to zemsta nieuczciwych aptekarzy i misterna prowokacja, której padł ofiarą. Miał rację? W najbliższą środę sprawa karna Tadeusza Bąbelka znajdzie swój finał w poznańskim sądzie. Zapowiada się błyskawiczny proces, bo Bąbelek, rzekoma ofiara misternej prowokacji, chce... dobrowolnie poddać się karze i przyznać się do winy.

Z dowodami trudno dyskutować

Bąbelek zmienił front już kilka miesięcy temu, na etapie śledztwa, gdy poznał obciążającego go dowody. Materiały zgromadzone przez policję i prokuraturę nie pozostawiały złudzeń. Wśród nich miały znaleźć się film dokumentujący moment, kiedy w poznańskim hotelu Mercure przyjął torebkę z pierwszą „ratą” łapówki. Nagrania zawierają także rozmowę, z której wynika, że oskarżony farmaceuta oczekiwał na kolejną część łapówki i zamierzał dalej prowadzić korupcyjne praktyki.
Dr Bąbelek od pewnego czasu nie rozmawia z mediami. Sprawę komentowali jednak jego obrońcy. Ale teraz, tuż przed procesem, także i oni nie są zbyt rozmowni. Nie chcą nawet potwierdzić, że ich klient przyznał się do winy.

Z naszych informacji wynika, że prawnicy Bąbelka już w kwietniu negocjowali z prokuraturą jego przyznanie się do winy i wysokość kary, której ma się poddać. Powodem było zapoznanie się z dowodami.

– Nie mogę się do tego odnieść – mówi adw. Krzysztof Urbańczak, obrońca Tadeusza Bąbelka.

Prawdopodobnie część środowiska aptekarskiego nadal wierzy, że Tadeusz Bąbelek padł ofiarą prowokacji. Bo w sprawie korupcyjnej „pogrążył go” farmaceuta dr Andrzej M. Ten sam, którego apteki zostały wcześniej zamknięte za udział we wspomnianym odwróconym łańcuchu dystrybucji. Zamknięte z inicjatywy Tadeusza Bąbelka, który jako szef samorządu aptekarskiego spowodował kontrolę interesów Andrzeja M. Ten bardzo to przeżył. Tym bardziej, że otrzymywał sygnały, że w Poznaniu nie otworzy już żadnej placówki. Wszczęto też wobec niego postępowanie dyscyplinarne. Niedawno zostało ono przeniesione z Poznania do Gdańska "w trosce" o sprawiedliwe rozstrzygnięcie.

Kto i komu nadepnął na odcisk?

Z naszych informacji wynika, że konflikt na linii Andrzej M. - Tadeusz Bąbelek wcale nie był tak ostry, jak z zewnątrz mogłoby się wydawać. Obaj aptekarze spotkali się już latem 2014 roku i dyskutowali, co zrobić, by Andrzej M. mógł wrócić na rynek, a jego pracownicy wrócić do pracy. Podczas tamtego spotkania przeszli na „ty”. Z rozmowy wynikało też, że Andrzej M. wpadł w tarapaty rzekomo dlatego, bo nadepnął na odcisk innemu aptekarzowi. Ten aptekarz ponoć słał na niego doniesienia do prokuratury, skarbówki, policji. Taki scenariusz Andrzejowi M. przedstawiał dr Bąbelek. W tamtym spotkaniu uczestniczył także ich wspólny znajomy - Michał K.

Kilka miesięcy później doszło do rozmów o łapówce. W sprawę zaangażował się pośrednik, czyli wspomniany Michał K., który dobrze znał Bąbelka i Andrzeja M.

Michał K. zgłosił się do Andrzeja M. Powiedział. że Bąbelek, jako szef samorządu aptekarskiego, za łapówkę, pozytywnie zaopiniuje starania Andrzeja M. o otwarcie nowych aptek w Poznaniu. Zapewniał też, by Andrzej M. nie bał się dać łapówki przed wydaniem decyzji, bo „Tadeusz akurat tutaj działa w miarę uczciwie”.

Zgodnie z przepisami opinia izby aptekarskiej nie ma charakteru wiążącego. Ale musi zostać wydana, by później Wojewódzki Inspektorat Farmaceutyczny zdecydował czy apteka może zostać otwarta. Bez tej opinii dalsze procedury byłyby wstrzymane.

Andrzej M. uznał, że o korupcyjnej propozycji powiadomi policję.

Policja „zabezpieczyła” kolejne, styczniowe, spotkanie Andrzeja M. z Tadeuszem Bąbelkiem. Zaraz po tym, gdy Bąbelek przyjął 50 tys. zł pierwszej raty ze 100 tys. zł łapówki, został zatrzymany przez policję. Podczas przesłuchania nie przyznał się do winy. Prokuratura domagała się jego aresztowania. Ale sąd uznał, że wystarczą tzw. wolnościowe środki zapobiegawcze. Na przykład kaucja i zakaz zbliżania się do siedziby samorządu aptekarskiego oraz WIF. Pośrednik Michał K., w przeciwieństwie do Bąbelka, od razu przyznał się do winy.

Andrzej M. „czarną owcą”

Choć w styczniu dr Bąbelek został zawieszony przez prokuraturę w funkcji prezesa samorządu aptekarskiego, to formalnie był nim jeszcze kilka miesięcy. Branżowy portal mgr.farm napisał później, że Bąbelek w okresie zawieszenia, choć nie mógł pojawiać się w WOIA, pobierał co miesiąc pensję w wysokości 5,5 tys. zł brutto. Nadał pełnił też funkcję sekretarza Naczelnej Rady Aptekarskiej w Warszawie, czego śledczy mu nie zabronili. Portal informował ponadto, że Bąbelek w czerwcu otrzymał... finansową zapomogę od Naczelnej Rady Aptekarskiej.

Chcieliśmy potwierdzić w WOIA, jak wysokie wynagrodzenie pobierał dr Bąbelek jako prezes izby? Dlaczego miał je dostawać w okresie, kiedy nią nie kierował? Chcieliśmy też dowiedzieć się, jak izba ocenia sprawę korupcyjną swojego byłego szefa? Czy wszczęto wobec niego postępowanie dyscyplinarne?

W WOIA przez dłuższy czas nie udało nam się znaleźć osoby, która chciałaby odpowiedzieć na nasze pytania. W końcu wysłaliśmy pytania drogą elektroniczną. Dostaliśmy lakoniczną odpowiedź, niepodpisaną z imienia i nazwiska. Odpowiedziało nam „prezydium WOIA”, które składa się z sześciu osób. Na część pytań odmówiono nam odpowiedzi. Z maila otrzymanego z WOIA wynika, że Bąbelek złożył rezygnację w czerwcu, a izba przyjęła ją do wiadomości 21 lipca. Bąbelek nadal jest członkiem izby.

A co z zapomogą od Naczelnej Rady Aptekarskiej, której dr Bąbelek był sekretarzem do czerwca 2015 roku? Jaka była jej wysokość? Chcieliśmy porozmawiać o tym z prezesem Naczelnej Rady Aptekarskiej Grzegorzem Kucharewiczem. Tym samym, o którym media pisały, że jako prezes pobiera pensję w wysokości 26 tys. zł. brutto miesięcznie. Ale odpowiedział nam rzecznik prasowy Naczelnej Izby Aptekarskiej. Z jego maila wynika, że nasze pytanie ws. zapomogi dla Tadeusza Bąbelka naruszać może prawo do prywatności.

Wybory nowego szefa wielkopolskich aptekarzy odbędą się 21 listopada. Niedawno w Poznaniu wybierano delegatów na ten zjazd. Część środowiska spekulowała, że za ponad miesiąc w wyborach zamierza wystartować Andrzej M., człowiek, który w oczach części środowiska jest sprawcą kłopotów Tadeusza Bąbelka. Andrzej M. wystartował w wyborach na delegata, ale dostał zaledwie osiem głosów, część sali go „wybuczała”.

– Nie miałem planów startu na prezesa, bo się do tego nie nadaję, ale chciałem zostać delegatem na zjazd wyborczy. Część sali rzeczywiście mnie wybuczała. Bo środowisko stosuje wobec mnie ostracyzm. A przecież to nie ja domagałem się łapówki. Najwidoczniej jednak dla wielu osób prawda jest zbyt bolesna – mówi Andrzej M.

Choć to on zgłosił organom ścigania sprawę korupcji i to on miałby wydać 100 tys. zł na łapówkę, do tej pory nie otrzymał statusu strony. Prokuratura nie uznała go za pokrzywdzonego. Andrzej M. uważa, że nieprzyznanie mu statusu strony oznacza, że także prokuratura chciałaby, aby o sprawie Bąbelka było jak najciszej.

– Proces ma zakończyć się na pierwszym posiedzeniu, więc wiele wątków nie ujrzy światła dziennego. Sprawa zostanie zamieciona pod dywan, a chciałbym, żeby opinia publiczna poznała wszystkie jej szczegóły. Odmówiono mi nawet prawa wglądu w akta, mimo że to ja zawiadomiłem o próbie korupcji i to mój interes prawny był zagrożony - skarży się Andrzej M.

Dlaczego poznańska Prokuratura Okręgowa nie uznała go za pokrzywdzonego? Na razie śledczy nie przedstawili nam wytłumaczenia tej sytuacji. A wcześniej odmówili nam udzielenia informacji, jaką karę "wynegocjował" do siebie Tadeusz Bąbelek.

Wiemy jednak, że prokuratura śledzi nasze artykuły na temat sprawy Bąbelka. Kiedy kilka miesięcy temu napisaliśmy o szczegółach rozmów Bąbelka z Andrzejem M. w hotelu Mercury, poznańska prokuratura uznała, że mogło dojść do przecieku i należy wszcząć śledztwo. Chodzi o wyjaśnienie, skąd znaliśmy takie szczegóły. Ostatecznie sprawę przekazano do prokuratury w Zielonej Górze. Ona prowadzi postępowanie w sprawie naszego artykułu o kulisach tej afery korupcyjnej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski