W środę przed 9 rano po ponad miesięcznej walce z rakiem odszedł Paweł Sztando, radny osiedlowy ze Starego Miasta. Choć miał zaledwie 33 lata, jego znajomi i współpracownicy nie mają wątpliwości, że dzięki swojej działalności powinien być wzorem dla wszystkich społeczników i samorządowców. W 2013 roku został zresztą wyróżniony przez prezydenta Poznania jako jeden z najaktywniejszych osiedlowych radnych.
– Dla miasta zrobił więcej niż niejeden przedstawiciel rady miasta – przyznaje Jan Zujewicz, przyjaciel Sztando i radny osiedlowy.
Paweł Sztando urodził się w Głogowie, z Poznaniem związał się kiedy przyjechał na studia, które ukończył w 2006 r. Był politologiem i prawnikiem.
– Wtedy też poznaliśmy się w biurze posła Marcina Libickiego. Bliżej współpracować zaczęliśmy w 2011 r., kiedy znaleźliśmy się radzie osiedla, przez ostatni ostatni rok koordynowaliśmy też wspólnie projekt „Miasto obywateli” – wspomina Zujewicz.
Według niego największą zaletą jego zmarłego przyjaciela było zaangażowanie. – W równym stopniu walczył o osoby znajdujące się w beznadziejnej sytuacji mieszkaniowej, jak i remont pl. Cyryla Ratajskiego. Sprawy, które rozpoczynał zawsze doprowadzał do końca – stwierdza.
Mieszkańcy Poznania zapamiętali jednak Sztando jako osobę szczególnie dbającą o sprawy bezpieczeństwa i porządku na Starym Mieście. W ostatnim czasie walczył m.in. o dodatkowe środki na remont siedziby policji, rzucił rękawicę handlarzom dopalaczy, przesyłając do senatu petycję mającą na celu wyeliminowanie z obrotu handlowego niebezpiecznych środków.
– Także do mnie zwracał się w tym roku w tej sprawie. Ale współpracowaliśmy już wcześniej, kiedy byłem jeszcze radnym. Na sercu leżały mu również sprawy rewitalizacji. Jeszcze całkiem niedawno napisał do mnie maila, a teraz dowiedziałem się, że odszedł. To wielka strata dla samorządu, bo Paweł był nie tylko pracowitą, ale także serdeczną i otwartą osobą – mówi Mariusz Wiśniewski, wiceprezydent Poznania.
Jak się okazuje radny osiedlowy, nie tylko w przypadku dopalaczy działał "globalnie”. Poseł PO Jacek Tomczak, w którego biurze Sztando pracował przez 6 lat wspomina jak pomagał mu pisać projekty uchwał, później z sukcesem głosowanych w sejmie.
– To Paweł zachęcił mnie do zmiany przepisów dotyczących przywrócenia studentom 50 proc. zniżek na przejazdy koleją – tłumaczy. – Jego działania wynikały z poczucia głębokiego patriotyzmu, a praca społeczna stanowiła największą pasję. Mogę powiedzieć to z czystym sumieniem – dodaje Jacek Tomczak.
W ostatnich dniach Paweł Sztando czuł się coraz gorzej, został przeniesiony ze szpitala przy ul. Grunwaldzkiej do placówki przy ul. Przybyszewskiego. Przechodził chemioterapię, dzielnie stawiając czoła chłoniakowi, którego wykryto u niego w połowie sierpnia. W sobotę odwiedził go Szymon Szynkowski vel Sęk, radny PiS.
– Wtedy się z nim pożegnałem. Rozmawialiśmy krótko, ale nawet, wtedy, gdy czuł się już bardzo źle, pytało to co dzieje się w mieście, o kampanię wyborczą. Jest we mnie ogromny smutek, że odszedł, bo wiem w ilu sprawach jeszcze mógł przydać się miastu – opowiada radny. Tego samego dnia lekarze zdecydowali o wprowadzeniu społecznika w stan śpiączki farmakologicznej.
– Wraz z przyjaciółmi udało się nam jeszcze Pawła zobaczyć we wtorek wieczorem. Trudno uwierzyć, że odszedł w tak młodym wieku – ubolewa Jacek Tomczak.
Pogrzeb Pawła Sztando ma odbyć się w jego rodzinnym Głogowie. – Na pewno pojawi się na nim delegacja miasta. Pawłowi należy się szacunek i pamięć – kończy Mariusz Wiśniewski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?