21 listopada ubiegłego roku zaatakował nożem Romana P., mieszkającego na poznańskich Podolanach oraz swoją żonę Beatę. Kobieta nie przeżyła. - Bardzo tego żałuję - powiedział we wtorek, w pierwszym - i ostatnim dniu procesu, Andrzej L.
Czytaj też: Morderstwo na Podolanach, czyli makabryczny finał libacji
W ubiegłym roku Roman P. przygarnął go, podobnie jak wcześniej jego psa, a później - żonę Beatę. W końcu znali się "od dzieciaka". W małym mieszkaniu spali w trójkę. Albo dwoje na łóżku, a trzeci na podłodze.
- Coś podejrzewałem, ale nigdy wcześniej nie robili tego przy mnie - wyznał Andrzej L. - Wziąłem nóż ze złości, że się przy mnie kochali...
Roman P. zeznał, że bezdomna Beata przychodziła do niego na telewizję. - W końcu powiedziałem, że jak chce, może zostać. Sprzątała, gotowała - mówił. - Kiedy Andrzej wyszedł z więzienia, gdzie siedział za jakieś oszustwa, też go zaprosiłem.
Na pytanie sądu, jak często pili, pokrzywdzony wyjaśnił, że jak były pieniądze - codziennie...
Prokurator zaproponował łącznie 15 lat. Obrońca zaznaczył, że oskarżony musi ponieść konsekwencje, ale kara nie powinna być surowsza.
Taki też wyrok ogłosił poznański sąd. - Okoliczności sprawy nie budzą wątpliwości - powiedział sędzia Piotr Michalski. - Gdy zamieszkali razem, utworzyli dziwaczny trójkąt, podlewany alkoholem. Oskarżony w końcu tego nie wytrzymał. Uderzył pokrzywdzonego, a potem zadawał na oślep ciosy nożem.
- Sam napisał wniosek o dobrowolne poddanie się karze - powiedział adwokat Krzysztof Mania, obrońca Andrzeja L.- To dobre rozwiązanie. Skraca okres rozpoznania sprawy i przez to zmniejsza koszty postępowania. Oszczędza też rodziny ofiar, które nie muszą z każdą apelacją na nowo przeżywać tragedii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?