Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Morderstwo na Podolanach: Zabił i... sam poprosił o karę

Barbara Sadłowska
archiwum
Takiego procesu w poznańskim Sądzie Okręgowym jeszcze nie było... 54-letni Andrzej L., oskarżony o zabójstwo, sam chciał poddać się karze 15 lat więzienia. Do niedawna nie byłoby to możliwe. Karze mogli się poddać - po akceptacji prokuratora i pokrzywdzonych - tylko oskarżeni o mniej poważne przestępstwa. Nowelizacja przepisów weszła w życie 1 lipca. Andrzej L. złożył swój wniosek cztery dni później. Został skazany, tak jak chciał - na 15 lat.

21 listopada ubiegłego roku zaatakował nożem Romana P., mieszkającego na poznańskich Podolanach oraz swoją żonę Beatę. Kobieta nie przeżyła. - Bardzo tego żałuję - powiedział we wtorek, w pierwszym - i ostatnim dniu procesu, Andrzej L.

Czytaj też: Morderstwo na Podolanach, czyli makabryczny finał libacji

W ubiegłym roku Roman P. przygarnął go, podobnie jak wcześniej jego psa, a później - żonę Beatę. W końcu znali się "od dzieciaka". W małym mieszkaniu spali w trójkę. Albo dwoje na łóżku, a trzeci na podłodze.

- Coś podejrzewałem, ale nigdy wcześniej nie robili tego przy mnie - wyznał Andrzej L. - Wziąłem nóż ze złości, że się przy mnie kochali...

Roman P. zeznał, że bezdomna Beata przychodziła do niego na telewizję. - W końcu powiedziałem, że jak chce, może zostać. Sprzątała, gotowała - mówił. - Kiedy Andrzej wyszedł z więzienia, gdzie siedział za jakieś oszustwa, też go zaprosiłem.

Na pytanie sądu, jak często pili, pokrzywdzony wyjaśnił, że jak były pieniądze - codziennie...

Prokurator zaproponował łącznie 15 lat. Obrońca zaznaczył, że oskarżony musi ponieść konsekwencje, ale kara nie powinna być surowsza.

Taki też wyrok ogłosił poznański sąd. - Okoliczności sprawy nie budzą wątpliwości - powiedział sędzia Piotr Michalski. - Gdy zamieszkali razem, utworzyli dziwaczny trójkąt, podlewany alkoholem. Oskarżony w końcu tego nie wytrzymał. Uderzył pokrzywdzonego, a potem zadawał na oślep ciosy nożem.

- Sam napisał wniosek o dobrowolne poddanie się karze - powiedział adwokat Krzysztof Mania, obrońca Andrzeja L.- To dobre rozwiązanie. Skraca okres rozpoznania sprawy i przez to zmniejsza koszty postępowania. Oszczędza też rodziny ofiar, które nie muszą z każdą apelacją na nowo przeżywać tragedii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski