Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiemy już, kto będzie rządzić. Kobieta

Włodzimierz Knap
Beata Szydło czy Ewa Kopacz? Jedna z nich zostanie najpewniej premierem po wyborach
Beata Szydło czy Ewa Kopacz? Jedna z nich zostanie najpewniej premierem po wyborach Andrzej Banaś, Piotr Smoliński
Polityka. Przyszłym premierem rządu, czyli w teorii najważniejszym politykiem w Polsce, zostanie najpewniej jedna z dwóch kobiet: Ewa Kopacz albo Beata Szydło. Czy w swoich partiach odgrywają kluczową rolę, czy raczej mają za zadanie wygrać wybory?

Polska przyznała prawa wyborcze kobietom jako jeden z pierwszych krajów na świecie (1918 r.). Teraz, przynajmniej w teorii, poszliśmy jeszcze dalej. Poza naszym krajem chyba w żadnym innym nie zdarzyło się, by trzy partie najlepiej wypadające w sondażach wyznaczyły kobiety na urząd premiera.

Ewa Kopacz (PO), Beata Szydło (PiS) oraz Barbara Nowacka (Zjednoczona Lewica) oficjalnie pretendują do fotela szefa gabinetu. Marszałkiem Sejmu, czyli formalnie drugą osobą w państwie jest Małgorzata Kidawa-Błońska. Czy jednak rzeczywiście kobiety rządzą dziś w polskiej polityce, czy raczej są twarzami, którymi kręcą „mocne szyje” w postaci mężczyzn?

Przypomnijmy, że w praktyce w II Rzeczypospolitej kobiety były na politycznym marginesie; żadna nie była ministrem, a w Sejmie było ich jak na lekarstwo (średnio 1,6 proc.).

Przywódca jest tylko jeden

- Jarosław Kaczyński to PiS. PiS to Kaczyński. Tak było, tak jest i taki stan rzeczy szybko się nie zmieni - mówi prof. Artur Wołek, politolog z Akademii Ignatianum. Trudno znaleźć poważnego znawcę sceny politycznej, który uważałby inaczej.

Prezes PiS nie daje zresztą złudzeń, że jest inaczej, nawet jeśli w czerwcu 2015 r. namaścił Beatę Szydło na premiera. Co więcej, wyznaczył jej oraz Andrzejowi Dudzie nowe zadanie: mają wspólnie poprowadzić jego stronnictwo do przejęcia realnej władzy w Polsce.

Dlaczego mianował Beatę Szydło, choć rezygnację z walki o prezydenturę uzasadniał tym, że chce zostać premierem, bo tylko szef rządu ma rzeczywistą władzę? - To wynik oczywistej kalkulacji - twierdzi dr Olgierd Annusewicz, politolog z UW. - „Twarzą” PiS musiał zostać polityk, który pozwoli tej formacji otworzyć się na nowych wyborców, a prezes Kaczyński tego w żaden sposób nie zapewni. Po wygranej Andrzeja Dudy Beata Szydło wydawała się najlepszym kandydatem. To ona była motorem kampanii kandydata PiS na prezydenta.

Ekonomiści zarzucają Beacie Szydło nieznajomość wręcz abecadła ekonomicznego. Brak kwalifikacji na premiera i wiedzy wytyka jej też prof. Jadwiga Staniszkis, socjolog z PAN, niekryjąca swoich sympatii do PiS.

Michał Kamiński, dziś prawa ręka Ewy Kopacz, a kiedyś braci Kaczyńskich, twierdzi, że nic tak nie oddaje układu sił w PiS jak to, że Marcin Mastalerek, prawa ręka Beaty Szydło, z woli prezesa nie trafił na listy tej partii do parlamentu. Szydło była bezradna, choć zapewne musiała być wściekła. Również z tego powodu, że nie udało się jej przeforsować na pierwsze miejsce wałbrzyskiej listy PiS posłanki Anny Zalewskiej. Prezes wybrał Michała Dworczyka z Warszawy.

Beata Szydło nie ma jednak wyjścia. Musi powtarzać, że „prezes zawsze ma rację”, co zresztą robi albo powiedzieć „nie”. Na taki krok Szydło nie zdobywa się, choć Kaczyński publicznie niedwuznacznie daje do zrozumienia, że jej los na stanowisku premiera zależeć będzie od niego.

Szydło wie, że sprzeciwić się obecnie nie może. Brakuje jej przede wszystkim wpływowej drużyny wokół siebie. Ale także charyzmy. Potrafi przemawiać już donośnie, ostro, choć nadal minę ma przy tym nieprzekonującą, niekiedy niepewną. Co ciekawe, badania dowodzą, że więcej Polaków chciałoby, by premierem była Ewa Kopacz niż ona.

Kariera z nadania Tuska

Ewa Kopacz zawdzięcza karierę Donaldowi Tuskowi. Z jego woli najpierw dostała się na tzw. biorące miejsca na liście PO do Sejmu, następnie została ministrem zdrowia. W kolejnej kadencji została z jego nadania marszałkiem Sejmu, potem I wiceprzewodniczącą PO, a w końcu także premierem.

- Bez Tuska Kopacz byłaby co najwyżej do dziś jedną z szeregowych posłanek PO - uważa prof. Antoni Kamiński, politolog z PAN. - Tusk forsował ją, bo była mu posłuszna, a tylko takie osoby w partii tolerował.

Obecna szefowa rządu nie ma już dziś za plecami Tuska. Może więcej. I z tej władzy korzysta. Do rządu powołała dwie swoje przyjaciółki - Teresę Piotrowską oraz Marię Wasiak - i powierzyła im ważne resorty (MSW i infrastruktury), choć wcześniej niczym się nie zasłużyły. A i do dziś nie należą do znanych twarzy rządu.

Jest przewodniczącą PO i w tej formacji ma dziś najwięcej do powiedzenia. Lecz w razie porażki wyborczej może zostać pozbawiona władzy nad partią, nie ma bowiem na swoim koncie spektakularnego sukcesu, a nie brakuje porażek. Ona również cierpi na brak charyzmy i wiedzy, którą powinien mieć premier. Eksperci twierdzą, że szefowa rządu „mówi Michałem Kamińskim”, tzn. on ma największy wpływ na nią.

Miller i Palikot za plecami

Wczoraj liderką Zjednoczonej Lewicy (głównie SLD i Twój Ruch) i kandydatką na premiera została ogłoszona Barbara Nowacka. Dotychczas była współprzewodniczącą Twojego Ruchu. Ale choć nazwisko Nowackiej w alfabecie jest pierwsze, to jednak na stronie TR Janusz Palikot widnieje pierwszy jako współszef.

- Ani Palikot, ani Miller nie zadowolą się rolą pomocników Barbary Nowackiej - uważa prof. Kazimierz Kik, politolog.

Powszechna jest opinia, że obaj panowie wystawili Nowacką z tego samego powodu, dla którego prezes PiS wskazał na Beatę Szydło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski