Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Holenderski sąd rozpatrzy apelację w sprawie śmierci Polaka

Paulina Jęczmionka
Holenderski sąd rozpatrzy apelację w sprawie śmierci Polaka
Holenderski sąd rozpatrzy apelację w sprawie śmierci Polaka Adrian Wykrota
Sprawa śmiertelnego pobicia Sebastiana Nadobnika z Buku wraca na wokandę. Holenderski sąd w Den Bosch pod koniec listopada rozpatrzy apelację.

25 listopada odbędzie się rozprawa przeciwko 30-letniemu Kamilowi J., który w sierpniu ubiegłego roku śmiertelnie pobił innego, pracującego i mieszkającego na tym samym kempingu w holenderskim Arcen Polaka - wówczas 29-letniego Sebastiana Nadobnika z Buku. Rodzina, której historię opisaliśmy pod koniec sierpnia, wciąż żyje tą tragedią i czeka na sprawiedliwy wyrok.

Czytaj więcej: Śmiertelnie pobił Polaka. Holenderski sąd skazał go na 2,5 roku więzienia

30 miesięcy więzienia, z czego rok w zawieszeniu - taki wyrok pół roku temu usłyszał Kamil J. w holenderskim sądzie pierwszej instancji. Tamtejsza prokuratura żądała ośmiu lat więzienia. W toku śledztwa uznała bowiem, że tego feralnego, sierpniowego wieczoru, po utarczce słownej między mężczyznami, Kamil J., wielokrotnie uderzając - nawet już nieprzytomnego - Sebastiana Nadobnika w okolice głowy, działał z zamiarem pozbawienia go życia (w Polsce nie ma dokładnego odpowiednika, w Holandii maksymalna kara wynosi 15 lat więzienia). Sąd uznał jednak, że takiego zamiaru nie było, więc zmienił kwalifikację na pobicie ze skutkiem śmiertelnym i orzekł o wiele łagodniejszą karę. Prokuratura wniosła apelację.

- W końcu coś się ruszyło. Otrzymaliśmy informację, że mamy stawić się na rozprawie 25 listopada, a wcześniej - spotkać z reprezentującym nas holenderskim adwokatem - mówi Waldemar Nadobnik, ojciec zmarłego Sebastiana. To właśnie kontakt z prawnikiem z tamtejszej Pomocy dla Poszkodowanych do tej pory spędzał rodzinie sen z powiek.

Nadobnicy otrzymywali z zagranicy tylko szczątkowe informacje i dokumenty, do tego zwykle w języku niderlandzkim, którego nie znają. A nie stać ich na tłumacza czy pomoc prawną. Sytuacja poprawiła się jednak po naszej publikacji. Rodzina - za namową „Głosu” - skontaktowała się z poznańską Fundacją Pomocy Wzajemnej Barka, która działa także poza granicami kraju.

- Wstrząsnęła nami sprawa rodziny Nadobników - przyznaje w odpowiedzi na maila od nas doradca prawny z niderlandzkiego biura Barki. - Pomagamy im w kontaktach z holenderską organizacją Pomoc dla Poszkodowanych w Beek.

To właśnie dzięki Barce Nadobnicy dostają przetłumaczone maile od adwokata. I dzięki niej dowiedzieli się, że w Holandii toczy się jeszcze odrębne postępowanie o przyznanie im odszkodowania. - Teraz jesteśmy spokojniejsi, bardziej na bieżąco, bo więcej wiemy - przyznaje Waldemar Nadobnik. - Barka pomogła nam zdecydowanie bardziej niż polski konsulat w Hadze w tym samym czasie.

Po naszej publikacji, poznańska prokurator Magdalena Mazur-Prus podpowiedziała rodzinie, jak zwrócić się do ambasady w Hadze o pomoc i ustanowienie polskiego pełnomocnika. Wydział konsularny, owszem, wysłał do sądu zapytanie, by zorientować się na jakim etapie jest sprawa. Ale odnośnie pełnomocnika ograniczył się do podesłania adresów stron internetowych prawników w Holandii.

- Teraz żyjemy tylko listopadową rozprawą - mówi mama zmarłego Sebastiana. - Mamy nadzieję, że nasz koszmar się skończy - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski