Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

CBŚ pomyliło drzwi. Skuli upośledzonego mężczyznę

Adriana Rozwadowska
Przemysław Pilarski (na zdjęciu z matką) od wizyty policjantów z CBŚ boi się wychodzić z domu.
Przemysław Pilarski (na zdjęciu z matką) od wizyty policjantów z CBŚ boi się wychodzić z domu.
Podczas środowych zatrzymań handlarzy narkotyków w Poznaniu funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego pomylili mieszkania i poturbowali niepełnosprawnego mężczyznę - twierdzi Jolanta Pilarska, matka Przemka. Miał on leżeć skuty na ziemi przez kilkadziesiąt minut. Tymczasem policja przedstawia całkiem inną wersję wydarzeń.

Środa, godzina szósta rano. W ramach akcji wymierzonej w grupę przestępczą handlującą narkotykami, funkcjonariusze CBŚ wchodzą równocześnie do kilku mieszkań w Poznaniu, w tym m.in. przy ulicy Sportowej na Wildzie.

Czytaj także:

Spektakularne wpadki policji. Zobacz fatalne pomyłki!

- Syn właśnie wychodził z psem. Usłyszałam huk wyłamywanych drzwi. Gdy wybiegłam, Przemek leżał skuty na ziemi. Ze strachu się szarpał, więc usiadło na nim kilku funkcjonariuszy. Krzyczałam, że przecież na pierwszy rzut oka widać, że syn jest ciężko chory - opowiada Jolanta Pilarska. Funkcjonariusze zapytali o nazwisko. Nie zgadzało się. Kobieta wskazała drzwi obok.

Przemek ma dwadzieścia pięć lat. Ze względu na wadę przysadki mózgowej wymaga całodobowej opieki, a kontakt z nim jest utrudniony. Dzięki wieloletniej nauce w szkole specjalnej, dobył kilka sprawności - sam wyprowadzał psa, nauczył się podpisywać. Od środy nie chce wychodzić z mieszkania. Boi się osób ubranych, tak jak funkcjonariusze CBŚ, na czarno. Na słowo "policja" reaguje krzykiem i usiłuje się schować.

Policja pomyliła mieszkania podczas akcji! Zamiast handlarza narkotyków zastali dwie siostry

- Nasze nazwiska są na domofonie. Wystarczyło spojrzeć. Wyraźnie jest tam napisane, kto mieszka pod jedynką, a kto pod dwójką - irytuje się Dariusz Korzec, ojczym Przemka.

Sąsiedzi rodziny też są wstrząśnięci. Zapewniają, że Pilarscy są spokojną rodziną, a ich syn nigdy nie sprawiał żadnych problemów.

- Słyszałam przez okno jak jeden z policjantów mówi do drugiego: "A jesteś pewien, że to ta klatka?" Wyglądało to tak, jak gdyby działali na oślep - mówi jedna z sąsiadek Pilarskich.

Świadkowie twierdzą, że podejrzewany o handel narkotykami mężczyzna, Patryk K. pseudonim "Kwiatek", w końcu sam wyszedł z mieszkania obok i oddał się w ręce CBŚ. Tymczasem policja zaprzecza, jakoby doszło do pomyłki. Tłumaczy, że stojący pod mieszkaniem Przemek był z wieku i wyglądu podobny do podejrzanego.
- Mężczyzna na widok umundurowanych policjantów zaczął krzyczeć, nie reagował na wezwanie "Stój policja", usiłował ukryć się w mieszkaniu. Policjanci uniemożliwili mu zamknięcie drzwi, ujęli go i przystąpili do legitymowania - wyjaśnia rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak. I dodaje, że funkcjonariusze nie stosowali siłowego wejścia do mieszkania, a wobec zastanych osób nie używali środków przymusu bezpośredniego.

Drzwi zostały jednak uszkodzone. Matka chłopca pokazuje też zrobione w środę zdjęcia. Widnieje na nich posiniaczony i opuchnięty na twarzy Przemek.

- W czwartek pojawiła się pani inspektor z CBŚ pytając, ile pieniędzy będziemy potrzebować na nowe drzwi. A przecież nie o drzwi tu chodzi. Przez to zdarzenie Przemek cofnął się o kilka lat edukacji. Zamknął się w sobie, musi wrócić do psychologa. Będziemy musieli uczyć go wielu rzeczy od początku.

Jak potwierdziła zastępca prokuratora rejonowego Poznań-Wilda, Dobrosława Wodzisławska, wpłynęło już zawiadomienie matki niepełnosprawnego o przekroczeniu uprawnień przez CBŚ. Trwa postępowanie sprawdzające. Jolanta Pilarska zapowiada też walkę o odszkodowanie na leczenie mężczyzny.

Pomyłka CBŚ. Władze policji spotkały się z poszkodowaną rodziną i przeprosiły

Choć takie sytuacje należą do rzadkości, podobne wpadki wielkopolskiej policji zdarzały się już wcześniej.
W 2011 roku do pomyłki doszło dwukrotnie. W sierpniu kryminalni wtargnęli do mieszkania niewinnego człowieka w Koziegłowach. Rzucono go na ziemię i wycelowano w niego broń. Gdy ostatecznie okazało się, że nie jest osobą poszukiwaną, nikt go nawet nie przeprosił. W tym samym miesiącu grupa uderzeniowa policji chciała zatrzymać handlarza narkotyków. W mieszkaniu, do którego weszła, zastała jednak tylko dwie wystraszone siostry. Ta rodzina również nie doczekała się przeprosin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski