Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polska popiera palaczy. Slimy i mentolowe dalej w produkcji?

Mateusz Pilarczyk
Pod koniec roku ma być wiadomo, czy bierne palenie e-papierosa jest szkodliwe
Pod koniec roku ma być wiadomo, czy bierne palenie e-papierosa jest szkodliwe Fot. Grzegorz Dembiński
Polska jest największym producentem papierosów w Unii Europejskiej i drugim po Włochach producentem tytoniu. 70 procent produkcji z sześciu zakładów trafia na eksport. Zapowiadana przez Komisję Europejską dyrektywa tytoniowa, która ma zakazać produkcji cienkich i aromatyzowanych papierosów uderza nie tylko w palaczy, ale i miejsca pracy. Także te w Poznaniu, bo niedaleko Tarnowa Podgórnego działa jeden z większych w Polsce zakładów produkujących papierosy.

- Dyrektywa może spowodować utratę co najmniej kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy w rolnictwie, przetwórstwie, produkcji i handlu wyrobami tytoniowymi - przekazuje obawy Aneta Kurowska-Siuda, kierownik ds. korporacyjnych Imperial Tobacco Polska. Ale nie mówi, że firmie mocno obniży... zyski.

Firma ma siedzibę w Jankowicach pod Poznaniem i zatrudnia prawie 900 osób, a produkuje takie marki papierosów jak Davidoff, West i Route66.

- Pomysł Komisji Europejskiej może też ograniczyć produkcję, podwyższyć jej koszty oraz spowodować wzrost obecności na rynku wyrobów tytoniowych, pochodzących z szarej strefy - dodaje Aneta Kurowska-Siuda.

A na tych ostatnich państwo nie zarabia. Legalny dymek przynosi co roku do budżetu wpływy na poziomie 27 mld zł. Jedna trzecia tej kwoty to slimy i mentole. W dyskusji o ograniczeniu produkcji tytoniu pojawia się też kwota 33 mld zł - to przybliżone szacunki związane ze społecznymi kosztami palenia. Inne dane przemawiające za walką z papierosami podaje Komisja Europejska. Według niej w Polsce liczba lat utraconego życia z powodu palenia papierosów wyniosła ponad milion, co równa się utracie ponad 10 proc. PKB. przy średniej unijnej wynoszącej 4,7.

500 tys. szacuje się, że tyle osób w Polsce korzysta na co dzień z e-papierosów.

Czy, mimo niekwestionowanej szkodliwości palenia, dyrektywa może wyrządzić polskiej gospodarce więcej krzywdy niż pożytku?
- Mięta i slimy to prawie 50 procent sprzedaży, a ludzie takich papierosów kupują coraz więcej. Nie ma już też podziału, że są to kobiece papierosy. Mężczyźni kupują je równie chętnie - twierdzi Robert Turgała, który od ponad sześciu lat handluje papierosami na poznańskim rynku Jeżyckim.

Patrząc przez pryzmat przemysłu tytoniowego, handlarzy i wpływów do budżetu rząd niedawno potwierdził, że jest przeciwko zakazowi sprzedaży slimów i mentolowych papierosów. Argumentem za taką decyzją mogą być m.in. przewidywania samej Komisji Europejskiej, która szacuje, że dyrektywa ograniczy sprzedaż o ok. 2 proc.

Temat dyrektywy będzie też jednym z punktów spotkania Grupy Wyszehradzkiej, które rozpocznie się 16 maja w Krakowie. Polska chce budować koalicję, która sprzeciwi się pomysłom Komisji Europejskiej, ale najpierw poprawki do jej projektu będą głosowane w czerwcu w Parlamencie Europejskim.

- Oczywiście polska delegacja z Europejskiej Partii Ludowej (należą do niej europosłowie PO i PSL - przyp. red.) jest zaangażowana w sprawę dyrektywy i przedstawia stanowisko rządu. Jaki będzie finalny rezultat? Trudno przewidzieć. Zgłoszono 400 poprawek do projektu dyrektyw, a za końcowy raport będzie odpowiadała komisja, która jest bardziej prozdrowotna niż proprzemysłowa. Nie sądzę jednak, żeby ten raport przyjęto przed jesienią - informuje Andrzej Grzyb, wielkopolski euro-parlamentarzysta PSL, który przyznaje, że sam nie pali.

32 proc. tyle Polaków przyznaje się do palenia tytoniu w różnych postaciach

Zbliżają się wybory do Parlamentu Europejskiego, więc niedługo nawet niepalący europosłowie będą liczyli się z takim zdaniem wyborców:

- Kolejne zakazy to głupota. Niedługo zakażą nam palić w domach. Kto będzie chciał palić, to i tak zapali - uważa Violetta Jaskólska z Poznania, którą spotykamy przy zakupie mentolowych slimów.

E-papierosa też można palić biernie
Solidarna Polska przygotowała projekt ustawy, który ma zakazać sprzedaży e-papierosów niepełnoletnim i palenia w miejscach publicznych. Za to drugie przewinienie miałaby grozić kara nawet do 500 złotych, bo według posłów Solidarnej Polski e-papieros to przedsionek prowadzący do normalnego palenia. Posłowie SP nie chcą, aby "społeczeństwo było biernym palaczem i wdychało e-nikotynę". Poza tym, według posłów, to sposób na obchodzenie zakazu palenia.

- Przeprowadzono wiele badań na temat biernego palenia. Jest ono znikome. Ilość nikotyny jest dziesięciokrotnie mniejsza niż przy zwykłym papierosie - informuje dr Michał Kozłowski z poznańskiego eSmoking Institute, który zajmuje się e-papierosami.
Jednak nikt jeszcze nie wie, czy e-dymek szkodzi palaczom i ich otoczeniu. Pierwsze wyniki takich badań klinicznych mają być znane w przyszłym roku. Przygotowują je nowozelandzcy naukowcy.

- Palenie w miejscach publicznych to też kwestia zachowania i kultury osobistej. Nie wyobrażam sobie, że ktoś wchodzi np. do tramwaju i pali. Dobrze, że w Poznaniu taki zakaz został wprowadzony. Zwłaszcza, że do końca nie wiemy co znajduje się w tym e-dymie - przestrzega dr Michał Kozłowski. I dodaje, że e-papierosy lepiej używać w wentylowanych pomieszczeniach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski