Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzinny interes na prostytutkach

Agnieszka Świderska
Swoim codziennym utargiem prostytutki dzieliły się na pół z właścicielami agencji
Swoim codziennym utargiem prostytutki dzieliły się na pół z właścicielami agencji W. Wylegalski
Pilska rodzina postanowiła zarabiać na zaspokajaniu seksualnych potrzeb klientów. Interes szedł tak dobrze, że założyli dwie oferujące takie usługi agencje. Tę dobrą passę przerwała Prokuratura Rejonowa w Pile, która skierowała już do sądu akt oskarżenia przeciwko właścicielom dwóch pilskich agencji, 64-letniemu Stanisławowi B. i 31-letniej Justynie Ł. Trzecim oskarżonym jest 35-letni Marek K., kierowca i ochroniarz prostytutek.

Według prokuratury, rodzinny biznes rozkręciła Justyna Ł. To ona miała prowadzić agencję na osiedlu Podlasie, dla której pracował spokrewniony z jej mężem Stanisław B. Jego rola początkowo ograniczała się jedynie do dowożenia prostytutek do klientów i odbieraniu ich po skończonej "pracy".

Ponieważ "moce przerobowe" jednej agencji okazały się niewystarczające, Stanisław B. podjął się prowadzenia bliźniaczej agencji na osiedlu Górnym. W obu, według ustaleń prokuratury, obowiązywały takie same stawki i rozliczenia: połowa dziennego utargu należała do właścicieli agencji, którym prostytutki płaciły także po 25 zł dziennie - koszt wynajmu lokalu oraz 20 zł na tydzień za ogłoszenie w gazecie.

Agencje dzieliły się też prostytutkami, które często przechodziły z jednej do drugiej. Zdarzało się też, że gdy w agencji na Podlasiu "dziewczyny" nie nadążały z obsługą dużej liczby klientów, to Stanisław B. zawoził tam swoje "pracownice", żeby im pomogły. A skoro był popyt, to były też pieniądze. Tylko w ciągu 10 miesięcy Stanisław B. miał zarobić ponad 40 tys. zł. To kwota, którą prokuratura może udowodnić; niewykluczone, że prawdziwe zyski były dwa, a nawet trzy razy wyższe.

W agencji na Górnym śledczy znaleźli między innymi cennik usług. Jedną z ciekawszych w nim pozycji był... pocałunek za 30 złotych. Musiała to być nie lada atrakcja, gdyż według zawodowego "kodeksu" przedstawicielki tego najstarszego na świecie zawodu nie całują nigdy w usta. Niewykluczone, że chodziło o pocałunki w inne części ciała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski