Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będzie nowa droga do kariery naukowej

Redakcja
S. Seidler
Z profesorem Krzysztofem Krasowskim, o regułach kształcenia, rozmawia Sławomir Kmiecik

Co Pan czuje, gdy zdolni absolwenci UAM rezygnują ze studiów doktoranckich, bo - jak mówią - zwyczajnie im się to nie kalkuluje?
Mamy dwa typy doktorantów: tych, którzy są przyjmowani na studia stacjonarne i pobierają stypendia oraz tych, którzy studiują w trybie niestacjonarnym i stypendiów nie otrzymują, a więc często pozostają na utrzymaniu rodziców. Ci pierwsi są w trochę lepszej sytuacji finansowej.

Samo stypendium doktoranckie i tak jednak nie wystarcza na utrzymanie.
To istotnie nie są duże kwoty, oscylują w granicach 1100-1300 złotych. Można jednak starać się o rozmaite granty. Coraz częściej proponujemy doktorantom pozyskiwanie dochodów z tych dodatkowych źródeł. Niektórzy także pracują, choć stypendyści nie mogą być zatrudnieni w pełnym wymiarze. To nie jest dobre rozwiązanie, więc pani minister Kudrycka projektuje, że w przyszłości doktoranci będą mogli podejmować pracę.

Gdy skupią się na zarabianiu, odbije się to na ich pracy naukowej. Chętnych do robienia doktoratu może być jeszcze mniej.
Nie brakuje osób pasjonujących się nauką, co obserwuję również na moim macierzystym Wydziale Prawa. Ukończenie studiów prawniczych i podjęcie pracy w kancelarii czy firmie daje bardzo dobre perspektywy finansowe, a jednak co roku kandydatów na studia doktoranckie jest więcej niż miejsc. Obecnie na UAM mamy około 1300 doktorantów, wśród których większość studiuje stacjonarnie i pobiera stypendia. Nasza uczelnia w 2008 roku zdobyła pierwsze miejsce w kraju w ogólnopolskim konkursie zorganizowanym przez samorządowe gremium, jakim jest Krajowa Reprezentacja Doktorantów. Wyprzedziliśmy pod tym względem Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet Warszawski.

Są jednak takie kierunki, jak biotechnologia czy informatyka, których absolwenci masowo wyjeżdżają za granicę. Tam się doktoryzują i podejmują pracę, bo warunki finansowe są o niebo lepsze niż w kraju.
To problem polskich uczelni stary jak świat. Szkolnictwo wyższe zawsze było u nas niedofinansowane i trudno się spodziewać, że w najbliższych latach nastąpi wyraźna poprawa - tym bardziej że mamy do czynienia z globalnym kryzysem. Naszym obowiązkiem jest zatrzymywać ludzi najzdolniejszych. Można to uczynić zapewniając im dobrze wyposażone laboratoria, odpowiedni sprzęt i aparaturę. Pod tym względem sytuacja jest lepsza niż jeszcze kilka lat temu. Dziś brak jakiegoś odczynnika nie zatrzymuje na kilka miesięcy badań do pracy doktorskiej czy habilitacyjnej. Zabiegamy także o fundusze unijne, które stopniowo będą poprawiać warunki działalności naukowej. Staramy się też zapewnić doktorantom możliwość wyjazdów na staże i praktyki zagraniczne.

Świeżo upieczeni doktorzy podejmują zwykle pracę w biznesie, a nie na uczelniach. Nie ma Pan wrażenia, że powstaje wyrwa pokoleniowa w polskiej nauce?

Odwołam się do liczb. Na UAM w ciągu roku średnio około 170 osób kończy studia doktoranckie i broni prace doktorskie. Nie możemy zatrudnić wszystkich tych młodych ludzi. Naszym zadaniem jest kształcenie, a więc przygotowywanie kadr naukowych także dla innych podmiotów, ośrodków i instytucji. Staramy się natomiast proponować etaty najwybitniejszym z doktorantów. Nie wszyscy są zainteresowani pracą na uczelni, ale nie narzekamy na dopływ młodych adiunktów. Przeciwnie, co roku mamy nadwyżkę kandydatów. Zgadzam się jednak, że należy zapełniać lukę pokoleniową pomiędzy profesurą a młodą kadrą naukową. I to się dzieje. Niedawno habilitację na UAM przeprowadził człowiek mający zaledwie 32 lata. To pokazuje, że można robić błyskawiczne kariery.

Minister Kudrycka zaproponowała nawet, aby doktorat można było robić już po licencjacie, bez ukończenia studiów magisterskich.

Z tego pomysłu pani minister chyba się wycofała. Pojawiło się natomiast kilka nowych propozycji, które zostały omówione w dokumentach pod wspólnym tytułem "Partnerstwo dla wiedzy". To założenia do nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym oraz o stopniach i tytule naukowym. Pierwszy dokument dotyczy studiów i praw studenckich, a drugi - nowego modelu kariery naukowej. Wkrótce ma być także gotowe opracowanie w sprawie jakości kształcenia. Ponadto w Sejmie są projekty pięciu ustaw dotyczących finansowania szkolnictwa. Istnieje zatem cały pakiet proponowanych zmian.

Jak je ocenia środowisko?
Najwięcej kontrowersji wzbudziła sprawa procedury habilitacyjnej. Pani minister początkowo proponowała likwidację habilitacji, ale zrezygnowała z tego pomysłu pod wpływem licznych protestów. Teraz w dokumentach wspomina się o takich nowościach, jak na przykład kwalifikacje na stacjonarne studia doktoranckie według procedur konkursowych, opracowanych w ministerstwie. Mają być także wprowadzone standardy kształcenia doktorantów, co już wywołało protesty w tradycjonalistycznej części środowiska naukowego, która preferuje dotychczasowe, indywidualne relacje: mistrz i uczeń. Obowiązywać ma u nas proces boloński, który w szkolnictwie wyższym w Europie przewiduje trzy etapy kształcenia: licencjat, magisterium i doktorat. Ministerstwo chce, aby studia doktoranckie podlegały takim samym procedurom, jak studia pierwszego i drugiego stopnia.

I tym problemom jest poświęcone ogólnopolskie seminarium, które dziś rozpoczyna się na UAM w Poznaniu?
Tak, z udziałem pani wiceminister, profesor Grażyny Prawelskiej-Skrzypek oraz prorektorów z 19 uniwersytetów, organizujemy spotkanie kierowników studiów doktoranckich z całego kraju. Będziemy dyskutować pod hasłem "Studia doktoranckie - reguły kształcenia". Chcemy, aby był to ważny głos w ogólnopolskiej dyskusji nad nowym modelem kształcenia i kariery naukowej w naszym kraju.

Prof. dr hab. Krzysztof Krasowski jest prorektorem UAM w Poznaniu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski