Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stary Rynek: Wracają stare problemy - bijatyki i pijackie kłótnie?

Agnieszka Smogulecka
W noce z piątków na soboty i z sobót na niedziele na Stary Rynek będą wysyłane dodatkowe patrole, które opłaca Urząd Miasta Poznania z funduszu antyalkoholowego. Czy to pomoże, żeby sceny, które rozgrywały się na rynku w zeszłym roku - bijatyki, pijackie kłótnie, wymiotowanie i załatwianie się gdzie popadnie - odeszły do przeszłości?

Ładna pogoda w piątek sprawiła, że wieczorem na Starym Rynku zaroiło się od ludzi. Już około godz. 20 trudno było znaleźć wolne miejsce w ogródkach. Około północy na rynku i okolicznych uliczkach było tłoczniej niż za dnia. Wrażenia? Dokładnie takie samo, jak Adama Ziajskiego, który w ubiegłym roku swoim opublikowanym na łamach "Głosu" tekstem sprowokował poznaniaków do dyskusji o Starym Rynku.

Wraz z wiosną wrócił temat Starego Rynku - w weekendowe noce będzie więcej patroli policji

Na fontannach siedzieli młodzi ludzie, którzy kłębili się również przy wejściach do dyskotek oraz przy nowym skłocie (budynku zajętym bez wiedzy właściciela przez anarchistów) na rogu Paderewskiego i Szkolnej. Palili papierosy i pili piwo. To idzie przeżyć, ale im dalej, tym gorzej. Zewsząd dobiegała głośna, agresywna muzyka. W końcu to, czego kulturalni, chcący spędzić wieczór na rynku poznaniacy nie lubią najbardziej - gdy krzyżowały się drogi różnych grup, automatycznie dochodziło do zaczepek i przepychanek. Tym razem obyło się bez bijatyk, które w zeszły rok zdarzały się tak często. Umundurowanych patroli, które studziłyby zapędy bywalców knajp, widać nie było… Rzadko przejeżdżały radiowozy.

Dość tłoczno było także w następną noc, chociaż pogoda była znacznie gorsza.
- Z soboty na niedzielę policjanci przeprowadzili w tej okolicy pięć interwencji. Chodziło o oszustwo, bójkę oraz zakłócenia porządku - mówi Ewa Ochocka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

- Zaczęło się - potwierdza Paweł Sztando z Rady Osiedla Stare Miasto. - W nocy nie było bardzo źle, ale… efekt imprez był widoczny jeszcze rano. Na rynku i pobliskich uliczkach na każdym kroku było widać plamy po rozlanych napojach, pozostałości fast food'ow, butelki, puszki, papiery.

Mieszkańcy okolic Starego Rynku narzekają bowiem nie tylko na głośne krzyki rozlegające się w nocy, ale też niszczenie ich samochodów, załatwianie się w bramach, zaśmiecanie uliczek.

- Dlatego staraliśmy się, aby w noce pracowali także strażnicy miejscy. Policja mogłaby się zajmować osobami popełniającymi przestępstwa, a strażnicy karaniem za spożywanie alkoholu w miejscach publicznych, załatwianiem potrzeb fizjologicznych w bramach, wandalizmem, zakłócaniem spokoju. Miasto nie zgodziło się na to. Straż w nocy odwozi tylko pijanych do ośrodka dla nietrzeźwych - mówi Paweł Sztando. Teraz rada osiedla zamierza zwrócić się do ZDM w sprawie sprzątania rynku i okolic po nocnych, weekendowych balangach… - Rozumiem, że w niektórych miejscach może być brudno jeszcze o 5 nad ranem, ale nie może być tak, aby ślady po imprezach było widać jeszcze o godz. 10.

Patrole opłacane przez miasto (służą w nich policjanci wyróżniający się w codziennej pracy, w ten sposób dorabiają do pensji) zaczęto wysyłać na Stary Rynek późną jesienią ubiegłego roku, po tym jak zaczęliśmy opisywać to, co się tam dzieje. Były noce - jak wtedy, gdy na rynku pojawili się prezydent i komendant - że mundurowi stali co kilka metrów. Zimą obsadę zmniejszono (wtedy problem nie jest tak dokuczliwy), od maja znów ma być powiększona.

- Dodatkowe patrole mają być kierowane w weekendy w okolice Starego Rynku. Będą tam pracować w godzinach od 21 do 5 - mówi Małgorzata Trzybińska z Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu. - W pozostałe dni będą sprawdzać głównie parki, skwery, bramy, miejsca sprzedaży alkoholu - przypomina, że nawet za usiłowanie spożycia alkoholu w miejscach publicznych grozi 100 zł mandatu.

W zeszłym roku (dodatkowe patrole pełniły służbę od połowy kwietnia do końca października) funkcjonariusze wręczyli niemal 6,6 tys. mandatów, głównie za picie w miejscach publicznych, ponad 70 spraw skierowali do sądu. Ujawniono ponad 30 przypadków sprzedaży alkoholu nieletnim.

Od tego się zaczęło Adam Ziajski

Stary Rynek to obecnie śmierdzący uryną jeden, wielki klozet z pawimi plackami na chodnikach - od tych słów Adama Ziajskiego rozpoczęła się w ubiegłym roku dyskusja na te-mat tego, co dzieje się na poznańskim Starym Rynku.
A zdań trafnie opisujących sytuację było więcej: "Gdybym powiedział, że poziom chamstwa i agresji równy jest zezwierzęceniu obraziłbym swojego psa. Naćpane laski ryczą przy wtórze muzycznej kakofonii w świetle stroboskopów na czwartych i piątych kondygnacjach kamienic, które dotychczas kojarzyłem wyłącznie ze starszą generacją mieszkańców śródmieścia. Inne laski, kusymi gaciami wycierają witryny klubów go-go w rytm koreańskich przebojów". Adam Ziajski zalecał wprowadzić godzinę policyjną i egzekwować przestrzeganie prawa. Dopingował też do działania radnych: - Brak reakcji jest równy akceptacji.


GŁOS WIELKOPOLSKI POLECA:


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski