Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niemcy chcą odzyskać kamienicę w Poznaniu

Krzysztof M. Kaźmierczak
Zasymilowany Niemiec Aleksander Bejenke kupił kamienicę przy ul. Łąkowej w 1920 roku
Zasymilowany Niemiec Aleksander Bejenke kupił kamienicę przy ul. Łąkowej w 1920 roku Fot. Paweł Miecznik
Miasto Poznań zamierza przejąć na własność okazałą kamienicę twierdząc, że jest to podlegające nacjonalizacji mienie poniemieckie opuszczone przez pierwotnego właściciela. Sprzeciwiają się temu jego potomkowie z Niemiec, którzy dopiero niedawno dowiedzieli się o istnieniu tej nieruchomości i chcą ją otrzymać. Ustaliliśmy, że także w Polsce mogą żyć spadkobiercy posiadacza kamienicy. To pierwsza tego rodzaju sprawa w stolicy Wielkopolski.

PRZECZYTAJ TAKŻE:
Niemcy nie odzyskają kamienicy w Poznaniu - decyzja sądu

W 2008 roku Miasto Poznań wystąpiło do sądu o nabycie prawa do trzypiętrowej kamienicy położonej przy ul. Łąkowej w "drodze przemilczenia", czyli z powodu braku zainteresowania swoją rzeczą przez właściciela. Jako podstawę prawną wskazano dekret z 1946 roku o majątkach opuszczonych i poniemieckich twierdząc, że właścicielem budynku był Niemiec.

Przed sądem szybko wyszło na jaw, że przywołany dekret nie obowiązuje już od 1985 roku. Wówczas miejscy prawnicy podtrzymali wniosek, ale zmienili tryb występowania o przejęcie nieruchomości na zasiedzenie. Wykazali, że budynek przynajmniej od 1954 roku był zarządzany przez miasto.

Prowadzący sprawę sąd zdecydował się skorzystać z zagranicznej pomocy prawnej, aby ustalić, czy pierwotny właściciel kamienicy jeszcze żyje, a jeśli nie, to jakie stanowisko na temat nieruchomości mają jego spadkobiercy. Wyjaśnienie tych okoliczności zajęło kilka lat. Zaowocowało jednak zaskakującymi ustaleniami.

Okazało się, że przedwojenny właściciel budynku był wprawdzie Niemcem, ale zasymilowanym, czuł się Polakiem. Jego rodzina od kilku pokoleń mieszkała na polskich terenach. Nosił polskie imię i nazwisko Aleksander Bejenke. Był rolnikiem, a kamienica był przypuszczalnie formą lokaty. Kupił ją w 1920 roku za 28 tys. marek płacąc za połowę nieruchomości gotówką. Niemcem został dopiero w wyniku wkroczenia hitlerowskich wojsk do Polski Odgórnie wpisano go wtedy na niemiecką listę narodowością i zmieniono mu nazwisko na Alexander Behenke. Musiał wówczas zrezygnować z zawodu. Prowadził początkowo placówkę pocztę, ale wcielono go do hitlerowskiej armii i wysłano na front.

Zasymilowany Niemiec Aleksander Bejenke kupił kamienicę przy ul. Łąkowej w 1920 roku

Syn zeznał przed sądem, że widział Aleksandra Bejenke po raz ostatni w 1942 roku, gdy przyjechał na przepustkę. Stwierdzi też, że ojciec nie był nazistą, słyszał bowiem jego rozmowę z sąsiadem, w której krytykował on władze III Rzeszy, a za to groziło rozstrzelanie. Po wojnie Bejenke nie wrócił już do swojej rodziny, rozszedł się z żoną, wyjechał do Kanady i tam zmarł.
Mieszkający w Niemczech spadkobiercy twierdzą, że nie wiedzieli o kamienicy w Poznaniu. W sądzie sprzeciwili się przekazaniu jej miastu.

- Uważam, ze przysługuje nam ta nieruchomość, bo gdzieś popełniono błąd - powiedział przed sądem syn Aleksandra Bejenke, do dzisiaj noszący jego nazwisko w wersji polskojęzycznej.

Prawnik jednego ze spadkobierców dowodzi, że przeprowadzana po wojnie nacjonalizacja naruszała podstawowe prawa obywatelskie. Jej zdaniem nie przyznanie kamienicy spadkobiercom naruszyłoby Konstytucję RP oraz prawo Unii Europejskiej.

- Obecnie Polska podlega zobowiązaniom międzynarodowym zabraniającym jakiejkolwiek dyskryminacji w zakresie ochrony praw własności - uważa mecenas Aleksandra Włodarczyk-Zimny, która prowadzi polsko-niemiecką kancelarię prawną w Bremie.

Sprawdziliśmy, że faktycznie Aleksander Bejenke nosił do wojny polskie nazwisko. Figuruje on pod nim jako właściciel kamienicy przy ul. Łąkowej w wydanej w 1933 roku "Księdze adresowej miasta stołecznego Poznania".

Ustaliliśmy też, że przed sądem prawdopodobnie nie ujawniono wszystkich spadkobierców właściciela kamienicy. Aleksander Bejenke miał bowiem siedmioro rodzeństwa. Rodzina pochodziła ze wsi Pożdżenice, znajdującej się obecnie na terenie woj. łódzkiego. Bardzo możliwe, że do dzisiaj mieszkają tam ich potomkowie. W całej Polsce żyją bowiem obecnie tylko trzy osoby o nazwisku Bejenke, wszystkie z nich właśnie w województwie łódzkim. Jeśli są to faktycznie potomkowie rodzeństwa, to mają oni ustawowe prawo do dziedziczenia majątku, a zastrzeżenie dotyczące majątku poniemieckiego nie powinny ich dotyczyć.

Na dzisiaj poznański sąd wyznaczył termin ogłoszenia wyroku w sprawie kamienicy. Urząd Miasta Poznania nie udzielił nam odpowiedzi na pytania w sprawie procesu.

Totalitarny dekret o majątkach
Wydany w 1946 dekret o majątkach opuszczonych i poniemieckich miał na celu nacjonalizację prywatnego mienia.
Przepisy wydanego przez władze PRL dekretu zrównywały ofiary i sprawców wojny, którymi uznano odgórnie wszystkich obywateli niemieckich. Majątek przejmowano na rzecz Skarbu Państwa na zasadzie przemilczenia (nie upominania się o prawo do własności) i przedawnienia. Na mocy dekretu nieruchomości odbierano nie tylko Niemcom, ale także Polakom, którzy stracili je w 1939 roku i nie wystąpili o zwrot w ciągu 10 lat od zakończenia wojny. Przepisy zniesiono w 1985 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Niemcy chcą odzyskać kamienicę w Poznaniu - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski