Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Holenderska szkoła demokratyczna bez ocen i planu lekcji wzorem dla oświaty z Poznania?

Anna Jarmuż
Jak wygląda nauka w szkole demokratycznej? Czy ucząc się bez ocen i planu lekcji trudno zdać maturę? Na te i wiele innych pytań odpowiadali w niedzielę nauczyciele i absolwenci szkoły demokratycznej "De Kampanje" z Holandii.

Na spotkanie w restauracji "Jadalnia" przy ul. Grunwaldzkiej w Poznaniu przyszli posłuchać ich rodzice, którzy nie są zadowoleni z tradycyjnych metod nauczania.

- Demokratyczne szkoły społeczne na świecie wyrastają jak grzyby po deszczu - mówi Michał Jankowski, jeden z inicjatorów założenia poznańskiej szkoły "Trampolina", organizator spotkania. - W Polsce ten model edukacji wciąż jest mało znany. Dlatego, postanowiliśmy skorzystać z doświadczeń zza granicy.

O tym, że grupa wielkopolskich rodziców planuje otworzyć w Poznaniu pierwszą w Polsce szkołę demokratyczną pisaliśmy na początku kwietnia. Teraz, osoby zainteresowane tym modelem edukacji mogły dowiedzieć się, jak sprawdza się on u naszych zachodnich sąsiadów.

- Kiedy miałem 16 lat postanowiłem, że nie pójdę więcej do tradycyjnej szkoły - wspomina 19-letni Pim Monquil, absolwent "De Kampanje" . - Podczas godzin spędzony na lekcjach myślałem tylko o tym, aby pójść już do domu, grać w gry i spotkać się z kolegami. Gdy chciałem rzucić szkołę moja mama powiedziała jednak: "w domu na pewno siedzieć nie będziesz". Tak trafiłem do szkoły demokratycznej.

Holenderską "De Kampanje" skończyła też Simone Haenen.

- Byłam dobrą uczennicą. Nie chciałam jednak uczyć się dla ocen - przyznaje Simone. - Gdy rozpoczęłam naukę w szkole demokratycznej początkowo zachłysnęłam się wolnością. Z czasem jednak znalazłam własny sposób na życie. Poczułam, że to ja jestem za siebie odpowiedzialna. Zajęłam się muzyką, zrobiłam kurs przedsiębiorczości. Dziś jestem asystentką weterynarza.

Szkoła Demokratyczna "De Kampanje" istnieje od 6 lat. Dziś uczy się tam 25 uczniów w wieku od 4 do 19 lat. Szkoła jest otwarta od godz. 9 do 17. Codziennie o godz. 11 zbiera się komisja, która rozpatruje skargi i zażalenia (np. odnośnie złego zachowania kolegów). To jednak jedyny stały element dnia. O tym, jak będą wyglądać pozostałe lekcje decydują sami uczniowie.

- Najważniejsze to mieć do dziecka zaufanie i wierzyć, że sobie poradzi - tłumaczy Peter Hartkamp, współzałożyciel szkoły "De Kampanje".

Dlatego, zasady w szkole ustalają sami uczniowie. Przestrzegać muszą ich zarówno młodsi jak i starsi. W przeciwnym wypadku ucznia czeka kara. O tym jak będzie surowa osądza trybunał sprawiedliwości, złożony z uczniów i pracowników szkoły. W szkole demokratycznej uczeń sam decyduje również o tym, w jakich zajęciach będzie uczestniczył.

- Jeżeli chce oglądać bajki, może to robić. Z czasem mu się znudzi i odkryje, co go naprawdę interesuje - mówi Peter Hartkamp.

Poznańska szkoła "Trampolina" ma działać na podobnych zasadach. Z tą różnicą, że uczniowie będą musieli dostosować się do polskiego systemu nauczania i zaliczyć podstawę programową.

- W Holandii uczeń musi zdać egzamin państwowy tylko jeśli postanawia podejść do matury i pójść na studia. W Polsce taki egzamin musi zdawać co roku. Tylko pod takim warunkiem może pozostać w szkole - wyjaśnia Michał Jankowski.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski