Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zablokują budowę ulicy Szarotkowej?

Beata Marcińczyk
Po każdym deszczu i podczas odwilży ulica Szarotkowa jest jedną, wielką kałużą
Po każdym deszczu i podczas odwilży ulica Szarotkowa jest jedną, wielką kałużą M. Mosur
Rada Osiedla Kwiatowego i Stowarzyszenie na Rzecz Osiedla mają problem. Po kilkunastu latach starań - proszenia, błagania, argumentowania - udało się wywalczyć zgodę na budowę najdłuższej ulicy gruntowej w Poznaniu - Szarotkowej.

Inwestycja ma być ogromna - koszt to 11 milionów złotych. Nowa Szarotkowa ma być szeroka, odwodniona, uzbrojona w media, z chodnikami, ścieżkami rowerowymi, postojami, pasami zieleni. I właśnie szerokość jezdni (7 metrów), to chyba główny powód sąsiedzkich niesnasek.

- Dla wielu mieszkańców osiedla wybudowanie ulicy to był cel nadrzędny. Wielu zmarło i jej nie doczekało. Być może nasz entuzjazm, po informacji, że są pieniądze na budowę, też okaże się przedwczesny - mówi Barbara Glapka z rady osiedla.

Od kilkunastu lat, razem ze zmarłym już Bogumiłem Gralą, "zmiękczała" urzędników, dyrektorów, prezydentów. Sama Szarotkowa ma ponad 2 kilometry długości - z wyjazdami z poszczególnych ulic - trzy. Problem jest z odwodnieniem. Strumień Junikowski nie może już przejąć więcej wody. Trzeba je poprowadzić do Plewianki.

To inwestycja za duża dla Społecznego Komitetu Budowy.
- Większość uliczek i infrastruktury na osiedlu właśnie tak powstała, dzięki pieniądzom mieszkańców, dzięki pracy społeczników - mówi Marian Ruta ze Stowarzyszenia na Rzecz Osiedla Kwiatowego. - Jednak Szarotkowa jest za długa, by jej budowę sfinansowali tylko ludzie przy niej mieszkający, choć to osiemset osób. Korzystają z niej przecież wszyscy - idąc do kościoła, do szkoły, do sklepu.

Zarząd Dróg Miejskich jest przygotowany, by budowę rozpocząć jeszcze w tym roku. Wstrzymać ją mogą protesty kilkorga mieszkańców.

- To nieprawda, że jestem przeciwko budowie - zaznacza Zdzisław Kosz, którego działka sięga do Szarotkowej. - Mam zastrzeżenia co do działań ZDM-u i władz miasta. Ulica powstać powinna, ale nie taka szeroka.

Obecny projekt zakłada, że jezdnia ma być dwupasmowa, a każdy pas ma mieć 3,5 metra szerokości.
- Tyle właśnie trzeba, by w niedalekiej przyszłości jednym podpisem zmienić ją z lokalnej w zbiorczą - tłumaczy Zdzisław Kosz. - Nie po to chcieliśmy mieszkać w spokojnej okolicy, by mieć teraz arterię pod domem.

Mieszkaniec podejrzewa, że Szarotkowa służyć będzie nie tylko mieszkańcom ich osiedla, ale także Plewisk i osiedli, które już się budują.

Mimo iż na spotkaniu z zainteresowanymi mieszkańcami Kazimierz Skałecki, dyrektor ZDM-u, obiecał, iż droga będzie miała kategorię L (lokalnej), zostanie wyposażona w progi spowalniające, ograniczenie prędkości oraz wyłączenie ruchu pojazdów ciężkich - Zdzisław Kosz nie wierzy, że obietnice zostaną dotrzymane. Podaje też inne argumenty.

- Tak szeroka droga nie jest nam potrzebna, wystarczy 6 metrów. Zbędne są też chodniki i drogi rowerowe po obu stronach - zaznacza. - Pas zieleni też nie jest nam potrzebny, bo mamy żywopłot. Miejsca postojowe też. Moi goście mogą parkować od ulicy Frezjowej.

Ale nam, czyli komu? Budowa Szarotkowej w projektowanym kształcie to dla państwa Koszów strata około 400 metrów kwadratowych działki.

- Koszty drogi są duże, ale jedną piątą z nich pochłonie przygotowanie Plewianki do odebrania wód z Szarotkowej - przyznają Glapka i Ruta. - Poza tym nie na całej długości ulica będzie taka szeroka.
Odwołania niezadowolonych mieszkańców trafiły do wojewody, który przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia przez prezydenta miasta.

- Rozmawiamy z reprezentantem mieszkańców, jakim dla nas jest rada osiedla. Jednak wobec zaistniałego konfliktu między mieszkańcami, braku wypracowania jednoznacznej decyzji, co do opinii w sprawie budowy Szarotkowej - pieniądze mogą zostać przeznaczone na budowę innych ulic - mówi Dorota Wesołowska, rzecznik ZDM. - My jesteśmy gotowi do inwestycji.

- Nigdy nie jest tak, że jeden niezadowolony mieszkaniec może zniszczyć całą inwestycję - uspokaja Rafał Łopka z biura prasowego Urzędu Miasta. - Oczywiście z tymi ludźmi cały czas prowadzone są rozmowy. Jednocześnie jednak szuka się innych sposobów prawnych i technicznych, żeby inwestycja, ku zadowoleniu zdecydowanej większości mieszkańców, została przeprowadzona.

- Jeśli prezydent wyda taką decyzję jak wcześniej, to znów się odwołamy - odgraża się Zdzisław Kosz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski